Showing posts with label cytryna. Show all posts
Showing posts with label cytryna. Show all posts

2012-03-10

Ciasto cytrynowe z orzeszkami piniowymi.

Bardzo szybkie i smaczne ucierane ciasto w sam raz na koniec zimy, kiedy zakup szarej renety lub innych jabłek do pieczenia jest już prawie niemożliwy, a do rodzimych truskawek jeszcze daleko.
Do ciasta użyłam cytryny ekologicznej - tylko wtedy nie boję się, że skórka jest nafaszerowana środkami przeciwpleśniowymi i innymi chemikaliami, jeśli nie macie pod nosem sklepu z takimi cytrusami może skusicie się na cytryny i pomarańcze prosto z Sycylii? (ja właśnie przymierzam się do zamówienia, Atria z Ziołowego Zakątka już zamówiła)
Orzeszki pinii to zdecydowanie luksus, ale to właśnie ich aromat i smak sprawia, że zwyczajne ciasto cytrynowe staje się bardzo gourmet.


Zostawiam Was ze zdjęciami i przepisem, a sama biegnę zjeść lunch - carpaccio z pieczonych buraków z fetą, z prażonymi pestkami dyni, świeżym tymiankiem i odrobiną oliwy z pestek dyni (na pewno o nim napiszę, tymczasem zdjęcie można zobaczyć tutaj)


Ciasto cytrynowe z orzeszkami pinii 
na podst. lemon sour cream cake z książki "Cakes" The Australian Women's Weekly

250g miękkiego masła
1 łyżka startej skórki z cytryny
1 szklanka cukru (220g, w oryginale: 2 szklanki cukru, 440g)
6 jajek (w temperaturze pokojowej)
3/4 szklanki (180g) gęstej kwaśnej śmietany 18%
2 szklanki (300g) mąki tortowej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 szklanki orzeszków pinii
1 łyżka cukru trzcinowego demerara
2 łyżki miodu (w oryginale: 1/4 szklanki, 90g) - opcjonalnie

Przygotuj kwadratową formę o boku 23 cm (może też być trochę większa blaszka, ciasto będzie tylko niższe) - wysmaruj masłem i wysyp bułką tartą lub wyłóż papierem do pieczenia. Piekarnik nagrzej do 170°C (150°C z termoobiegiem).

Masło dokładnie zmiksuj / utrzyj z cukrem i skórką cytrynową. Ciągle miksując dodaj jedno jajko, a gdy dobrze połączy się z masłem i cukrem, dodaj kolejne i tak po kolei, aż dodasz 6 jajek.  W osobnej misce wymieszaj mąkę z proszkiem i sodą. Do masy jajecznej dodaj mąkę z proszkiem i śmietanę, w dwóch partiach, miksując tylko do połączenia składników. Wylej masę do formy i wstaw natychmiast do nagrzanego piekarnika na 15 minut.
W międzyczasie wymieszaj orzeszki pinii z cukrem trzcinowym.
Po 15 minutach szybko wyjmij ciasto z piekarnika (nie wyłączając go) i szybko wysyp na nim mieszankę orzeszków z cukrem, delikatnie wgniatając je w masę. Wstaw natychmiast ponownie do piekarnika na 45 minut.
Upieczone ciasto ostudź na kratce, a następnie polej miodem (jeśl jest gęsty to podgrzej go w garnuszku).  Smacznego!

2010-08-27

Historia pewnej dyni.


Bardzo chciałabym umieć opowiadać interesujące i mądre historie. Prawda jednak jest taka, że napisanie każdego zdania przychodzi mi z trudem już od czasów liceum, kiedy to na myśl o eseju, wypracowaniu czy nawet raporcie z laboratorium dostawałam białej gorączki. Przez lata wypracowałam metody (zazwyczaj skuteczne) współżycia z tą moją słabością, zaakceptowałam brak lekkiego pióra czy też talentu literackiego. Od czasu do czasu jednak chciałabym opowiedzieć Wam jakąś ciekawą historię, np. o tym jak dynie opanowały ogród mojego wujka i w poszukiwaniu miejsca wdrapały się na jabłoń i na niej zaczęły owocować. Czy też jak w drodze do Gdańska znaleźliśmy wieelkie pole dyniowe, dynie aż po horyzont - marzenie.
Ale dobra historia potrzebuje suspensu, puenty, odrobiny humoru i emocji, by była ciekawa dla czytelników.* Stwierdziłam więc, że łatwiej opowiedzieć mi historię zdjęciami... zapraszam więc dzisiaj na dyniową sesję zdjęciową z małymi komentarzami i oczywiście przepisami.


