Showing posts with label Polska. Show all posts
Showing posts with label Polska. Show all posts
2010-08-16
Pełnia lata: pomidorówka ze świeżych pomidorów.
Kiedy zmęczona po upalnym dniu wracam do domu, nic nie cieszy mnie bardziej niż talerz domowej zupy. Zupa w lodówce jest częściowo odpowiedzialna za moje poczucie bezpieczeństwa - jest zupa, jest więc co jeść. Większość moich zup jest na wywarze warzywnym, który gotuję z tego co dostanę na rynku, plus warzywa, które akurat są w sezonie, oliwa z oliwek i świeże zioła. Do tego kromka domowego chleba i jestem szczęśliwa.
Prezentowałam już kiedyś na blogu zupę pomidorową, która należy do moich podstawowych, ekspresowych zup przygotowywanych zimą. Latem jednak, w pełni sezonu pomidorowego, grzechem byłoby robić ją z pomidorów z puszki, nawet tych najlepszych. Zapraszam więc dzisiaj na letnią wersję ze świeżych pomidorów z bazyliowymi kluseczkami. Smak takiej pomidorowej jest za każdym razem inny, w zależności od dojrzałości i odmiany pomidorów, co jest zarazem jej sekretem. Najlepsze są pomidory śliwkowe, podłużne, które mają dużo miąższu i mało pestek, ale każde inne będą także ok. Niezależnie od użytej odmiany, pomidorówka ze świeżych pomidorów za każdym razem budzi mój zachwyt i marzenie, by mieć sezon na pomidory przez cały rok.
Zupa pomidorowa ze świeżych pomidorów
bulion warzywny ugotowany na zmniejszonej ilości wody (1l)
2kg dojrzałych pomidorów
garść świeżej bazylii
1 łyżka oliwy z oliwek
4 łyżki słodkiej śmietanki 12 lub 18%
sól i pieprz do smaku
bazyliowe kluseczki:
2 jajka
garść świeżej bazylii
2 łyżki mąki
szczypta soli
woda
Pomidory umyć i pokroić na ćwiartki, a następnie wrzucić do garnka z oliwą i bazylią. Na wolnym ogniu zagotować mieszając łyżką od czasu do czasu. Gotować pomidory do momentu aż się całkowicie rozpadną. Przetrzeć przez sitko do bulionu warzywnego, doprawić solą i pieprzem.
Przygotować bazyliowe kluseczki: jajka zmiksować blenderem z bazylią. Dodać mąkę oraz sól. Mieszając łyżką dodawać wodę, aż do uzyskania masy o konsystencji bardzo gęstej śmietany. Zupę doprowadzić do wrzenia i kłaść kluseczki łyżeczką. 1 kluseczka - pół łyżeczki ciasta. Po zużyciu całego ciasta gotować zupę jeszcze przez minutę, lekko ostudzić i dodać 4 łyżki słodkiej śmietanki. Smacznego!
2010-08-09
Smak polskiego chleba...
... to dla mnie smak chleba pszenno - żytniego. Lekko kwaśny, z chrupiącą skórką i wilgotnym miąższem. Z tęsknoty za tym właśnie smakiem wyhodowałam prawie rok temu swój pierwszy zakwas, albowiem chleby dostępne w Budapeszcie to chleby pszenne, z gatunku papierowych, zamieniających się w skałę dzień po zakupie. Z wyhodowanego zakwasu piekłam na początku głównie chleby żytnie takie jak rosyjski z ziarnami, z prażonym słonecznikiem czy rodzynkowo - orzechowy, smaczniejszy niż wiele ciast. Potem zakupiłam duży okrągły gliniany garnek rzymski, bo marzył mi się wielki bochen chleba pszenno - żytniego, oczywiście na zakwasie. Jednak nie mogłam dopasować do niego żadnego ze znanych mi przepisów, więc zaczęłam eksperymentować. I tak po prawie 10 próbach doszłam do chleba idealnego.
Chleb z rzymskiego garnka na początku jest odrobinę kłopotliwy - trzeba upiec mniej więcej trzy chleby, żeby garnek się wypalił i chleb sam ładnie z niego wyskakiwał. Traktuję go jak zwykłą blaszkę - smaruję olejem i wysypuję otrębami zanim przełożę do niego chleb. W ostatnich 30 minutach wyrastania wstawiam garnek z ciastem do miski z wodą, by ta 'weszła' pory garnka. Gdy wstawimy chleb do nagrzanego pieca, zamieni się ona w parę wodną , co oznacza pyszną chrupiącą skórkę. Gwarancją sukcesu jest jeszcze świeżo dokarmiony ('wypasiony') zakwas żytni, bo chleb nie zawiera dodatku drożdży. Dokładne wskazówki jak wyhodować zakwas znaleźć można u Tatter czy u Liski.
Chleb pszenno - żytni z garnka rzymskiego
1) Dzień przed pieczeniem:
rano: dokarmiamy nasz zakwas (ja zazwyczaj robię to 50g wody i 50g mąki żytniej pełnoziarnistej)
wieczorem: przygotowujemy zaczyn
Zaczyn:
100g zakwasu żytniego
250g wody
250g mąki żytniej jasnej (typ 720)
Wszystkie składniki wymieszać, przykryć folią i odstawić na 12 do 24h.
2) W dniu pieczenia:
Ciasto właściwe:
cały zaczyn
4 łyżki oliwy z oliwek (60ml)
450g wody
1,5 łyżeczki soli
700g mąki pszennej chlebowej (typ 750)
Składniki wymieszać i wyrobić gładkie ciasto, można zrobić to mikserem (końcówką hak). Mi zajmuje to ok. 10 minut. Uwaga - ciasto będzie rzadkie i takie powinno być. Wyrobione ciasto przełożyć do glinianego garnka wysmarowanego olejem / oliwą i wysypanego otrębami.
