Colin zaczyna zmianę swojego stylu życia od prostych rzeczy takich jak zmiana diety i kupowanie produktów tylko organicznych i lokalnych, zmniejszenie ilości produkowanych śmieci, zaprzestanie kupowania nowych rzeczy (co na początku jest szczególnym wyzwaniem dla jego żony, która otwarcie przyznaje się do ubraniowego zakupoholizmu), rezygnacja z transportu publicznego etc. Kolejne kroki są coraz bardziej radykalne - m.in. po 6 miesiącach Beavanowie odłączają elektryczność.
Pierwsze efekty eksperymentu są bardzo namacalne (na przykład utrata wagi), dalsze zmieniają światopogląd i świadomość obojga. Projekt budzi na początku zaciekawienie, a następnie bardzo dużo wrogości i krytycyzmu, albowiem podważa filar amerykańskiej kultury: konsumpcjonizm.
Mieć mniej w przypadku Colina znaczy mieć więcej - czasu dla rodziny, na rozmowę, na uprawę małego ogródka, na gotowanie, pisanie i refleksje.
Nie chcę oceniać filmu (ani Colina) - uważam jednak, że warto go zobaczyć. Obejrzeć starając się nie oceniać, spojrzeć z ciekawością, pomyśleć chwilę po.
Jest jeden moment, który bardzo bardzo mi się podoba. Projekt zaczyna się i kończy zimą. Colin przekopując ziemię w ogródku opowiada o tym jak bardzo inaczej ten rok mu minął. Że nie były to po prostu przewrócone kartki z kalendarza i zaskoczenie "ojej, to już rok minął", ale że naprawdę odczuł, że minął rok. Jedząc tylko lokalne sezonowe warzywa i owoce, uprawiając ogródek, rezygnując z klimatyzacji etc. poczuł się związany z naturą. (Po angielsku: "I felt connected" w moim odczuciu ma o wiele szersze znaczenie niż tylko związany z naturą, ale nijak nie umiem tego inaczej przetłumaczyć.)
Jestem bardzo 'za' wieloma pro-ekologicznymi pomysłami przedstawionymi w filmie, jednak z elektryczności rezygnować nie zamierzam. Póki co noszę własne płócienne torby na zakupy, warzywa i owoce kupuję na lokalnym rynku starając się kupować głównie te, które są właśnie w sezonie. Nawet jeśli są droższe niż w supermarkecie - wolę zjeść mniej a lepiej. Zanim coś kupię zastanawiam się i staram się być uczciwa wobec siebie czy czegoś potrzebuję czy po prostu chcę.
W duchu świetnego posta Bei oraz No Impact Man zapraszam na serię dań sezonowych. Dzisiaj zupa krem z selera z chlebem rosyjskim z ziarnami. Jutro tarta z buraczkami i karmelizowaną cebulą a pojutrze placuszki dyniowe.
Zupa-krem z selera
Ugotuj bulion warzywny, dodaj do niego 2 ziemniaki pokrojone w kostkę i kilka łodyżek selera naciowego (opcjonalnie). Zetrzyj dużą główkę selera na tarce o grubych oczkach. (Mój seler ważył prawie kilogram). Pokrój dużą cebulę w drobną kostkę. Rozgrzej oliwę na dużej patelni, przesmaż cebulkę na złoto. Dodaj starty seler i na średnim ogniu podsmaż go odrobinę. Następnie dodaj do niego dwie - trzy szklanki bulionu, duś przez ok. 15 do 20 minut na wolnym ogniu aż seler zmięknie.
Jeśli chcesz mieć bardzo gęsty krem do podduszonego selera po prostu dodaj ugotowane ziemniaczki i łodyżki selera naciowego i zmiksuj na krem. Ja zazwyczaj jednak dodaję podduszony seler do całego bulionu i wtedy miksuję. Doprawiam solą i pieprzem, podaję z pokrojną natką pietruszki i kromką domowego chleba. Smacznego!
1. Zupę krem z selera można spokojnie zrobić tylko z selera korzeniowego. Zupa jest słodka, gęsta i bardzo pożywna.
2. Inspiracja na tą wspaniałą zupę pochodzi od mojej mamy - dziękuje! :)
Chleb rosyjski z pestkami dyni i słonecznika
Przepis cytuję za Piekarnią Tatter - Rossiysky z ziarnami.
Oryginalnie przepis pochodzi z książki A. Whitley "Bread Matters".
320g zaczynu zakwasowego żytniego razowego*
280g wody
480g jasnej mąki żytniej
10g soli
50g pestek słonecznika
50g pestek dyni
Do zaczynu dodać wodę i dobrze wymieszać. Wsypać mąkę i sól, dodać nasiona i wyrobić lepkie, raczej luźne ciasto. Trwa to zaledwie 2-3 minuty. Przełożyć do formy wysmarowanej oliwą i wysypanej otrębami - użyłam keksówki o długości 30cm i szerokości 11cm. Przykryć naoliwioną folią i zostawić do wyrośnięcia w 28°C (dobrze jest poczekać, aż chleb urośnie nieco (1/2 cm) ponad foremkę). Wtedy wierzch chleba posmarować oliwą i włożyć go do pieca rozgrzanego do 210°C i piec 15 minut. Następnie temperaturę zmniejszyć do 190C i piec kolejne 40-45 minut.
* zaczyn zakwasowy można przygotować metoda 3 stopniowa lub wymieszać:
50g zakwasu żytniego razowego
150g maki żytniej razowej (100%)
300g wody
Szczelnie przykryć i zostawić na 12-24 godziny. Po tym czasie zaczyn jest gotowy do użycia.
Uwagi:
1. Chleb rosyjski to mój chleb codzienny, ulubiony. Ma bardzo wilgotny miąższ, świeżość zachowuje nawet po tygodniu!
2. Piekłam go już wiele razy i za każdym razem wychodził wspaniale. Zdarzało mi się go piec tylko ze słonecznikiem lub tylko z dynią oraz bez dodatku pestek - każda wersja była smaczna. Bardzo ważne jest by piekarnik był porządnie rozgrzany a ciasto dobrze wyrośnięte.