Pierwszą tegoroczną dynię (niestety jeszcze nie z nasionek przywiezionych z Węgier, a od znajomego rolnika) rozkroiłam z namaszczeniem, wachąjąc i ciesząc oko jej cudownym kolorem. Powstały z niej moje ulubione placuszki dyniowe i zupa.




Zupa zamarzyła mi się słodka, więc dodałam do niej prawdziwej wanilii, a dla równowagi, by nie była mdła, a jedynie przyjemnie słodka - cytryny. Wyszło cudo, które zjedliśmy z orkiszowymi bułeczkami z suszonymi morelami, śliwkami i daktylami. Całość da się skomentować tylko jednym słowem - poezja.   



Zupa dyniowa waniliowo-cytrynowa

2 kg obranej dyni, pokrojonej w grubą kostkę
3 marchewki, obrane i pokrojne w drobną kostkę
ćwiartka (mały kawałek) selera korzeniowego, obranego i pokrojnego w drobną kostkę
1 mała cebulka, drobno pokrojona
1 cytryna
1 opakowanie cukru z prawdziwą wanilią (10g) lub 1 laska wanilii
4 łyżki oliwy z oliwek
2 kostki bulionu warzywnego (używam wersji bio, bez glutaminanu i soli)
sól, słodka śmietanka 12% do smaku

W garnku z grubym dnem rozgrzać oliwę. Zeszklić na niej cebulkę, dodać marchewkę i seler. Delikatnie podsmażyć cały czas mieszając (ok. 5 minut). Zalać 1,5 - 2 litrami wrzącej wody, dodać kostki bulionu warzywnego, zamieszać. Dodać pokrojoną dynię i gotować ok. 20 minut aż dynia zmięknie. Zupę lekko ostudzić, zmiksować blenderem na krem. Dodać cukier z prawdziwą wanilią lub ziarenka z jednej laski wanilii, doprawić solą. Na koniec wycisnąć sok z cytryny, cały czas smakując - nie chcemy by zupa była kwaśna, zadaniem cytryny jest dodanie tego "czegoś" by zupa nie była mdła. Zupę podawać z kroplą słodkiej śmietanki. Smacznego!



Pełnoziarniste bułeczki orkiszowe z suszonymi owocami
Oryginalny przepis pochodzi z wrześniowego wydania Mojego gotowania. Poniżej wersja z moimi zmianami. 

Przepis na 12 bułeczek.

50g suszonych moreli
50g suszonych daktyli
50g suszonych śliwek, miękkich, bez pestek
400g mąki orkiszowej pełnoziarnistej (ok. 3szklanek) **
1 łyżeczka drożdży instant (użyłam Dr Oetkera)
1/2 łyżeczki soli
1 1/2 szklanki mleka
2 łyżki miodu
50g masła lub 3 łyżki oliwy

1. Suszone owoce pokroić w drobną kostkę i zalać wrzącą wodą. Odstawić.

2. W małym rondelku podgrzać mleko, miód i masło, aż się rozpuści. Ostudzić do temperatury pokojowej. (ważne - za gorące mleko zabije drożdże!)

3. Do miski przesiać mąkę, dodać drożdże i sól. Wymieszać. Wlać ostudzone mleko z miodem i masłem. Odsączyć owoce i dodać do ciasta. Całość wyrabiać mikserem albo ręką na stolnicy, aż ciasto będzie elastyczne, nieklejące się do rąk. Można delikatnie podsypać mąką (maks. 2 - 3 łyżki) jeśli wyrabiamy ciasto na stolnicy.