Przykryć folią lub ściereczką, odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce, aż chleb będzie równy z brzegiem garnka. Mi zajmuje to ok. 2, maksymalnie 3 godziny. Gdy chleb będzie 'zbliżał się' do brzegu garnka, wstawić garnek do miski z wodą (woda do 2/3 wysokości garnka), zostawić w wodzie na 30 minut.
W tym czasie nagrzać piekarnik do 230°C. Wyrośnięty chleb wstawić do piekarnika i piec 50 minut, gdyby rumienił się za bardzo przykryć folią alumioniową. Po tym czasie przewrócić chleb do góry nogami i dopiekać dół przez ok. 15 minut. Jeśli nasz piekarnik piecze równie dobrze od góry jak i od dołu, nie ma potrzeby dopiekać spodu, wystarczy chleb piec przez godzinę, w razie potrzeby przykryty folią aluminiową.
Przed pokrojeniem dobrze ostudzić na kratce, ok. 1h. Smacznego!
2010-05-16
Placuszki warzywne z sosem jogurtowo - koperkowym i wędzonym łososiem.
"Zobaczyłam je i musiałam je zrobić"
"Po prostu nie mogłam im się oprzeć"
... etc. czytaliście zapewne wiele razy. Wybaczycie jeśli przeczytacie po raz kolejny?
Placuszki warzywne zobaczyłam u Liski na White Plate i oczywiście nie mogłam im się oprzeć. Łatwo się zorientować, że mam słabość do placuszków, krokietów, racuchów. Zarówno słodkich (pełnoziarniste na maślance z płatkami owsianymi, pełoziarniste kokosowe, bananowe, dyniowe na słodko Nigelli ) i tych wytrawnych (z cukinii z tymiankiem, dyniowe ze śmietaną i szczypiorkiem, dyniowe krokiety z sosem tzatziki). Od początku marca, kiedy to odkryłam przepis, usmażyłam ich pewnie z setkę. ;)
Placuszki Liski przeliczyłam mniej więcej na szklanki (bo nie mam tutaj wagi), ubrałam w sos jogurtowo-koperkowy, ozdobiłam wędzonym łososiem i taram, bez wielkiego wysiłku wyszedł wspaniały obiad. Gorąco polecam!
Placuszki warzywne
z sosem jogurtowo - koperkowym i wędzonym łososiem
Oryginalny przepis pochodzi z bloga White Plate Liski.
ok. 18 placuszków o średnicy 8cm
3 szklanki startych warzyw (u mnie był to 1 duży ziemniak, 1 marchewka, mały kawałek dyni)
1 średnia cebula starta na drobnej tarce
3 jajka
1 1/2 łyżeczki soli
1/4 łyżeczki pieprzu
3 łyżki mąki pszennej pełnoziarnistej
3 łyżki tartego sera (użyłam cheddara, może też być parmezan)
4 - 5 łyżek oliwy (do smażenia)
150g wędzonego łososia (do podania)
1. Warzywa zetrzeć na tarce o niewielkich oczkach. W misce wymieszać mąkę z jajkami, dodać warzywa z cebulą, posolić, doprawić pieprzem, dodać ser.
2. Na głębokiej patelni rozgrzać oliwę. Łyżką nabierać porcje warzyw i kłaść je na rozgrzanym tłuszczu lekko rozpłaszczając. Zmniejszyć ogień - placki powinny się smażyć na średnim ogniu.
Po ok. 2-3 minutach przewrócić je na drugą stronę i smażyć kolejne 2-3 minuty.
Zdejmować placki z patelni na talerz wyłożony papierowym ręcznikiem (który wchłonie nadmiar tłuszczu).
3. Łososia pokroić w paski, zwinąć w ruloniki. Każdy placuszek polać łyżeczką sosu jogurtowo - koperkowego i udekorować rulonikiem z łososia. Podawać najlepiej ciepłe. Smacznego!
Sos jogurtowo - koperkowy
1 jogurt naturalny (200g)
1 łyżka oliwy z oliwek extra virgin
1 łyżka drobno posiekanego koperku
1/4 łyżeczki soku z cytryny
1/2 łyżeczki cukru pudru
1/4 łyżeczki soli
Wszystkie składniki wymieszać. Przechowywać w lodówce.
"Po prostu nie mogłam im się oprzeć"
... etc. czytaliście zapewne wiele razy. Wybaczycie jeśli przeczytacie po raz kolejny?
Placuszki warzywne zobaczyłam u Liski na White Plate i oczywiście nie mogłam im się oprzeć. Łatwo się zorientować, że mam słabość do placuszków, krokietów, racuchów. Zarówno słodkich (pełnoziarniste na maślance z płatkami owsianymi, pełoziarniste kokosowe, bananowe, dyniowe na słodko Nigelli ) i tych wytrawnych (z cukinii z tymiankiem, dyniowe ze śmietaną i szczypiorkiem, dyniowe krokiety z sosem tzatziki). Od początku marca, kiedy to odkryłam przepis, usmażyłam ich pewnie z setkę. ;)
Placuszki Liski przeliczyłam mniej więcej na szklanki (bo nie mam tutaj wagi), ubrałam w sos jogurtowo-koperkowy, ozdobiłam wędzonym łososiem i taram, bez wielkiego wysiłku wyszedł wspaniały obiad. Gorąco polecam!
