Showing posts with label wegetariańskie. Show all posts
Showing posts with label wegetariańskie. Show all posts

2013-02-02

Wielkie wyciskanie!


 Odkąd zielone smoothies wkroczyły w moje życie zamarzyłam o wyciskarce do soków, zwłaszcza takiej, która poradziłaby sobie z liściastą zieleniną. Najbardziej zielone lokalne warzywo (boski jarmuż), które można dostać w Gdańsku zimą ma niesamowicie dużą ilość włókien i bez pomocy profesjonalnego blendera ni rusz nie idzie przygotować kremowego smoothie. Podobnie rzecz się ma z selerem naciowym, który wprost uwielbiam. Poza tym smoothies to w 60% owoce, a mi się marzył sok z samego selera naciowego, czy 80% pietruszki i odrobina jabłka albo marchewkowo - szpinakowy.



Równolegle dowiedziałam się o terapii Gersona, dałam się zaskoczyć wegańskim i surowym przysmakom w Raw Organic w Krakowie oraz przeczytałam 'od deski do deski' blog Moniki Trawińskiej Rawolucja. Pokochałam także optymizm i siłę Kris Carr oraz przede wszystkim jej styl gotowania (lub niegotowania, większość potraw jest niepoddanych obróbce cieplnej). Poniżej reklama jej nowej książki Crazy Sexy Kitchen, która już stała się jedną z moich ulubionych i najbardziej inspirujących książek:


Po przeczytaniu tysiąca opinii, recenzji i porównań zdecydowałam się na wyciskarkę (smaczniejszy, bardziej odżywczy sok, który nie ulega natlenieniu i nie traci cennych enzymów, można go także bez problemu przechowywać w lodówce do 48h) ze średniej półki cenowej - Omega 8006. Po tygodniu codziennego użytkowania mogę powiedzieć, że jest to najlepszy zakup 'kuchenny' jakiego kiedykolwiek dokonałam. Dość powiedzieć, że wyciskarka przyćmiła marzenia o mikserze Kitchen Aid, a codzienne picie soków sprawiło, że zapomniałam co to jest apetyt na słodycze i chęć pieczenia ciasta ;)


Soki staram się wyciskać z warzyw ekologicznych, ale kiedy nie mam do nich dostępu to nie ma dramatu i w ruch idą te z osiedlowego warzywniaka. Bardzo się cieszę, bo ostatnio w Lidlu pojawiła się cała sekcja warzyw z uprawy ekologicznej (niepryskane!), a w niej znaleźć można m.in. marchewki, jabłka, niewoskowane cytryny, ziemniaki w przyzwoitej cenie. Raz na tydzień kupuję 4 - 5kg marchewki i 3kg jabłek i podstawa zimowych soków jest z głowy :) Poniżej 'przepisy' na dwa moje ulubione zimowe soki.


Zimowy pomarańczowy sok
na 1l soku

1,5 kg marchewek
0,5kg jabłka
2 pomarańcze

Marchewki i jabłka myję dokładnie i wyciskam ze skórką (tylko jeśli są ekologiczne, zwykłe obieram, bo w skórce zbierają się wszelkie chemikalia, opryski etc.). Pomarańcze myję i wyciskam, dodaję do soku marchewkowo - pomarańczowego i wypijam ze smakiem lub przelewam do czystego słoika i wstawiam do lodówki.


Zimowy zielony sok
na 1 l soku

1 kg jabłek (najlepiej twardych, świetne są De Costy)
1 duży seler naciowy
pęczek szpinaku zwykłego lub torebka typu baby (zazwyczaj ok. 200g)
sok z 1/2 cytryny

Owoce i warzywa myję dokładnie i wyciskam ze skórką (tylko jeśli są ekologiczne, zwykłe obieram, bo w skórce zbierają się wszelkie chemikalia, opryski etc.).
W wersji dla początkujących polecam dodanie 1 gruszki lub zwiększenie ilości jabłek do 1,5kg.

Smacznego!

2012-10-23

Sałatka z grillowaną dynią.

Im dłużej się nie pisze, tym trudniej zacząć to robić ponownie. Odpowiadając na liczne pytania: ciągle gotuję, ciągle fotografuję, ale do pisania ciężko mi się jest zabrać stąd moja nieobecność. Wracam już jesiennie z przepisem na moją ulubioną dynię - piżmową, którą nareszcie można bez problemu dostać w gdańskich warzywniakach. Sałatkę zrobiłam jeszcze we wrześniu, kiedy ciepłe, słoneczne dni skłaniały mnie ku lżejszym i zielonym daniom, ale i w październiku spojrzę na nią przychylnym okiem.
Sałatka łączy w sobie słodkie (grillowana dynia, miód), słone (feta), gorzkie (rukola, sałaty), kwaśne (odrobina octu jabłkowego dodanego do dressingu). Kropkę nad "i" stanowią chrupiące prażone pestki dyni.

PS. Sałatkę podałam na talerzyku, który jest projektu Kabo Pydo - dwóch młodych polskich designerów (Katarzyna Borkowska i Tomasz Pydo). Na talerzykach z serii Catering zrobiłam także wegańskie babeczki czekoladowe, na które przepis znajdziecie w Magazynie Westwing Home & Living


Sałatka z grillowaną dynią, fetą i oliwą dyniową

przepis na 2 osoby

10 plasterków obranej i wydrążonej dyni piżmowej (może być także zwykła dynia lub hokkaido)
duża garść rukoli
duża garść roszponki
2 czubate łyżki fety (ok. 40g)
2 łyżki pestek dyni

na dressing:
1 łyżeczka octu jabłkowego
1 łyżeczka miodu
5 łyżek oliwy dyniowej (olej z pestek dyni)

Patelnię grillową posmarowaną delikatnie olejem rzepakowym rozgrzać na średnim ogniu. Na ciepłą patelnię układać plasterki dyni i grillować z każdej strony po kolei aż dynia będzie miękka i delikatnie skarmelizowana na brzegach. (ok. 5 minut jeśli plasterki są grubości 3mm)
W międzyczasie przygotować dressing - wymieszać ocet z miodem i powoli dodawać oliwę, cały czas mieszając aż uzyskamy emulsję. 
Na talerze nałożyć rukolę i roszponkę, obok w formie wachlarza ułożyć zgrillowaną dynię. Dynię delikatnie oprószyć solą morską. Na sałatkę pokruszyć fetę i posypać prażonymi pestkami dyni (można kupić gotowe już uprażone, lub na suchej małej patelni na średnim ogniu prażyć pestki aż zaczną 'strzelać'). Polać dressingiem, podawać natychmiast.  Smacznego!