4. Przykryć miskę folią i odstawić w ciepłe miejsce na pół godziny do godziny - pierwsze wyrastania. Potem podzielić ciasto na 12 równych części (1 bułeczka - ok. 75g) i uformować bułeczki. Ulożyć na blaszcze wyłożonej papierem do pieczenia w odstępach 6 - 8cm. Przykryć folią i odstawić w ciepłe miejsce na minimum pół godziny do kolejnego wyrośnięcia.

5. Wyrośnięte bułeczki piec 30 minut w temperaturze 180°C (165°C z termoobiegiem). Ostudzić na kratce. Smacznego!


*Niedoścignionym wzorem pozostaje dla mnie Truskawkowa Ania, na której wpisy nie czekam, a wyczekuję i czytam z nieukrywaną przyjemnością jak najlepszą powieść.
**Można zastąpić mąką pszenną pełnoziarnistą, ale orkisz jest cięższy i ma odrobinę inny, bardziej orzechowy smak.

PS. Fotorelacja z dyniowego pola już wkrótce!

2010-04-06

Jego ulubiona tarta: tarta cytrynowa.

Kolejna propozycja z cyklu Moje ulubione tarty to tarta cytrynowa. Gwoli szczerości - jest to ciasto, które lubię, ale nie szaleję na jego punkcie. Za to On - uwielbia. Z obserwacji gości, których niejednokrotnie tą tartą częstowałam wynika, że budzi wieeeelki zachwyt męskiej części :) Tarta jest jedną z prostszych w wykonaniu, w sam raz na początek przygody z tartami. Jest delikatna w smaku dzięki śmietance, lekko kwaśna i orzeźwiająca dzięki dużej ilości cytryny. Prosi się o porcję dobrego espresso :)


Tarta cytrynowa
Lemon tart
Oryginalny przepis pochodzi z "Tarts" (The Australian Women's Weekly).

Ciasto kruche:
185g mąki (1 1/4 szklanki)
55g cukru pudru (1/2 szklanki)
30g mąki migdałowej (1/4 szklanki)
125g zimnego masła, pokrojonego w drobną kostkę
1 żółtko
1 białko do posmarowania upieczonej tarty

Ciasto szybko zagnieść - najłatwiej ciasto kruche robi się w malakserze (zmiksować wszystkie składniki). Zrobić lekko spłaszczoną kulę z ciasta i owinąć w folię. Włożyć do lodówki na minimum 30 minut (ja zostawiam je zazwyczaj na 1h).

Następnie rozwałkować ciasto na stolnicy albo pomiędzy dwoma arkuszami papieru do pieczenia, przełożyć do formy na tartę (o średnicy 24 - 26cm), najlepiej z wyjmowanym dnem. Wyrównać brzegi i ponakłuwać spód widelcem. Wstawić do lodówki przykryte folią spożywczą na minimum 30 minut (ja zazwyczaj zostawiam na noc i piekę tartę następnego dnia rano).

Nagrzać piekarnik do 200°C, ustawić kratkę w dolnej części piekarnika. Wyłożyć tartę papierem do pieczenia i napełnić fasolą (lub specjalnymi ceramicznym kulkami do pieczenia tart). Piec przez 10 minut, następnie wyjąć fasolki i papier i piec przez jeszcze 10 minut. Wyjąć tartę z piekarnika i ostudzić na kratce. Posmarować spód oraz brzegi białkiem (zapobiegnie to nasiąknieciu ciasta kremem cytrynowym - będzie ono dłużej kruche).

Krem cytrynowy:
1 łyżka startej skórki cytrynowej
100ml soku z cytryny (w oryginale: 125ml)
140g drobnego cukru (w oryg.: 165g)
5 jajek
300ml śmietanki kremówki (zdarzało mi się też robić nadzienie z 200ml kremówki i 100ml mleka)

Zmiksuj wszystkie składniki, odstaw na 5 minut. Przelej przez sitko. Wylej na upieczony spód tarty i wstaw do piekarnika na ok. 40 minut w 160°C, aż krem się zetnie. Ostudź na kratce, a następnie wstaw do lodówki aż tarta dobrze się schłodzi (najlepiej na noc - tarta jest idealna na drugi dzień).
Podawaj delikatnie oprószone cukrem pudrem. Smacznego! 