Placuszki warzywne
z sosem jogurtowo - koperkowym i wędzonym łososiem
Oryginalny przepis pochodzi z bloga White Plate Liski.
ok. 18 placuszków o średnicy 8cm
3 szklanki startych warzyw (u mnie był to 1 duży ziemniak, 1 marchewka, mały kawałek dyni)
1 średnia cebula starta na drobnej tarce
3 jajka
1 1/2 łyżeczki soli
1/4 łyżeczki pieprzu
3 łyżki mąki pszennej pełnoziarnistej
3 łyżki tartego sera (użyłam cheddara, może też być parmezan)
4 - 5 łyżek oliwy (do smażenia)
150g wędzonego łososia (do podania)
1. Warzywa zetrzeć na tarce o niewielkich oczkach. W misce wymieszać mąkę z jajkami, dodać warzywa z cebulą, posolić, doprawić pieprzem, dodać ser.
2. Na głębokiej patelni rozgrzać oliwę. Łyżką nabierać porcje warzyw i kłaść je na rozgrzanym tłuszczu lekko rozpłaszczając. Zmniejszyć ogień - placki powinny się smażyć na średnim ogniu.
Po ok. 2-3 minutach przewrócić je na drugą stronę i smażyć kolejne 2-3 minuty.
Zdejmować placki z patelni na talerz wyłożony papierowym ręcznikiem (który wchłonie nadmiar tłuszczu).
3. Łososia pokroić w paski, zwinąć w ruloniki. Każdy placuszek polać łyżeczką sosu jogurtowo - koperkowego i udekorować rulonikiem z łososia. Podawać najlepiej ciepłe. Smacznego!
Sos jogurtowo - koperkowy
1 jogurt naturalny (200g)
1 łyżka oliwy z oliwek extra virgin
1 łyżka drobno posiekanego koperku
1/4 łyżeczki soku z cytryny
1/2 łyżeczki cukru pudru
1/4 łyżeczki soli
Wszystkie składniki wymieszać. Przechowywać w lodówce.
2010-05-02
Edukacyjna kampania Jamiego Olivera.
Dla wszystkich nieangielskojęzycznych - w lewym dolnym rogu znajduje się "Subtitules available in:". Obok tego napisu znajduje się rozwijane menu, z którego wystarczy wybrać Polish i voila! W prawym górnym rogu oryginalnej strony znajduje sę także opcja "Open interactive transcript", na którą należy kliknać i wybrać "Polish" - w ten sposób będziemy mieli cały tekst przemówienia Jamiego Oliviera po polsku wyświetlony w prawej kolumnie.
Dla mnie najbardziej przerażająca jest scena, w której dzieci w szkole podstawowej nie są w stanie rozpoznać kalafiora, buraka czy pieczarki. Gdy Jamie pokazuje im pomidory zgadują, że to są ziemniaki!
Głównym punktem rewolucji Jamiego Olivera jest edukacja dzieci na temat zdrowego jedzenia, tak aby gdy dorosną umiały ugotować parę szybkich podstawowych dań i wiedziały co jest zdrowe a co nie. I chociaż dzieci jeszcze nie mam, podpisuję się pod tą ideą obiema rękami. Pamiętacie lekcje pracy techniki w podstawówce? Pamiętam, że uczyłam się wyszywać, szydełkować, robiliśmy własny brelok na klucze... ale nikt nie uczył nas gotować. Mam wyjątkowe szczęście mieć wspaniale gotującą mamę i to od niej właśnie nauczyłam się podstawowych przepisów. To z domu wyniosłam przeświadczenie, że ugotowanie zupy to chwila moment i coś bardzo prostego, tak samo jak przyrządzenie surówki czy upieczenie ryby w piekarniku. To, że umiem zrobić bulion warzywny i krupnik, ekspresową pomidorową czy zupę z czerwonej soczewicy to zasługa mojej mamy. Dzięki temu na studiach nigdy nie ciągnęło mnie do fast foodu, bo równie szybko mogłam mieć coś pysznego domowego i to jeszcze na dwa dni!
W okresie nastoletniego buntu co prawda odgrażałam się, że nie będę gotować i że znajdę sobie chłopka, który będzie dla mnie gotował... ale na szczęście szybko mi to przeszło i teraz dzielę swoją pasję razem z rodzicami, ciągle ucząc się od nich ale też i ucząc ich nowych rzeczy - np. zaraziłam tatę pieczeniem chleba i teraz piecze wspaniałe chleby na zakwasie, zdecydowanie lepsze niż moje.
Ciekawa jestem czego Wy się nauczyliście od swoich rodziców? :)
Przy okazji zapraszam na przepis na moją ulubioną zupę - barszcz ukraiński. Oczywiście nauczyłam się jej od mojej mamy, dziękuję! :)
Barszcz ukraiński
na bulion warzywny:
1 cebula, obrana
3 marchewki pokrojone
1 pietruszka
1/2 pora
1/2 główki selera korzeniowego
1/4 główki białej kapusty, poszatkowanej
3 łyżki oliwy z oliwek
3 ziarna ziela angielskiego
ok. 10 ziarenek czarnego pieprzu
1 liść laurowy
ponadto:
3 - 4 średnie buraki
puszka białej fasoli w sosie pomidorowym lub 2 garście fasoli namoczone min. 12h wcześniej i ugotowane
3 - 4 ziemniaki, pokrojone w kostkę sól, pieprz, śmietanka, natka pietruszki - do smaku
1. Umyj buraki. Razem ze skórką gotuj na średnim ogniu pod przykryciem aż do miękkości. Odcedź wodę, ostudź, a następnie obierz i zetrzyj buraki na tarce z dużymi oczkami.
2. W czasie kiedy buraki się gotują przygotuj bulion: wszystkie składniki włóż do 2 - 3 litrów wrzącej wody i gotuj pod przykryciem na wolnym / średnim ogniu przez ok. 30 minut. Następnie wyjmij pora, pietruszkę, seler, cebulę i liść laurowy. Do bulionu dodaj ziemniaki i gotuj przez ok. 10 - 15 minut. Następnie dodaj poszatkowane buraki i fasolę w sosie pomidorowym*. Zagotuj, dopraw solą i pieprzem. Podawaj z odrobiną śmietanki i z natką pietruszki. Smacznego!