2012-06-26

Zielone smoothies

Moją największą wadą jest brak systematyczności i słomiany zapał. Poranny jogging? Tak, ale przez pierwszy tydzień, w drugim znajdę już 101 wymówek i ważniejszych spraw. Całkowite wykluczenie cukru z diety? Tak, przez pierwszy miesiąc, ale już w drugim skusi mnie piekarnik i upiekę gryczane brownie, zdrowsze co prawda niż "zwykłe" ciasto, ale wciąż słodzone (nierafinowanym) cukrem.

Jedynym zdrowym nawykiem, który udało mi się wprowadzić i utrzymać aż do dzisiaj jest codziennie picie zielonego smoothie, które stało się moim ulubionym "śniadaniem" i które potrafi dodać mi energii aż do południa. Nie tylko  mi, bo zielone smoothie są zaraźliwe - uwielbia je P., który potrafi wstać pół godziny wcześniej tylko po to by wystać w warzywniaku świeżutki szpinak i pietruszkę, posmakowały one także moim rodzicom.


Moją główną inspiracją jest książka Victorii Boutenko "Rewolucja zielonych koktajli", której autorka (wraz z rodziną) będąc od wielu lat na diecie witariańskiej (raw, surowej) szukała sposobu włączenia do diety większej ilości surowej zieleniny czyli liściastych zielonych warzyw. Bo o ile każdy z nas wie, że szpinak, jarmuż, sałata, natka pietruszki, liście buraka czy rzodkiewki są super zdrowe i powinniśmy je uwzględniać w naszej diecie, to raczej mało kto sam z siebie zje na surowo wiązkę szpinaku czy liści rzodkiewek. Szukając smacznego sposobu włączenia zieleniny Viktoria odkryła, że szympansy robią sobie zielono - owocowe kanapki - tj owijają zielonymi liśćmi owoce i tak je zjadają. Idąc tym tropem zmiksowała w blenderze jarmuż z bananami - okazało się, że taki napój pachnie i smakuje fantastycznie mimo zjadliwie zielonej barwy.
Podstawowy przepis na zielone smoothie jest więc bardzo prosty:
owoce (80% dla początkujących, 60% dla już praktykujących ;) ) + zielone liście + (opcjonalnie) woda
Poniżej znajdziecie dwa proste przepisy na moje ulubione zielone koktajle, a w osobnym wpisie (który mam nadzieję zajmie mi mniej czasu niż ten obecny) przygotowuję FAQ dotyczące zielonych smoothie - dlaczego chlorofil jest dla nas taki dobry, z czego można zrobić smoothie, jak często je pić, jaki blender jest najlepszy etc.


Smoothie szpinakowe

duża wiązka szpinaku - 2 pełne szklanki (może też być szpinak typu baby - jedna torebka)
1/2 dojrzałego melona (np. kantalupy lub żółtego, bez pestek i bez skórki, sam miąższ)
sok z 1 cytryny
1 banan (2 banany dla początkujących)
1/4 - 1/2 szklanki

Wszystkie składniki zmiksować w blenderze na gładki koktajl dodając tyle wody, aby uzyskać odpowiednią konsystencję (która jest upodobaniem indywidualnym ;) - ja lubię bardzo płynne i lekkie smoothie, P. gęste i ciężkie), wypić od razu :) Z podanych proporcji wychodzi ok. 1,5l smoothie.

Smoothie pietruszkowe

2 pęczki natki pietruszki (najlepiej ekologicznej)
1 ogórek, obrany
2 jabłka bez gniazd nasiennych (jeśli mam ekologiczne jabłka to ich nie obieram)
1 banan (dla początkujących)
1/2 szklanki wody

Wszystkie składniki zmiksować w blenderze na gładki koktajl, wypić od razu :)  Z podanych proporcji wychodzi ok. 1,5l smoothie.


Powyższe zdjęcie to zdjęcie zieleniny, którą przywieźliśmy z gospodarstwa ekologicznego Fohat pani Izabeli i Leszka Walczak z Janówka pod Starym Polem (e-mail: eco.farm.fohat@wp.pl). Wypicie całej tej zieleniny zajęło nam nieco ponad tydzień :)




2012-03-11

Carpaccio z pieczonych buraków.

Z buraków robiłam niemal już wszystko - gnocchi, tartę, zupy (różne kremy, a także tradycyjny barszcz i barszcz ukraiński), sałatki na ciepło i na zimno. Tej zimy doszło do tego czekoladowe ciasto z burakami (przepyszne, zniknęlo zanim zrobiłam zdjęcia, więc zdecydowanie muszę upiec je ponownie) i carpaccio, na które dzisiaj zapraszam.
Upieczone buraki pokrojone w cieniutkie plasterki to podstawa tego wegetariańskiego carpaccio, do której można dodać  dodatki na jakie tylko mamy ochotę. Moje trzy ulubione połączenia to:
1) klasyczny winegret i rukola
2) pomarańczowy dressing na oliwie z orzechów włoskich i roszponka
3) oliwą z pestek dyni, feta i prażone pestki dyni
Trzecie wersja gościła tej zimy na moim stole chyba najczęściej - pestki dyni zawsze mam w duużej ilości, bo P. lubi je podjadać w ciągu dnia, oliwa z pestek dyni to mój przysmak i dodatek do wielu sałatek i zup, a feta zazwyczaj też się znajdzie w mojej lodówce (równie dobrze można ją zastąpić np. kozim serkiem).


Przygotowanie całego dania zajmuje z górą dziesięć minut jeśli tylko mamy upieczone buraki - ja piekę je hurtowo przy okazji nagrzewania piekarnika przed pieczeniem chleba (lub w trakcie pieczenia chleba jeśli buraki są większe i wymagają więcej czasu).  Po ostudzeniu buraki wkładam do lodówki i dopiero przed podaniem kroję na cieniutkie plasterki, które delikatnie podgrzewam do temperatury pokojowej jeśli są bardzo zimne.