2010-03-14

Z ziemi włoskiej do argentyńskiej.

Argentyna jest prawdziwym tyglem kulturowym. Rdzenni mieszkańcy Argentyny (w tym Indianie) mieszkali w małych rozproszonych plemionach i jeśli chodzi o liczebność stanowią raczej mniejszość. W XVI wieku Argentyna została skolonizowana przez Hiszpanów i do tamtego czasu przez ponad 300 lat Hiszpanie byli większością osadników.

Na przełomie XIX i XX wieku zaczęła się wielka emigracja z Europy za "pracą, domem i ziemią". Znowu najwięcej było Hiszpanów, potem Włochów, a także Polaków i Rosjan. Prawie każdy Argentyńczyk, z którym mam okazję rozmawiać, dowiedziawszy się, że jestem z Europy zaczyna wymieniać swoich przodków - babcie, prababcie, dziadków - którzy z Europy pochodzą.
Ta emigracja przełomu wieków, a później także okresu wojen światowych, przywiozła ze sobą własne zwyczaje, w tym kulinarne.

Moim okiem typowo argentyńskie są wołowe steki, wina i dulce de leche. Reszta przynależy albo do kuchni hiszpańskiej (w tym mój ulubiony flan) albo włoskiej.
Na każdym rogu znajdziemy pizzerię, w każdej restauracji obowiązkowo znajduje się obszerny dział z pastami. O ile pizza w wydaniu argentyńskim zupełnie mnie nie wzrusza - jest dość tłusta i nie uznaje żadnych przypraw (broń boże oregano!), to pasty są znakomite. Włócząc się po uliczkach Alto Palermo odkryliśmy, że niemal za rogiem mamy ekskluzywny sklep specjalizujący się w wyrobie makaronów (Maccare - pasta artesanal). Makarony bazyliowe, szpinakowe, paprykowe, pełnoziarniste... jakie tylko dusza zapragnie. W każdym spożywczym można też bez problemu dostać przyzwoity parmezan i dobrą oliwę.

Dzisiaj zapraszam na pełnoziarniste, szpinakowe i jeszcze do tego jajeczne fettuccine z kremowym sosem cytrynowym i łososiem. Koniecznie z lampką schłodzonego rosé. Danie jest ekspresowe jak prawie każdy makaron - w 15- 20 minut obiad jest gotowy. Zapewniam - było pyszne! Zjedliśmy po podwójnej porcji...


Szpinakowe fettucine 
z kremowym sosem cytrynowym i łososiem

Porcja na 3-4 osoby, albo dwie bardzo głodne :)

ok. 200g  szpinakowego fettuccine (polecam też jajeczne tagliatelle)
300g świeżego łososia
1 jajko
pół szklanki śmietanki (kremówki, ale wersja light z 18% jest też smaczna)
2 - 3 łyżki startego parmezanu
starta skórka z jednej cytryny
50g (lub więcej!) orzeszków piniowych
sól, świeżo zmielony pieprz, świeża bazylia
4 łyżki oliwy z oliwek

1. Makaron ugotować al dente wg wskazówek na opakowaniu, w dużej ilości wrzącej, osolonej wody. W miedzyczasie umyć, osuszyć i pokroić łososia - w kostkę 1,5cm. Następnie dobrze go doprawić solą i świeżo zmielonym pieprzem. Rozgrzać oliwę z oliwek na patelni, dodać łososią i smażyć aż się zarumieni, wtedy przewrócić na drugą stronę i dodać orzeszki piniowe. Smażyć aż orzeszki będą złote. Zdjąć z ognia, odstawić.
2. Wymieszać jajko, śmietankę, startą skórkę z cytryny (najlepiej z bio-cytryny, jeśli takowej nie mamy trzeba ją porządnie wyszorować przed starciem), parmezan. Doprawić solą.
3. Odcedzić makaron, przełożyć ponownie do garnka. Na minimalnym ogniu dodać sos do makaronu - dobrze wymieszać i lekko podgrzać (nie za mocno, by białko się mocno nie ścięło) cały czas mieszając. Dodać łososia z orzeszkami pinii, wymieszać. Podawać z listkami świeżej bazylii i świeżo zmielonym pieprzem.