* Jeśli używamy fasoli suszonej, należy ją 12h przed namoczyć a nastepnie ugotować do miękkości. Ugotowaną dodać do zupy plus dodatkowo ok. 300g passaty pomidorowej lub parę łyżeczk koncentratu pomidorowego.
Etykiety:
Barszcz ukraiński,
Bulion warzywny,
buraki,
fasola,
Jamie Oliver,
marchewka,
Polska,
ziemniaki,
zupy
2010-01-30
No Impact Man. Zupa krem z selera. Chleb rosyjski z ziarnami.
Czy słyszeliście może o No Impact Man? Colin Beavan wraz z rodziną postanowił przez rok żyć tak, by mieć jak najmniejszy negatywny wpływ na środowisko. Dodać należy, że Colin mieszka w samym sercu Nowego Jorku, na Manhattanie. Prawie codzienne zapiski, refleksje etc. znaleźć można na jego blogu, powstał też film dokumentujący cały eksperyment.
Colin zaczyna zmianę swojego stylu życia od prostych rzeczy takich jak zmiana diety i kupowanie produktów tylko organicznych i lokalnych, zmniejszenie ilości produkowanych śmieci, zaprzestanie kupowania nowych rzeczy (co na początku jest szczególnym wyzwaniem dla jego żony, która otwarcie przyznaje się do ubraniowego zakupoholizmu), rezygnacja z transportu publicznego etc. Kolejne kroki są coraz bardziej radykalne - m.in. po 6 miesiącach Beavanowie odłączają elektryczność.
Pierwsze efekty eksperymentu są bardzo namacalne (na przykład utrata wagi), dalsze zmieniają światopogląd i świadomość obojga. Projekt budzi na początku zaciekawienie, a następnie bardzo dużo wrogości i krytycyzmu, albowiem podważa filar amerykańskiej kultury: konsumpcjonizm.
Mieć mniej w przypadku Colina znaczy mieć więcej - czasu dla rodziny, na rozmowę, na uprawę małego ogródka, na gotowanie, pisanie i refleksje.
Nie chcę oceniać filmu (ani Colina) - uważam jednak, że warto go zobaczyć. Obejrzeć starając się nie oceniać, spojrzeć z ciekawością, pomyśleć chwilę po.
Jest jeden moment, który bardzo bardzo mi się podoba. Projekt zaczyna się i kończy zimą. Colin przekopując ziemię w ogródku opowiada o tym jak bardzo inaczej ten rok mu minął. Że nie były to po prostu przewrócone kartki z kalendarza i zaskoczenie "ojej, to już rok minął", ale że naprawdę odczuł, że minął rok. Jedząc tylko lokalne sezonowe warzywa i owoce, uprawiając ogródek, rezygnując z klimatyzacji etc. poczuł się związany z naturą. (Po angielsku: "I felt connected" w moim odczuciu ma o wiele szersze znaczenie niż tylko związany z naturą, ale nijak nie umiem tego inaczej przetłumaczyć.)
Jestem bardzo 'za' wieloma pro-ekologicznymi pomysłami przedstawionymi w filmie, jednak z elektryczności rezygnować nie zamierzam. Póki co noszę własne płócienne torby na zakupy, warzywa i owoce kupuję na lokalnym rynku starając się kupować głównie te, które są właśnie w sezonie. Nawet jeśli są droższe niż w supermarkecie - wolę zjeść mniej a lepiej. Zanim coś kupię zastanawiam się i staram się być uczciwa wobec siebie czy czegoś potrzebuję czy po prostu chcę.
W duchu świetnego posta Bei oraz No Impact Man zapraszam na serię dań sezonowych. Dzisiaj zupa krem z selera z chlebem rosyjskim z ziarnami. Jutro tarta z buraczkami i karmelizowaną cebulą a pojutrze placuszki dyniowe.
Zupa-krem z selera
Ugotuj bulion warzywny, dodaj do niego 2 ziemniaki pokrojone w kostkę i kilka łodyżek selera naciowego (opcjonalnie). Zetrzyj dużą główkę selera na tarce o grubych oczkach. (Mój seler ważył prawie kilogram). Pokrój dużą cebulę w drobną kostkę. Rozgrzej oliwę na dużej patelni, przesmaż cebulkę na złoto. Dodaj starty seler i na średnim ogniu podsmaż go odrobinę. Następnie dodaj do niego dwie - trzy szklanki bulionu, duś przez ok. 15 do 20 minut na wolnym ogniu aż seler zmięknie.
Jeśli chcesz mieć bardzo gęsty krem do podduszonego selera po prostu dodaj ugotowane ziemniaczki i łodyżki selera naciowego i zmiksuj na krem. Ja zazwyczaj jednak dodaję podduszony seler do całego bulionu i wtedy miksuję. Doprawiam solą i pieprzem, podaję z pokrojną natką pietruszki i kromką domowego chleba. Smacznego!
Uwagi:
1. Zupę krem z selera można spokojnie zrobić tylko z selera korzeniowego. Zupa jest słodka, gęsta i bardzo pożywna.
2. Inspiracja na tą wspaniałą zupę pochodzi od mojej mamy - dziękuje! :)
Chleb rosyjski z pestkami dyni i słonecznika
Przepis cytuję za Piekarnią Tatter - Rossiysky z ziarnami.
Oryginalnie przepis pochodzi z książki A. Whitley "Bread Matters".