Carpaccio z pieczonych buraków 

2 porcje

1 duży lub 2 mniejsze buraki
40 g fety
2 łyżki pestek dyni
2 łyżki oliwy z pestek dyni
3 gałązki świeżego tymianku

Buraki bez obierania zawinąć w folię aluminiową i włożyć do piekarnika nagrzanego do 200°C. Piec do miękkości sprawdzając cienkim nożem lub widelcem czy już są upieczone - jeśli miękko wchodzi w burak, to jest on już upieczony. Zajmuje to od pół godziny do godziny w zależności od rozmiaru buraka.
Ostudzone buraki obrać ze skórki i na tarce typu mandolina pokroić na cieniutkie plasterki. Ułożyć je na talerzu pojedyńczo (zdj. powyżej), a nastepnie posypać listkami świeżego tymianku oberwanymi z gałązek, polać oliwą z pestek dyni i posypać pokruszoną na drobne kawałki fetą.
Na małej patelni uprażyć na sucho (bez tłuszczu) pestki dyni aż będą złote i zaczną pękać (jak popcorn). Ciepłymi pestkami posypać carpaccio, podawać natychmiast. Smacznego!

2012-03-10

Ciasto cytrynowe z orzeszkami piniowymi.

Bardzo szybkie i smaczne ucierane ciasto w sam raz na koniec zimy, kiedy zakup szarej renety lub innych jabłek do pieczenia jest już prawie niemożliwy, a do rodzimych truskawek jeszcze daleko.
Do ciasta użyłam cytryny ekologicznej - tylko wtedy nie boję się, że skórka jest nafaszerowana środkami przeciwpleśniowymi i innymi chemikaliami, jeśli nie macie pod nosem sklepu z takimi cytrusami może skusicie się na cytryny i pomarańcze prosto z Sycylii? (ja właśnie przymierzam się do zamówienia, Atria z Ziołowego Zakątka już zamówiła)
Orzeszki pinii to zdecydowanie luksus, ale to właśnie ich aromat i smak sprawia, że zwyczajne ciasto cytrynowe staje się bardzo gourmet.


Zostawiam Was ze zdjęciami i przepisem, a sama biegnę zjeść lunch - carpaccio z pieczonych buraków z fetą, z prażonymi pestkami dyni, świeżym tymiankiem i odrobiną oliwy z pestek dyni (na pewno o nim napiszę, tymczasem zdjęcie można zobaczyć tutaj)


Ciasto cytrynowe z orzeszkami pinii 
na podst. lemon sour cream cake z książki "Cakes" The Australian Women's Weekly

250g miękkiego masła
1 łyżka startej skórki z cytryny
1 szklanka cukru (220g, w oryginale: 2 szklanki cukru, 440g)
6 jajek (w temperaturze pokojowej)
3/4 szklanki (180g) gęstej kwaśnej śmietany 18%
2 szklanki (300g) mąki tortowej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 szklanki orzeszków pinii
1 łyżka cukru trzcinowego demerara
2 łyżki miodu (w oryginale: 1/4 szklanki, 90g) - opcjonalnie

Przygotuj kwadratową formę o boku 23 cm (może też być trochę większa blaszka, ciasto będzie tylko niższe) - wysmaruj masłem i wysyp bułką tartą lub wyłóż papierem do pieczenia. Piekarnik nagrzej do 170°C (150°C z termoobiegiem).

Masło dokładnie zmiksuj / utrzyj z cukrem i skórką cytrynową. Ciągle miksując dodaj jedno jajko, a gdy dobrze połączy się z masłem i cukrem, dodaj kolejne i tak po kolei, aż dodasz 6 jajek.  W osobnej misce wymieszaj mąkę z proszkiem i sodą. Do masy jajecznej dodaj mąkę z proszkiem i śmietanę, w dwóch partiach, miksując tylko do połączenia składników. Wylej masę do formy i wstaw natychmiast do nagrzanego piekarnika na 15 minut.
W międzyczasie wymieszaj orzeszki pinii z cukrem trzcinowym.
Po 15 minutach szybko wyjmij ciasto z piekarnika (nie wyłączając go) i szybko wysyp na nim mieszankę orzeszków z cukrem, delikatnie wgniatając je w masę. Wstaw natychmiast ponownie do piekarnika na 45 minut.
Upieczone ciasto ostudź na kratce, a następnie polej miodem (jeśl jest gęsty to podgrzej go w garnuszku).  Smacznego!

2012-02-23

Zielony lunch.


Z tęsknoty za wiosną w oko wpada mi wszystko co zielone - zielony lakier do paznokci, zielone rękawiczki, wszystkie zieloności w warzywniaku - rukola, szpinak i awokado. Co prawda wszystkie pochodzą z importu i przybyły do nas jeśli nie z Włoch czy z Hiszpanii to z RPA, ale powoli męczy mnie już korzeniowe trio - ziemniak, marchewka, seler. Marzę o odmianie i o  słodkich letnich pomidorach, ale na razie muszę zadowolić się daktylowymi pomidorkami cherry, które co prawda są słodkie, ale wciąż im daleko do smaku malinowych pomidorów od znajomego rolnika.


Jak co roku w lutym jest jeszcze za zimno na sałatki, ale zarazem już tracę ochotę na ciężkie zimowe dania, więc łączę jedno i drugie i robię proste sałatki makaronowe. Dzisiaj pierwsza z nich - bardzo zielona, bo z awokado, rukolą i bazylią. W kolejce czeka czerwona - z pesto rosso i moja ulubiona - kolorowa z mnóstwem grillowanych warzyw. Wszystkie idealnie pakują się w pudełko (ja właśnie planuję zamówić jedno z takich) i stanowią przepyszny i zdrowy lunch.