2010-02-11

French Girlish Mood i tarta Nadége.


Moja wielka miłość do tart zaczęła się w Paryżu. W sezonie truskawkowym.
Na początku tylko je podziwiałam i fotografowałam namiętnie... gdy zdobyłam już trochę odwagi w posługiwaniu się podstawowym francuskim zaczęłam ja próbować wszędzie. Te słodkie - z truskawkami, malinami... i te słone - quiche wytrawne, z pomidorami, szparagami i innymi pysznościami. Przeświadczona byłam jednak, że zrobienie tarty to coś bardzo trudnego. Okazało się jednak, że jest to raczej coś precyzyjnego i czasami pracochłonnego, jednak przy odrobinie wprawy z kruchym ciastem naprawdę nic trudnego. I tak zaczęła się faza na pieczenie tart i tarteletek wszelkiego rodzaju, która trwa do dzisiaj. I kwitnie :)


Marzę już o lecie, truskawkach, jagodach, malinach, poziomkach... o tartach, które będę z nimi piekła czarując letnie dni ich zapachem i kolorami. W sezonie są za to cytrusy, więc padło na tartę Nadége, która jest niczym innym jak francuską (a konkretnie: French Culinary Institute) interpretacją typowo amerykańskiego "lemon merengue pie" czyli paja cytrynowego z bezą. Lemon merengue pie robiłam w różnych wersjach i z dobrym rezultatem, jednak to tarta Nadége zdobyła moje serce na stałe ze względu na idealne proporcje. Przepis pochodzi z The Pie and Pastry Bible pani Rose Levy Berenbaum, która po raz pierwszy próbowała go jako specjał Nadége Brossolet - przyjaciela z Francji, a później nauczyła się go na lekcji Dietera Schornera ze wspomnianego już French Culinary Institute. Jest z tą tartą odrobinę pracy - ja zazwyczaj rozkładam sobie pracę na dwa dni. Jednego dnia przygotowuję i chłodzę ciasto, a następnie rozwałkowuję i umieszczam je w formie. Piekę też cieniutki biszkopt. Drugiego dnia piękę samo ciasto do tarty, przygotowuję masę cytrynową, bezę i składam tartę w jedną całość. Polecam gorąco :)


Tarta Nadége

Przepis na 1 tartę o średnicy 25cm, wysokość boku 3,5cm.


1. Kruche ciasto:
115g zimnego masła, pokrojonego w drobną kostkę
185g mąki krupczatki
1/4 łyżeczki soli
3 łyżki zimnej wody
1 łyżeczka octu

Ciasto szybko zagnieść, owinąć w folię i włożyć do lodówki na minimum 2 godziny. Najłatwiej ciasto kruche robi się w malakserze. Rozwałkować ciasto na stolnicy albo pomiędzy dwoma arkuszami papieru do pieczenia, przełożyć do formy na tartę, najlepiej z wyjmowanym dnem. Wyrównać brzegi i ponakłuwać spód widelcem. Wstawić do lodówki  i wstawić do lodówki przykryte folią spożywczą na minimum 1 godzinę (ja zazwyczaj zostawiam na noc).

Nagrzać piekarnik do 250°C, ustawić kratkę w dolnej części piekarnika. Wyłożyć tartę papierem do pieczenia i napełnić fasolą (lub specjalnymi ceramicznym kulkami do pieczenia tart). Piec przez 18 minut, następnie wyjąć fasolki i papier i piec przez jeszcze 7 minut.

Wyjąć tartę z piekarnika i posmarować spód oraz brzegi białkiem (zapobiegnie to nasiąknieciu ciasta kremem cytrynowym - będzie ono dłużej kruche).