320g zaczynu zakwasowego żytniego razowego*
280g wody
480g jasnej mąki żytniej
10g soli
50g pestek słonecznika
50g pestek dyni
Do zaczynu dodać wodę i dobrze wymieszać. Wsypać mąkę i sól, dodać nasiona i wyrobić lepkie, raczej luźne ciasto. Trwa to zaledwie 2-3 minuty. Przełożyć do formy wysmarowanej oliwą i wysypanej otrębami - użyłam keksówki o długości 30cm i szerokości 11cm. Przykryć naoliwioną folią i zostawić do wyrośnięcia w 28°C (dobrze jest poczekać, aż chleb urośnie nieco (1/2 cm) ponad foremkę). Wtedy wierzch chleba posmarować oliwą i włożyć go do pieca rozgrzanego do 210°C i piec 15 minut. Następnie temperaturę zmniejszyć do 190C i piec kolejne 40-45 minut.
* zaczyn zakwasowy można przygotować metoda 3 stopniowa lub wymieszać:
50g zakwasu żytniego razowego
150g maki żytniej razowej (100%)
300g wody
Szczelnie przykryć i zostawić na 12-24 godziny. Po tym czasie zaczyn jest gotowy do użycia.
Uwagi:
1. Chleb rosyjski to mój chleb codzienny, ulubiony. Ma bardzo wilgotny miąższ, świeżość zachowuje nawet po tygodniu!
2. Piekłam go już wiele razy i za każdym razem wychodził wspaniale. Zdarzało mi się go piec tylko ze słonecznikiem lub tylko z dynią oraz bez dodatku pestek - każda wersja była smaczna. Bardzo ważne jest by piekarnik był porządnie rozgrzany a ciasto dobrze wyrośnięte.
Colin zaczyna zmianę swojego stylu życia od prostych rzeczy takich jak zmiana diety i kupowanie produktów tylko organicznych i lokalnych, zmniejszenie ilości produkowanych śmieci, zaprzestanie kupowania nowych rzeczy (co na początku jest szczególnym wyzwaniem dla jego żony, która otwarcie przyznaje się do ubraniowego zakupoholizmu), rezygnacja z transportu publicznego etc. Kolejne kroki są coraz bardziej radykalne - m.in. po 6 miesiącach Beavanowie odłączają elektryczność.
Pierwsze efekty eksperymentu są bardzo namacalne (na przykład utrata wagi), dalsze zmieniają światopogląd i świadomość obojga. Projekt budzi na początku zaciekawienie, a następnie bardzo dużo wrogości i krytycyzmu, albowiem podważa filar amerykańskiej kultury: konsumpcjonizm.
Mieć mniej w przypadku Colina znaczy mieć więcej - czasu dla rodziny, na rozmowę, na uprawę małego ogródka, na gotowanie, pisanie i refleksje.
Nie chcę oceniać filmu (ani Colina) - uważam jednak, że warto go zobaczyć. Obejrzeć starając się nie oceniać, spojrzeć z ciekawością, pomyśleć chwilę po.
Jest jeden moment, który bardzo bardzo mi się podoba. Projekt zaczyna się i kończy zimą. Colin przekopując ziemię w ogródku opowiada o tym jak bardzo inaczej ten rok mu minął. Że nie były to po prostu przewrócone kartki z kalendarza i zaskoczenie "ojej, to już rok minął", ale że naprawdę odczuł, że minął rok. Jedząc tylko lokalne sezonowe warzywa i owoce, uprawiając ogródek, rezygnując z klimatyzacji etc. poczuł się związany z naturą. (Po angielsku: "I felt connected" w moim odczuciu ma o wiele szersze znaczenie niż tylko związany z naturą, ale nijak nie umiem tego inaczej przetłumaczyć.)
Jestem bardzo 'za' wieloma pro-ekologicznymi pomysłami przedstawionymi w filmie, jednak z elektryczności rezygnować nie zamierzam. Póki co noszę własne płócienne torby na zakupy, warzywa i owoce kupuję na lokalnym rynku starając się kupować głównie te, które są właśnie w sezonie. Nawet jeśli są droższe niż w supermarkecie - wolę zjeść mniej a lepiej. Zanim coś kupię zastanawiam się i staram się być uczciwa wobec siebie czy czegoś potrzebuję czy po prostu chcę.
W duchu świetnego posta Bei oraz No Impact Man zapraszam na serię dań sezonowych. Dzisiaj zupa krem z selera z chlebem rosyjskim z ziarnami. Jutro tarta z buraczkami i karmelizowaną cebulą a pojutrze placuszki dyniowe.
Zupa-krem z selera
Ugotuj bulion warzywny, dodaj do niego 2 ziemniaki pokrojone w kostkę i kilka łodyżek selera naciowego (opcjonalnie). Zetrzyj dużą główkę selera na tarce o grubych oczkach. (Mój seler ważył prawie kilogram). Pokrój dużą cebulę w drobną kostkę. Rozgrzej oliwę na dużej patelni, przesmaż cebulkę na złoto. Dodaj starty seler i na średnim ogniu podsmaż go odrobinę. Następnie dodaj do niego dwie - trzy szklanki bulionu, duś przez ok. 15 do 20 minut na wolnym ogniu aż seler zmięknie.
Jeśli chcesz mieć bardzo gęsty krem do podduszonego selera po prostu dodaj ugotowane ziemniaczki i łodyżki selera naciowego i zmiksuj na krem. Ja zazwyczaj jednak dodaję podduszony seler do całego bulionu i wtedy miksuję. Doprawiam solą i pieprzem, podaję z pokrojną natką pietruszki i kromką domowego chleba. Smacznego!
1. Zupę krem z selera można spokojnie zrobić tylko z selera korzeniowego. Zupa jest słodka, gęsta i bardzo pożywna.
2. Inspiracja na tą wspaniałą zupę pochodzi od mojej mamy - dziękuje! :)
Chleb rosyjski z pestkami dyni i słonecznika
Przepis cytuję za Piekarnią Tatter - Rossiysky z ziarnami.