Sałatka makaronowa z awokado, mozarellą
i pomidorkami cherry

porcja na 2 osoby jako danie główne, 4 jako przystawka

150g makaronu kokardki / farfalle
1 duże dojrzałe awokado*
1 kulka mozarelli (125g)
8 pomidorków cherry (najlepiej odmiany daktylowej, są najsłodsze o tej porze roku)
garść rukoli
8 listków bazylii
świeżo zmielony pieprz
4 łyżki pestek słonecznika

Makaron ugotować w osolonej wodzie zgodnie ze wskazówkami na opakowaniu. Odsączyć na durszlaku odstawić.
Awokado przekroić na pół wzdłuż, łyżeczką wyjąć pestkę, dużą łyżką wyjąć połówkę awokado. Skórkę wyrzucić.
Mozarellę odsączyć z wody, pokroić w drobną kostkę. 
Pomidorki umyć i przekroić na pół. Rukolę umyć i osuszyć, bazylię umyć i posiekać.
Pestki słonecznika podprażyć na suchej patelnii aż będą złote i aromatyczne.
Przygotować sałatkę: makaron wymieszać z rukolą i bazylią. Wyłożyć na to awokado, pomidorki cherry i mozarellę. Posypać świeżo zmielonym pieprzem. Przygotować dressing.

dressing miodowy z balsamico:
1 łyżka octu balsamico
1 łyżka octu jabłkowego
1 łyżka miodu
1/4 łyżeczki soli
1 łyżeczka musztardy Dijon
1/3 szklanki delikatnej oliwy z oliwek

Octy, miód, sól i musztardę wymieszać. Powoli dodawać oliwę cały czas mieszając, aż dressing zgęstnieje / powstanie emulsja. Gotowym dressingiem polać sałatkę, posypać prażonymi pestkami słonecznika. Smacznego!

*awokado sprzedawane w sklepach zazwyczaj są twarde i niedojrzałe, ale wystarczy zawinąć je w ściereczkę kuchenną i odstawić na parę dni a dojrzeją. Dojrzałe awokado powinno być miękkie i maślane.

2011-10-11

Kominek.

Nie ma lepszej pory na pieczenie chleba niż wczesna jesień. Dojmująca szarość za oknem i zimne jeszcze kaloryfery, sprawiają, że z radością zanurzam ręce w lepkim cieście, które wyrabiam, zagniatam, wyrabiam...by w końcu wstawić mało kształtną szarą masę do piekarnika i wyjąć piękny złocisty, śpiewajacy bochenek. W trakcie tej magicznej przemiany biorę wygodne krzeslo, książkę i siadam przed piekarnikiem - moim jesiennym kominkiem, wspominając ciepły i słoneczny wrzesień.


Im bardziej jestem zabiegana i zajęta spełnianiem marzeń (o czym w nastepnym wpisie), tym bardziej potrzebuję takich momentów. Kiedy czas zwalnia - bo przecież nie można pospieszyć wyrastającego chleba i kiedy łapię oddech. 
Zapraszam na jasny chleb żytni (light rye bread) Jeffrey'a Hamelmana, który zasadniczo jest chlebem pszennym, ale na żytnim zakwasie. Light rye jest dość lekki, prosty do zrobienia, idealny do moich ulubionych ostatnio kanapek z hummusem i ogórkiem kiszonym :) Poniżej wersja z moimi zmianami - może się skusicie? Już za parę dni Światowy Dzień Chleba :)

Bake Bread for World Bread Day 2011


Jasny chleb żytni

przepis na jeden duży bochenek pieczony w keksówce 10x20cm lub prostokątnej formie 12x18cm (mierzone po dnie)

zaczyn:
70g mąki jasnej żytniej (typ 720)
55g wody
1 czubata łyżka aktywnego zakwasu żytniego (dokarmionego 10 - 12h wcześniej)

Wszystkie składniki wymieszać w misce, przykryć folią i odstawić na 12h w temperaturze pokojowej (21°C).  Przed dodaniem pozostałych składników do sfermentowanego już zaczynu odejmuję jedną łyżkę, którą dokarmiam i używam do następnego chleba.


ciasto właściwe:
cały zaczyn
385g mąki pszennej chlebowej
250g wody
1 łyżka czarnuszki (w oryginale kminku)
1 1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki drożdży instant

Wszystkie składniki wymieszać w dużej misce, wyrobić mikserem z hakami- zajmie to ok. 5 minut.

Miskę przykryć folią i odstawić do fermentacji w temperaturze pokojowej na 1h. Wyrośnięte ciasto przełożyć do natłuszczonej i  wysypanej otrębami formy. Odstawić do wyrastania na40 min. do 1h w ciepłe miejsce.
Piekanik nagrzać do 240°C, naparować (wrzucam dwie kostki lodu na dno). Wstawić wyrośnięty chleb i piec przez 15 minut, następnie obniżyć temperaturę do 225°C i piec 20 - 25 minut.  Ostudzić na kratce. Smacznego!


2011-08-23

Pochwała prostoty - letnia zupa jarzynowa.

Obiecany wpis z 7 rzeczami, których o mnie nie wiecie (vide: Lovely Blog Award) jest wciąż w trakcie tworzenia. Uff, ciężko mi pisać o sobie, więc stwierdziłam, że najpierw zrobię zdjęcia, a potem dodam do nich komentarze.:)

Tymczasem przechodzę przez rynkowy zawrót głowy* - bez opanowania rzucam się na kolorowe cukinie, kabaczki i pierwsze dynie. Nie potrafię odmówić fioletowym kalafiorom (które po ugotowaniu robią się zielone!), malinowym pomidorom i młodej papryce. Kuszą mnie śliwki, papierówki i ciągle, nieustająco borówki. Najchętniej zamknęłabym się w kuchni i gotowała bez przerwy, tymczasem pochłania mnie praca (czytaj: tango), rowery i kolejne hobby (jak myślicie,co? :)).


Pierwszą rzeczą, którą gotuję po powrocie z rynku** jest zupa. Jako, że lata praktycznie nie było i temperatury nas nie rozpieszczały chłodnik pojawił się u nas tylko kilka razy, ale za to z radością gotuję lekkie zupy warzywne. Z kaszą lub razowym makaronem. Wywar z młodej marchewki, selera, liści selera i pietruszki i innych dobroci, które znajdę na rynku jest tak słodki i smaczny, że mogłabym go pić, sam, po prostu z kubka. Dorzucam do niego kabaczek, cukinię, fasolki, młody ziemniak i odrobinę kapusty. Doprawiam delikatnie solą i świeżym koperkiem, bo młodym warzywom nic więcej nie trzeba. Jeśli jeszcze nie robiliście takiej zupy, polecam gorąco!