Oryginalnie przepis pochodzi z książki A. Whitley "Bread Matters".
320g zaczynu zakwasowego żytniego razowego*
280g wody
480g jasnej mąki żytniej
10g soli
50g pestek słonecznika
50g pestek dyni
Do zaczynu dodać wodę i dobrze wymieszać. Wsypać mąkę i sól, dodać nasiona i wyrobić lepkie, raczej luźne ciasto. Trwa to zaledwie 2-3 minuty. Przełożyć do formy wysmarowanej oliwą i wysypanej otrębami - użyłam keksówki o długości 30cm i szerokości 11cm. Przykryć naoliwioną folią i zostawić do wyrośnięcia w 28°C (dobrze jest poczekać, aż chleb urośnie nieco (1/2 cm) ponad foremkę). Wtedy wierzch chleba posmarować oliwą i włożyć go do pieca rozgrzanego do 210°C i piec 15 minut. Następnie temperaturę zmniejszyć do 190C i piec kolejne 40-45 minut.
* zaczyn zakwasowy można przygotować metoda 3 stopniowa lub wymieszać:
50g zakwasu żytniego razowego
150g maki żytniej razowej (100%)
300g wody
Szczelnie przykryć i zostawić na 12-24 godziny. Po tym czasie zaczyn jest gotowy do użycia.
Uwagi:
1. Chleb rosyjski to mój chleb codzienny, ulubiony. Ma bardzo wilgotny miąższ, świeżość zachowuje nawet po tygodniu!
2. Piekłam go już wiele razy i za każdym razem wychodził wspaniale. Zdarzało mi się go piec tylko ze słonecznikiem lub tylko z dynią oraz bez dodatku pestek - każda wersja była smaczna. Bardzo ważne jest by piekarnik był porządnie rozgrzany a ciasto dobrze wyrośnięte.
2010-01-22
Pomidorowa. Ekspresowa.
Kiedy nie mam czasu (a zazwyczaj im bliżej weekendu tym mniej mam czasu - warsztaty, milongi, lekcje...) gotuję wielki gar zupy. Co najmniej 4 litry, tak by starczyło dla nas obojga na dwa dni. A ponieważ szalejemy na punkcie pomidorów* bardzo często jest to zupa pomidorowa. Latem kiedy pomidory pachną słońcem i są słodkie i soczyste gotuję ją ze świeżych pomidorów albo zamieniam w gazpacho. Zimą zazwyczaj używam passaty z dodatkiem sűrített paradicsom (węgierska wersja koncentratu pomidorowego, jednak nie aż tak skoncentrowana jak w Polsce, pyszna i idealna także na sos do pizzy). Najbardziej lubię ją z drobnym makaronem, P. preferuje z kluskami lanymi. W którejkolwiek wersji - zupa pomidorowa należy do mojej ścisłej czołówki.
Zupa pomidorowa, ekspresowa.
bulion warzywny
400g passaty pomidorowej
200g sűrített paradicsom (można zastąpić 100g koncentratu pomidorowego lub dodać podwójną ilość passaty - czyli razem 800g passaty)
125 - 150g drobnego makaronu (użyłam sorprese lisce, ale każdy inny też będzie dobry)
Z ugotowanego bulionu wyjąć warzywa, zostawić tylko marchewkę. Dodać passatę i sűrített paradicsom oraz drobny makaron, zagotować. Gotować na wolnym ogniu aż makaron będzie al dente (wg wskazówek na opakowaniu). Zdjąć z ognia, doprawić solą i pieprzem. Jeśli zupa jest za bardzo skoncentrowana to można dodać trochę wody. Podawać z odrobiną słodkiej śmietanki i pokrojoną natką pietruszki. Smacznego!
* Tak, Tomatango to połączenie 'tomato' z tangiem. ;) Czyli pomidora z tangiem. Absurdalne, ale łatwe do zapamiętania i wymawia się tak samo w każdym języku. A co najważniejsze - dobrze opisuje nas - tango & food :)
Zupa pomidorowa, ekspresowa.
bulion warzywny
400g passaty pomidorowej
200g sűrített paradicsom (można zastąpić 100g koncentratu pomidorowego lub dodać podwójną ilość passaty - czyli razem 800g passaty)
125 - 150g drobnego makaronu (użyłam sorprese lisce, ale każdy inny też będzie dobry)
Z ugotowanego bulionu wyjąć warzywa, zostawić tylko marchewkę. Dodać passatę i sűrített paradicsom oraz drobny makaron, zagotować. Gotować na wolnym ogniu aż makaron będzie al dente (wg wskazówek na opakowaniu). Zdjąć z ognia, doprawić solą i pieprzem. Jeśli zupa jest za bardzo skoncentrowana to można dodać trochę wody. Podawać z odrobiną słodkiej śmietanki i pokrojoną natką pietruszki. Smacznego!
* Tak, Tomatango to połączenie 'tomato' z tangiem. ;) Czyli pomidora z tangiem. Absurdalne, ale łatwe do zapamiętania i wymawia się tak samo w każdym języku. A co najważniejsze - dobrze opisuje nas - tango & food :)
Etykiety:
marchewka,
Polska,
pomidory,
Zupa pomidorowa - ekspresowa,
zupy
2010-01-15
Krupnik mojej mamy
Smak mojego dzieciństwa... prosta, rozgrzewająca zimowa zupa, której sekret leży w pysznym wywarze warzywnym i gruboziarnistej kaszy jęczmiennej. Zupa jest oczywiście najlepsza kiedy ugotuje ją mama :)
Przygotowanie krupniku zaczynamy od ugotowania bulionu warzywnego:
2l wody
1 cebula, obrana
3 marchewki, całe lub pokrojone
1 pietruszka
1/2 pora
1/2 główki selera korzeniowego
3 łyżki oliwy z oliwek
4 ziarna ziela angielskiego
ok. 15 ziarenek czarnego pieprzu
1 liść laurowy
Wszystkie składniki zagotowujemy, następnie pod przykryciem na wolnym ogniu gotujemy ok. 20 - 25 minut aż marchewka i seler będą miękkie. Po ugotowaniu wyjmujemy warzywa i mamy gotowy czysty bulion warzywny, na bazie którego możemy przygotować wiele smacznych zup.
Krupnik
bulion warzywny wg powyższego przepisu, ALE:
dodajemy 2-3 suszone borowiki do bulionu i nie wyjmujemy ich po ugotowaniu, tak samo nie wyjmujemy marchewek
ok. 6 sztuk średniej wielkości ziemniaków pokrojonych w kostkę
125g - 150g kaszy jęczmienej, najlepiej gruboziarnistej, wiejskiej
posiekana natka pietruszki
pieprz i sól
Do bulionu dodajemy pokrojone w kostkę ziemniaki oraz kaszę jęczmienną i gotujemy ok. 25 minut aż kasza i ziemniaki będę miękkie (ale nie rozgotowane). Doprawiamy solą i pieprzem, podajemy z posiekaną natką pietruszki. Smacznego!
Przygotowanie krupniku zaczynamy od ugotowania bulionu warzywnego:
1 cebula, obrana
3 marchewki, całe lub pokrojone
1 pietruszka
1/2 pora
1/2 główki selera korzeniowego
3 łyżki oliwy z oliwek
4 ziarna ziela angielskiego
ok. 15 ziarenek czarnego pieprzu
1 liść laurowy
Wszystkie składniki zagotowujemy, następnie pod przykryciem na wolnym ogniu gotujemy ok. 20 - 25 minut aż marchewka i seler będą miękkie. Po ugotowaniu wyjmujemy warzywa i mamy gotowy czysty bulion warzywny, na bazie którego możemy przygotować wiele smacznych zup.
Krupnik
bulion warzywny wg powyższego przepisu, ALE:
dodajemy 2-3 suszone borowiki do bulionu i nie wyjmujemy ich po ugotowaniu, tak samo nie wyjmujemy marchewek
ok. 6 sztuk średniej wielkości ziemniaków pokrojonych w kostkę
125g - 150g kaszy jęczmienej, najlepiej gruboziarnistej, wiejskiej
posiekana natka pietruszki
pieprz i sól
Do bulionu dodajemy pokrojone w kostkę ziemniaki oraz kaszę jęczmienną i gotujemy ok. 25 minut aż kasza i ziemniaki będę miękkie (ale nie rozgotowane). Doprawiamy solą i pieprzem, podajemy z posiekaną natką pietruszki. Smacznego!
Etykiety:
Bulion warzywny,
kasze,
Krupnik,
Polska,
zupy
2009-12-03
Najłatwiejszy chleb żytni na zakwasie

Nie ma co się oszukiwać - w pieczeniu chleba jestem jeszcze bardzo początkująca i jeszczę trochę czasu upłynie zanim się to zmieni. Dlatego też szukam przepisów jak najłatwiejszych, gdzie niewiele mogę zepsuć. I odkąd udało mi się wykarmić mój własny na zakwas - poszukuję takich przepisów,w których używa się zakwasu żytniego. Wolę żyto od pszenicy, wolę ciemne / pełnoziarniste chleby od białych. Uwielbiam dodatki takie jak wszelkiego rodzaju pestki (słonecznika, dyni), orzechy, śliwki etc. Przepis idealny, spełniający wszystkie moje wymagania znalazłam - gdzie...? Oczywiscie na wspaniałym blogu Liski. Od momentu znalezienia przepisu na "najłatwiejszy chleb żytni na zakwasie z prażonym słonecznikiem" upiekłam go już conajmniej 4 razy i za każdym razem był wspaniały. (Znajdziesz go na przykład na zdjęciach hummusu.)
Chociaż chleb jest zrobiony tylko z mąki żytniej, jest bardzo miękki i delikatny a pestki słonecznika nadają mu słodki, orzechowy smak (który uwielbiam!). Jak pisze Liska, podstawą sukcesu jest dokarmienie zakwasu 10 -12 h wcześniej. Ja dokarmiłam mój 100g mąki żytniej pełnoziarnistej i 100g wody.
Mieści się w keksówce o długości 25cm.
Dzień przed pieczeniem:
1 łyżka zakwasu żytniego (dokarmionego 10 - 12 godz. wcześniej)
150ml wody
150g mąki żytniej chlebowej, typ 720*
*Na Węgrzech niestety nie udało mi się znaleźć mąki żytniej typ 720. W związku z czym użyłam jasnej mąki żytniej, nazywanej tutaj "vilagos rozliszt" RL-90. Rezulaty były przepyszne :)
Wszystkie składniki wymieszaj w misce, przykryj folią spożywczą i odstaw na 12 - 18 godzin. Zazwyczaj robię to wieczorem, a rano piękę chleb.
Po 12 -18 godzinach dodaj:
380g mąki żytniej chlebowej, typ 720
1 1/1 łyżeczki soli
200ml wody
50g prażonych ziaren słonecznika**
Wymieszaj wszystkie składniki oprócz słonecznika, używając drewnianej łyżki lub miksera. Nie mieszaj zbyt długo. Na końcu dodaj prażony słonecznik. Keksówkę wysmaruj olej i obsyp otrębami. Przełóż do niej ciasto, posypując wierzch mąką lub smarując olejem. Przykryj folią spożywczą i odstaw w ciepłe miejsce do wyrastania.W zależności do temperatury zajmie to od 2 do 6 godzin. Mnie zajęło to 2 godziny. Chleb powinien podwoić swoją objętość - tylko wtedy można go piec.