Letnia zupa jarzynowa

1 cebula, obrana
3 marchewki pokrojone
1 pietruszka + nać
1/2 główki selera korzeniowego lub 1 mała główka  (pokrojony w drobną kostkę) + nać
3 łyżki oliwy z oliwek
3 ziarna ziela angielskiego
ok. 10 ziarenek czarnego pieprzu
1 liść laurowy
1 ziemniak
garść fasolki szparagowej lub masłowej, pokrojonej na mniejsze kawałki, długości ok. 3cm
1/2 kabaczka, obranego i wydrążonego z nasion, pokrojonego w grubą kostkę
1/2 cukinii lub jedna mała cukinia, pokrojona w grubą kostkę
1/4 główki białej kapusty, poszatkowanej
świeży koperek, sól
garść ugotowanego pęczaku, lub garść drobnego makaronu np. takiego

Cebulę, marchew, pietruszkę z natką, posiekany w drobną kostkę seler oraz jego nać włóż do 2 litrów wrzącej wody. Dodaj oliwę z oliwek, ziele angielskie, ziarenka czarnego pieprzu i liść laurowy.  Gotuj pod przykryciem na wolnym / średnim ogniu przez ok. 20 minut. Następnie wyjmij cebulę, pietruszkę z natką, nać selera, ziele angielskie, liść laurowy i ziarenka pieprzu. Do bulionu dodaj ziemniak i fasolkę i gotuj przez 10 -15 minut. Dodaj cukinię i kabaczek oraz makaron. Gotuj przez 5 minut. Dodaj poszatkowaną kapustę i gotuj ok. 5 minut, aż kapusta zmięknie, ale nie rozleci się. Zdejmij zupę z ognia (w tym momencie dodaj ugotowany pęczak, jeśli wolisz kaszę), pozwól ostygnąć i dopiero po ostygnięciu dopraw solą i świeżym koperkiem. Smacznego!


*przy okazji tematu rynków, ryneczków i targowisk - polecam świetny artykuł Agnieszki Kręglickiej na ten właśnie temat. Nic dodać, nic ująć.
**Mój ulubiony rynek to malborskie targowisko we wtorki i piątki, koniecznie przed 8, kiedy jeszcze jest z czego wybierać. A Wasz?

2011-08-13

Sezon na... borówki!

Odkąd się pojawiły jemy je codziennie. Dosłownie. Rano do klasycznej owsianki oraz w moich ulubionych razowych racuszkach, na podwieczorek jako dodatek do czekoladowych naleśników z kokosowym twarożkiem (przepis wkrótce) lub w postaci odżywczego koktajlu z tofu.


Aż wstyd się przyznać, ale tofu odkryłam dopiero miesiąc / dwa temu, gdy zaczęłam zmieniać nasze menu na bardziej warzywne i zielone, czerpiąc wiele inspiracji z blogu Davida, Luise i Elsy - Green Kitchen Stories. Tofu okazało się niezastapione do lasagne warzywnej (z brokułami, pieczoną papryką i kalafiorem), wegańskiego bigosu (tu kłaniam się weganie.blogspot.com - piękny, polski wegańskie blog), do czekoladowo - owsianych ciasteczek i do śniadaniowych koktajlów.  Na dzisiejszy shake w zasadzie nie mam dokładnego przepisu - za każdym razem robię go odrobinę inaczej, w zależności od tego czy mam ochotę na gęsty odżywczy napój czy może lekki shake owocowy. Póki są jeszcze maliny (w przy niekończących opadach deszczu chyba już niedługo...) polecam do borówek dodać jeszcze garść malin. Dla koloru i pięknej skóry (maliny to bogactwo witaminy C i potasu).



Koktajl borówkowo - malinowy z tofu

na 2 osoby

200g borówek (lub jagód)
200g malin
1 łyżka otrębów owsianych
1/4 kostki tofu naturalnego
1 szklanka mleka roślinnego (np. sojowego, migdałowego, lub jogurtu naturalnego w wersji niewegańskiej, z jogurtem shake będzie bardziej gęsty)
1 płaska łyżka miodu

Wszystkie składniki zmiksować, podawać od razu :)

PS. Dziękuję Wam za tyyle nominacji do One Lovely Blog Award. Niestety przerwę łańcuszek, bo nie nominuję kolejnych osób (ostatnie dwa miesiące zupełnie nie mam czasu na śledzenie prawie żadnych blogów :( ), ale w nastepnym wpisie na pewno znajdzie się 7 faktów o mnie :)



2011-07-27

Wieloziarniste placuszki z borówkami.


Bardzo proste,wręcz minimalistyczne placuszki, które zrobię nawet w pół-śnie, co bardzo często mi się zdarza rano. Ostatnio to moje ulubione "zdrowe" śniadanie, ale wiem, że nie dla każdego ze względu na użyte mąki. Gryczana - lekko orzechowa i wytrawna, orkiszowa razowa -  mocno orzechowa, owsiana - słodka, kukurydziana - o cudownym żółtym kolorze i charakterystycznym smaku. Jeśli nie macie miarki 1/4 szklanki wystarczy wziąć szklankę i dosypywać do niej kolejne mąki, a potem tą samą szklanką odmierzyć też maślankę. Borówek nie wrzucam do ciasta, bo zrobi się fioletowe-nie-wiadomo-co, a układam po 3 - 4 na smażącym się placku.


Wieloziarniste placuszki z borówkami

1/4 szklanki mąki gryczanej
1/4 szklanki mąki orkiszowej razowej (lub pszennej, typ 1850 / 2000)
1/4 szklanki mąki owsianej
1/4 szklanki mąki kukurydzianej
1 płaska niepełna łyżeczka sody
2 jajka
1 szklanka maślanki
1 łyżka miodu lub 2 łyżki syropu klonowego plus więcej do podania
250g borówek kanadyjskich

1. W w dużej misce wymieszaj mąki i sodę oczyszczoną. Dodaj 2 jajka, szklankę maślanki i łyżkę miodu (lub dwie łyżki syropu klonowego). Wymieszaj ciasto łyżką tylko do połączenia składników.

2. Rozgrzej patelnię wysmarowaną masłem lub dobrym olejem rzepakowym. Smaż placuszki - 1 duża łyżka ciasta na placuszek. W każdy placuszek delikatnie wciśnij po 3 -4 borówki.  Gdy brzegi 'zastygną' i lekko sie zarumienią, przewróć placuszek na drugą stronę i smaż jeszcze minutę by nabrał złotego koloru. Podawaj z pozostałymi borówkami, polane odrobiną miodu lub syropu klonowego. Smacznego! 

2011-07-23

Letni obiad doskonały - pieczone warzywa z domowym pesto.