Wyrośnięty chleb wstaw do zimnego piekarnika i nastaw temperaturę na 230°C, Po 30 minutach obniż temperaturę do 210°C i piecz przez kolejne 30 minut. Jeśli chleb za bardzo się rumieni na wierzchu, przykryj go folią aluminiową.
Po upieczeniu, wyjmij chleb od razu z formy i ostudź na kuchennej kratce.
**Rozgrzej teflonową patelnię - nie dodawaj żadnego oleju! Upraż pestki słonecznika na złoto, ciągle mieszając. Zajmie to od 3 do 5 minut. Ostudź słonecznik przed dodaniem do ciasta.
2009-11-27
Zupa z czerwonej soczewicy
Zupa z czerwonej soczewicy jest jedną z pierwszych zup, których nauczyłam się od mojej mamy... (od razu robi mi się cieplej i uśmiecham się szeroko do Niej). Gotowałam ją już wiele razy, zmieniając proporcje (czy dodając więcej marchewki czy ziemniaków etc.) i za każdym razem wychodziła mi wspaniała zupa. Pożywna i rozgrzewająca. Tak jak pisałam wczoraj - jest to moja ulubiona zupa na zimowe dni, z pajdą domowego chleba staje sie wegetariańskim daniem głównym, które zadowoli nawet mięsożercę (czytaj: mojego P.)
Zupa z czerwonej soczewicy
4 duże porcje jako danie główne, 8 porcji jako część obiadu dwudaniowego.
1 duża cebula
4 marchewki
1/2 główki selera
5 ziemniaków
1 pietruszka
250g czerwonej soczewicy
300ml purée pomidorowego (passata di pomodori)
3 główki czosnku
1 łyżeczka majeranku
około 4-5 łyżek oliwy z oliwek
sól, pieprz (świeżo mielony), natka pietruszki
1. Przygotuj warzywa: umyj, obierz i pokrój w kostke.
2. W dużym garnku rozgrzej oliwę z oliwek i zeszklij pokrojoną cebulę. Dodaj pozostałe warzywa i podsmaż mieszając przez ok. 4-5 minut.
3. Dodaj świeżo zagotowaną wodę - ok. 1,5l, tak by porządnie przykryła warzywa. Zamieszaj.
4. Wysyp soczewicę na sitko i dokładnie przepłucz pod zimną bieżącą wodą. Dodaj do zupy, zagotuj a następnie zmniejsz ogień i gotuj przez ok. 15 to 20 minut aż soczewica zmięknie. Prawdopodobnie trzeba będzie jeszcze odrobinę wody (soczewica chłonie jej całkiem sporo).
5. Na sam koniec dodaj purée pomidorowe i dopraw zupę solą, świeżo zmielonym pieprzem, majerankiem i przeciśniętym przez praskę czosnkiem. Podawaj z pokrojoną natką pietruszki. Smacznego! :)
Etykiety:
czerwona soczewica,
marchewka,
Polska,
Zupa z czerwonej soczewicy,
zupy
2009-11-07
Pumpkin obsession continued...


2 1/2 cups of all-purpose flour (around 470g)
25g of fresh yeast
1/2 cup of white sugar (around 60g, you can use also brown demerara sugar, goes very well with pumpkins in general)
a pinch of salt
4 really full tablespoons of pumpkin puree (I used this butternut squash puree)
1 glass of milk (250ml)
90ml olive oil extra virgin
1/2 glass of pumpkin seeds
Fits a medium size bundt pan.
Preparation:
Prepare the yeast leaven: crush the yeast into a mug, add 1 teaspoon of all-purpose flour, 1 teaspoon of white sugar and 2 tablespoons of warm (not hot!) milk. Mix everything together, cover with a clean cotton kitchen towel and put aside into a warm place (for example: near the radiator or the oven) for 15 minutes or a tiny bit longer (the yeast need to start growing). In the meantime measure and prepare the rest of the ingredients.
Sift the flour through the sieve, add the yeast leaven, sugar, salt, pumpkin puree (at a room temperature) and warm milk. Use the dough arm attachment when using a vertical mixer or simply your hands to mix (knead) all the ingredients until you can see air bubbles in the dough. Then add warmed up olive oil (up to around 30°C) & pumpkin seeds. Knead the dough for at least 15 minutes. It's necessary to equally distribute yeast and to give time to develop the gluten. If the dough is too liquid add some more flour - it will depend on how moist the pumpkin puree is. The dough shouldn't be too sticky, it should come off from your hand. Once ready, cover the surface with oil to prevent a crust from forming. (This may not be necessary if humidity is high.) Cover the bowl with a cotton kitchen towel and let the dough rise at a temperature of about 26 - 27°C. Fermentation is complete when the dough has doubled in volume which should take around an hour. Punch the dough with your fist - it expels carbon dioxide, redistributes the yeast for further growth and relaxes the gluten.
Preaheat the oven to 175°C. Place the dough in the bundt form greased with olive oil, oil the surface and leave for a few more minutes to grow. The time varies from 10 to 30minutes, depending how much the dough has risen previously - if it more than doubled, then none of it might be necessary. Bake for around 60 minutes. Insert a toothpick into the cake - it should come out clean. If the crust is becoming to brown, cover it with the aluminium foil during the baking. (In my oven it's usually after 45minutes.) Remove the cake from the baking form and let it cool down - it will allow the excess moisture and alcohol formed during the fermentation to escape. The cake is supposedly the best the second day after baking.
Etykiety:
ciasta i ciasteczka,
drożdże,
Drożdżowe ciasto dyniowe,
dynia,
Polska
Subscribe to:
Posts (Atom)