Obiad, który w zeszłym tygodniu jadłam codziennie, zmieniając tylko warzywa i modyfikując przyprawy.
Poniżej przedstawiam Wam moją ulubioną wersję - lekko skarmelizowana marchewka aromatyczna dzięki świeżemu tymiankowi, przypieczone młode ziemniaki (nalepiej wyszorowane, w mundurkach) z rozmarynem, cukinia i gotowana zielona fasolka. Całość polana domowym (koniecznie!) pesto z bazylii, które tym razem zrobiłam z prażonymi orzechami włoskimi.



Pieczone warzywa

na 4 porcje

400g młodych ziemniaków
6 - 8 marchewek
1 duża cukinia
300g zielonej fasolki
1 łyżka świeżego rozmarynu
mała garść świeżego tymianku
sól, świeżo zmielony pieprz
oliwa z oliwek extra virgin, masło

Piekarnik nagrzać do 200°C.

Ziemniaki wyszorować, duże przekroić na pół, mniejsze zostawić w całości. Marchewki obrać, jeśli są grubsze przekroić na pół. Cukinię pokroić na grube plastry.
Dużą blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Ułożyć na niej ziemniaki i marchewki, nie powinny być za blisko siebie. Ziemniaki posypać rozmarynem, marchewkę tymiankiem, posolić. Warzywa spryskać oliwą, a na marchewkę wyłożyć ok. 2 łyżeczek masła (zazwyczaj trę zimne masło na tarce jak ser). Wstawić do piekarnika i piec 20 minut.
W międzyczasie umyć i obrać fasolkę, wrzucić ją do wrzącej osolonej wody i gotować do miękkości (ok. 20 minut.) Odcedzić. Przygotować pesto (przepis poniżej).
Po 20 minutach do warzyw dołożyć posoloną cukinię i nastawić piekarnik na grill. Piec 7 minut, przełożyć warzywa na drugą stronę i piec kolejne 7 minut.
Na każdym talerzu ułożyć ziemniaki, marchewkę, fasolkę i cukinię, w razie potrzeby dodatkowo posolić (np. solą morską) i doprawić świeżo zmielonym pieprzem. Polać odrobiną pesto. Smacznego!


Bazyliowo - orzechowe pesto

1 "doniczka" / krzaczek bazylii
6 połówek orzechów włoskich podprażonych na suchej patelni lub w piekarniku
3 łyżki startego parmezanu
1 ząbek czosnku
1/2 szklanki oliwy z oliwek extra virgin
1/4 łyżeczki soli (lub do smaku)

Wszystkie składniki zmiksować.

2011-07-02

Truskawkowy zawrót głowy.


O amarantusie zapewne słyszeliście nie raz, zwłaszcza jeśli odwiedzacie sklepy ze zdrową żywnością. Wiadomo, że jest zdrowy, bo ma wysoką zawartość łatwo przyswajalnego białka, składników mineralnych (wapń, fosfor, magnez) i nie zawiera glutenu. Co z tego, skoro jego smak i aromat są dla mnie hmm... ziemiste. Ze względu na jego specyficzny aromat próbowałam go w wypiekach wytrawnych typu krakersy z przyprawami, ale nie udało mi się znaleźć smacznego kombinacji w wypiekach słodkich.
Z pomocą przyszła mi kolejna paczka z Amazon.co.uk ;) i książka "Good to the grain"  Kim Boyce. (W tej samej paczce znalazła się także pierwsza książka Heidi Swanson, autorki bloga 101cookbooks, ale o niej napiszę przy innej okazji.)


"Good to the grain" na mojej wish list była od dawna z racji mojej pasji do odkrywania coraz to nowych mąk :) Zaczęło się od zamiany zwykłej białej mąki na razową, potem orkiszową i eksperymenty z dodatkiem mąk bezglutenowych jak gryczana, kukurydziana czy owsiana. Na początku przyświecały mi idee zdrowotne - by jak najbardziej* wyeliminować produkty przetworzone i pozbawione wartości odżywczych, a takim jest klasyczna mąka tortowa. Im więcej eksperymentalnie piekłam, tym bardziej zaczęłam rozróżniać smaki mąk innych niż pszenna biała. Okazało się, że do dyspozycji mam całą paletę kolorów / kolorowych kredek, a nie jedynie szary ołówek**.  Poczułam się jak 20 lat temu na pierwszych zajęcia kółka plastycznego. :)

*oczywiście, nie całkowicie :) Daleko mi do skrajności, np. nie wyobrażam sobie razowych brioszek i innych francuskich przysmaków ;)
**podobnego porównania używa Kim Boyce we wstępie, gdy pisze o tym dlaczego zainteresowały ją różnego rodzaju ziarna i mąki


Gofry amarantusowo - miodowe powstały z mieszanki mąki amarantusowej, lnianej (zmielone siemię lniane), pszennej razowej i zwykłej, która idealnie nadawałaby się do wytrawnych naleśników czy blinów, gdyby nie dodatek miodu. Dzięki niemu "ziemisty" amarantus zamienił się w cudowną przyprawę i powstały gofry, które aż się prosiły się o truskawki :) 


Jako, że dopiero co wróciliśmy z Truskawkobrania 2011 - imprezy plenerowej na Kaszubach, święta "kaszubskiej maliny" mieliśmy na stanie 4 koszyki dorodnych truskawek, najlepszych jakie do tej pory jadłam :)


Chociaż Truskawkobranie odbywa się od 1975 roku to usłyszałam o nim dopiero w tym roku i po pierwszej wizycie wpisuję ta imprezę na stałe do letniego kalendarza. Oczywiście był kicz, wata cukrowa i plastikowe zabawki made in China, ale było też przepiękne rękodzieło kaszubskie - obrusy, koronki, rzeźby, witraże etc. Oraz oczywiście TRUSKAWKI w każdej formie. Musy, koktajle, truskawkowe nalewki, drożdżówki i gofry z truskawkami... Prawdziwy truskawkowy zawrót głowy.


Marzy mi się jeszcze wybrać na prawdziwe truskawkobranie - z kobiałką w pole :) (zerknijcie na relację Bei z La Tartine Gourmand ) Wszystkich, którym truskawki się jeszcze nie przejadły zapraszam na amarantusowo - miodowo gofry, z truskawkami oczywiście :)


Gofry amarantusowo - miodowe z truskawkami

przepis na ok. 10 gofrów, 1 szklanka = 250ml

składniki suche: 
1/4 szklanki mąki amarantusowej
1/4 szklanki mąki lnianej (zmielone siemię lniane)
1 szklanka mąki pszennej razowej (typ 1850 albo 2000)
1 szklanka mąki tortowej / zwykłej pszennej
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
1 płaska łyżeczka sody
duża szczypta soli

składniki mokre:
2 szklanki maślanki
1/4 szklanki stopionego masła 
1/4 szklanki miodu
2 jajka
 
do podania: grecki jogurt, truskawki

Rozgrzać gofrownicę na najwyższą moc (im bardziej gorąca tym bardziej chrupiące będą gofry).
Do dużej miski przesiej przez sitko suche składniki. W drugiej misce dobrze wymieszaj wszystkie mokre składniki. Dodaj mokre do suchych i używając łopatki delikatnie wymieszaj tylko do połączenia składników. Ciasto zacznie bąblować (soda reaguje z maślanką). Gofrownicę posmaruj roztopionym masłem i wylej 1/2 szklanki ciasta. Zamknij szybko i smaż ok. 4 do 6 minut aż gofry będą ciemno - złote. Powtarzaj czynność aż do zużycia całego ciasta, za każdym razem nagrzewając gofrownicę do maksimum zanim wylejesz ciasto. Podawaj od razu, ciepłe, z odrobiną greckiego jogurtu i świeżymi truskawkami. Smacznego!

2011-05-17

Na niepogodę.

Kolejny spacer do warzywniaka po zielone szparagi i rabarbar skończył się fiaskiem - tym razem to nie ja się spóźniłam i szparagi wyszły, ale pan, który je dostarcza nie przyjechał już drugi dzień z rzędu. Myślałam, że skuszę się na truskawki, ale jak się okazało, że ciągle są hiszpańskie przeszła mi na nie ochota (truskawki muszą pachnąć i być słodkie, a większość hiszpańskich nie spełnia ani jednego ani drugiego wymagania). Wróciłam z pęczkiem rzodkiewek, gruszkami (i to nie z Argentyny czy innego Chile), szpinakiem i młodą kapustką.

 Malfatti przed ugotowaniem.

Ze szpinaku zrobiłam malfatti - włoskie kluseczki ze szpinakiem i ricottą, które uwielbiam z masłem szałwiowym, rzodkiewki wylądowały na kanapkach z hummusem, gruszki poddusiłam na maśle, dodałam prawdziwej wanilii i podałam z pieczonym kremem czekoladowym. [Po zjedzeniu tych wszystkich smakołyków nawet zimno i siąpiący od rana deszcz przestały mnie drażnić.]
Młoda kapusta czeka na pomysł, może macie jakiś sprawdzony, wiosenny przepis?


Przepis na zapiekany krem czekoladowy, który jest siostrzaną wersją korzennego kremu dyniowego z jabłkami znalazlam na najbardziej kolorowym i optymistycznym dla mnie blogu La Tartine Gourmande. Ponieważ krem jest bardziej wytrawny niż słodko - mleczno - czekoladowy idealnie komponują się z nim duszone gruszki - najlepiej bardzo dojrzałe i słodkie. Jeśli te, które znajdziecie w warzywniaku są bardzo twarde, wystarczy odłożyć je na parę dni w temperaturze pokojowej, a dojrzeją :)


Zapiekany krem czekoladowy z duszonymi gruszkami

Krem czekoladowy:

2 żółtka jajka
1/4 szklanki jasnego cukru muscovado lub trzcinowego demerara
1 szklanka + 3 łyżki mleka
1 szklanka mleka kokosowego (można zastąpić kremówką)
80g dobrej deserowej / gorzkiej czekolady
1/2 laski wanili, rozcięta, ziarenka wyłuskane
1/4 łyżeczki mielonego kardamonu


Nagrzej piekarnik do 160°C. Przygotuj 6 ramekinów / żaroodpornych miseczek.
W misce zmiksuj żółtka z cukrem. W rondlu podgrzej mleko zwykłe i kokosowe z kardamonem i wanilią, doprowadź prawie do wrzenia, zdejmij z ognia i dodaj połamaną na kawałki czekoladę. Mieszaj aż do momentu, gdy czekolada się rozpuści. Ciągle mieszając wlej zawartość rondla do miski z żółtkami i cukrem. Gotowy krem rozlej do ramekinów.
Krem pieczemy w kąpieli wodnej - w tym celu wypełnij dużą foremę do pieczenia lub głęboką blaszkę wrzącą wodą i ustaw w niej ramekiny. Piecz przez ok. 30 minut, krem ma pozostać 'galaretowaty'. Wyjmij ramekiny z kąpieli wodnej i ostudź. Wstaw do lodówki na parę godzin lub na noc.

Do dekoracji:
2 - 3 gruszki, obrane, pokrojone w kostkę
1/2 laski wanili, rozcięta, ziarenka wyłuskane
2 łyżki masła

Na patelni na średnim ogniu rozpuść masło. Dodaj gruszki i wanilię (ziarenka + pozostały po ich wyłuskaniu strąk). Duś mieszając od czasu do czasu, aż gruszki zmiękną, nie za długo, by nie zrobił nam się dżem gruszkowy ;). Schłodzony krem czekoladowy udekoruj ciepłymi gruszkami. Smacznego!

2011-05-16

Empanadas.


Empanadas to specjał typowo argentyński, bardzo popularny i dostępny w zasadzie wszędzie. Te pieczone pierożki mają niezliczoną ilość wersji regionalnych, zarówno ciasta jak i nadzienia. Najczęściej są wytrawne, chociaż w Cordobie zjemy także je w wersji na słodko, nadziewane marchewkami i karmelem, posypane cukrem pudrem.
Empandas criollas czyli 'narodowe', pochodzące z Buenos Aires w swoim składzie mają obowiązkowo masło, wołowinę, pomidory i czerwoną paprykę. W środkowo - zachodniej części tego wielkiego kraju (prowincje Mendoza, San Juan) empanady zawierają baaardzo dużo duszonej cebuli - musi być jej dwa razy więcej niż mięsa - oraz rodzynek. W Patagonii znajdziemy empanady z baraniną, dziczyzną (zwłaszcza jelenie) lub z pstrągiem.


Moje ulubione to te, których ciasto jest bardzo cieniutkie i zrobione na maśle (w wielu miejscach wciąż jest to tradycyjnie smalec lub kombinacja masła z margaryną), z dużą ilością nadzienia. W Argentynie do przygotowywania empanad używa się mąki tortowej,  ale często robię też zdrowszą wersję z dodatkiem mąki pszennej pełnoziarnistej lub orkiszowej. Moje ulubione nadzienie to duszone warzywa w sosie pomidorowym lub kawałki kurczaka w pomidorach, koniecznie z rodzynkami i cynamonem, czasami też piniolami.


Na przygotowanie empanad najlepiej zarezerwować sobie pół dnia. Zaczynam od ciasta, gdyż musi oni porządnie odpocząć i to dwa razy - najpierw w całości, jako kula, potem po rozwałkowaniu.  Empanar - czasownik, od którego powstała nazwa empanadas - oznacza dosłownie zawijanie w chleb i takie też jest ciasto na empanady. Pieczone w piecu chlebowym lub do pizzy, w bardzo wysokiej temperaturze, cieniutkie i chrupiące jak skórka od chleba .

Gdy ciasto odpoczywa przygotowuję nadzienie, które dokładnie studzę (najwygodniej gdy za oknem jest zimno - wystawiamy wok / patelnię na balkon i po pół godzinie nasz farsz ma idealną temperaturę). Potem bawię się w wycinanie i lepienie, które bardzo przypomina lepienie naszych pierogów.
Falbanka to po hiszpańsku repulge i aby otrzymać empanadę idealną trzeba ją zrobić w 15 ruchach ;) Ważne jest, by dobrze skleić brzegi, inaczej w trakcie pieczenia farsz ucieknie na zewnątrz.

Empanadas (Argentyńskie pieczone pierogi)

przepis na ok. 40 empanad*

ciasto klasyczne:
1kg mąki tortowej
1 łyżeczka soli
250g rozpuszczonego masła
1 1/2 szklanki wody w temp. pokojowej (375ml)

ciasto razowe:
500g mąki tortowej
500g mąki pszennej / orkiszowej razowej (typ 2000 lub 1850)
1 łyżeczka soli
250g rozpuszczonego masła
1 3/4 szklanki wody w temp. pokojowej (438ml)

W dużej misce mąkę wymieszać z solą, dodać rozpuszczone masło i wodę. Dłonią delikatnie wymieszać składniki, uformować kulę. Ważne: ciasta staramy się nie zagniatać, ugniatamy je tylko tyle, by połączyć wszystkie składniki. Kulę zawijam w folię spożywczą i odstawiam na pół godziny / godzinę w temperaturze pokojowej do odpocznięcia.

Po tym czasie dzielę je na 4 części. Biorę jedną część (pozostałe trzymam przykryte folią, by nie wyschły) i na posypanym mąką blacie / stolnicy bardzo cieniutko rozwałkowuję na grubość ok. 2mm. Przykrywam folią i zostawiam do odpocznięcia na 15 minut. Nagrzewam piekarnik do 250°C. Dwie duże blaszki (od piekarnika) wykładam papierem do pieczenia.

Pierścieniem cukierniczym / talerzykiem / miseczką o średnicy 12 - 14 cm wycinam krążki ciasta. Strzepuję nadmiar mąki z ciasta, brzegi (tylko jedną stronę!) smaruję wodą, używając pędzla lub po prostu palca. Do środka nakładam czubatą łyżkę nadzienia i składam empanadę, dobrze dociskając brzegi. Robię falbankę albo przyciskam brzegi widelcem.
Rozwałkowuję kolejne porcje ciasta i powtarzam wycinanie / nadziewanie aż do zużycia całości.
Gotowe empanady smaruję roztrzepanym jajkiem i wstawiam do nagrzanego piekarnika. Piekę 20 - 25 minut aż będą bardzo złote.

nadzienie warzywne:
4 cebule
4 marchewki
1 mały seler (korzeniowy)
4 - 6 gałązek selera naciowego
2 duże cukinie
400g pomidorów bez skórki (pelati, 1 puszka)
2 łyżki koncentratu pomidorowego
przyprawy: tymianek, oregano, bazylia, chilli, słodka papryka, sól, pieprz
oliwa z oliwek

Na dużej patelni lub w woku rozgrzewam oliwę z oliwek. Dodaję posiekaną cebulę, na wolnym ogniu smażę aż się zeszkli. Dodaję marchewkę i selery - albo starte na tarce o grubych oczkach, albo julienne (cieniutki słupki). Smażę na małym ogniu aż warzywa będą miękkie i lekko skarmelizowane. Dodaję cukinię pokrojoną w grubsze słupki i smażę aż do momentu, gdy będzie al dente - ma być lekko chrupka, ale nie surowa. Dodaję pomidory i koncentrat i po dużej szczypcie przypraw, całość zagotowuję i gotuję przez kolejne 10 minut aż farsz stanie się gęsty, często mieszając. Zdejmuję warzywa z ognia, studzę i doprawiam do smaku.**

nadzienie z kurczakiem, pomidorami i rodzynkami
400g piersi z kurczaka (najlepiej z chowu ekologicznego)
2 duże cebule
2 ząbki czosnku
4 łyżki oliwy z oliwek
2 puszki pomidorów pelati bez skórki (2 x 400g)
2 szczypty suszonego chilli (ok. 8 obrotów młynkiem)
1 łyżeczka cynamonu
4 łyżki posiekanych rodzynek
4 łyżki prażonych (na suchej patelni) orzeszków piniowych (opcjonalnie)
4 łyżki drobno posiekanej natki pietruszki
sól

W rondlu zagotowuję wodę, dodaję kurczaka i gotuję go do miękkości. Studzę i kroję na drobne kawałki.
Na dużej patelni / w woku rozgrzewam oliwę i dodaję cebulę oraz przeciśnięty przez praskę czosnek. Czosnek i cebulę szklę na wolnym ogniu (cebula musi być miękka). Dodaję pomidory, chilli i kurczaka. Gotuję aż sos zgęstnieje ok. 10 minut. Dodaję rodzynki, piniole i cynamon, zagotowuję. Zdejmuję patelnię z ognia i dodaję posiekaną natkę pietruszki. Doprawiam solą do smaku i dobrze studzę.**

*co wydaje się bardzo dużą ilością, ale empanady doskonale się przechowują w lodówce - spokojnie wytrzymują 3 - 4 dni, a podgrzane w piekarniku smakują jak świeżo upieczone.
**generalnie farsz lekko niedosalam - wtedy empanady po upieczeniu będą idealne :)
Related Posts with Thumbnails