2. Warstwa biszkoptowa:
1 łyżka mąki
1 łyżka mąki ziemniaczanej
2 duże jajka (żółtka i białka osobno)
40g cukru pudru
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego lub cukier z prawdziwą wanilią
1/2 łyżeczki soku z cytryny

Wysmarować okrągłą blaszkę o średnicy 24 - 26 cm masłem i wysypać bułką tartą. Nagrzać piekarnik do 230°C, ustawić kratkę w dolnej części piekarnika. Mąki, żółtka, cukier, ekstrakt waniliowy - dobrze wymieszać razem. Białka z dodatkiem soku z cytryny ubić na sztywno i delikatnie dodać do masy z mąką i żółtkami. Delikatnie wymieszać i przełożyć do blaszki. Piec 7 do 10 minut, ostudzić na kratce.


3. Krem cytrynowy (lemon curd):
2 łyżeczki startej skórki cytrynowej
4 żółtka (białka zachować do bezy)
150g cukru (ja lubię lemon curd mocno cytrynowy i lekko kwaśny- dodaję zazwyczaj ok. 130g)
6 łyżek soku z cytryny
4 łyżki miękkiego masła (57g)
szczypta soli

Do średniej miski zetrzeć skórkę z cytryny, odstawić na bok razem z dużym sitkiem.
W rondlu dobrze ubić żółtka z cukrem, następnie dodać sok z cytryny, masło i sól. Gotować na średnim ogniu, mieszając cały czas, aż krem zacznie gęstnieć. Krem powinien być na tyle rzadki że da się go wlać do miski, jednak powinien przyklejać się do drewnianej łyżki. Nie wolno kremu zagotować! Jeśli mamy termometr to temperatura kremu powinna wynieść 90°C. Gdy krem osiągnie odpowiednią konsystencję natychmiast należy go zdjąć z ognia i przetrzeć przez sitko do miski z startą skórką cytrynową.


4. Rozprowadzić krem cytrynowy na upieczonym spodzie tarty i wstawić do piekarnika na ok. 7 minut - temperatura 150°C. Wyjąć tartę z piekarnika i zwiększyć temperaturę do 260°C (u mnie maksimum to 230°C). W międzyczasie ostudź tartę - ok. 15 minut. Po ostudzeniu na krem cytrynowy nałóż biszkopt.

5. Beza:
4 białka
1/4 łyżeczki soku z cytryny
100g cukru pudru

Ubić 4 białka ze szczyptą soku z cytryny, dodając w trakcie ubijania po łyżce cukru pudru. Ubite białka wyłożyć na biszkopt. Wstawić do nagrzanego piekarnika (230 - 260°C) i zapiekać przez 5 minut aż beza będzie złota. Zapiekać jeszcze 1 minutę na funkcji grill.

Wyjąć z piekarnika, dobrze ostudzić - najlepiej przez noc w lodówce. Tarta jest najlepsza na drugi dzień. Smacznego! :)

 

 

A to mój nowy zeszyt na przepisy --


A jak wygladaja Wasze zeszyty z przepisami? Bardzo jestem ciekawa :)

2009-12-09

Muffinki cytrynowe z makiem



O muffinkach cytrynowych z makiem słyszałam już nie raz i głównie, że należą one do tzw. klasyki. ;) O ile muffinek czekoladowych zjadłam całe mnóstwo i próbowałam je w wielu miejscach, to cytrynowo-makowe jadłam tylko raz w Coffee Heaven, niestety, wrażenia nie były oszałamiające. Planowałam upiec własne muffinki cytrynowo-makowe z okazji Cytrysowego Weekendu, ale jak to zwykle bywa, gdy coś się planuje tak dokładnie zawczasu, weekend okazał się całkiem zabiegany i czasu na muffinki (mimo tego, że są niemal ekspresowe w przygotowaniu) już zabrakło. Ostatnie dni sączą się dość powoli, deszczowo... coraz bliżej myślami do świąt, ale jeszcze nie całkowicie...Stwierdziłam, więc że oto właśnie nadeszła pora na muffinki cytrynowe z makiem. 
Nie jestem wielką fanką maku - i owszem, doceniam go, lubię, ale spokojnie mogłabym się bez niego obejść. Połączenie jednak słodkiego, ziemistego smaku maku z cierpką i odświeżającą cytryną... mmm... :) Muffinki są lekkie, a smaki się wspaniale uzupełniają... i przede wszystkim - wyglądają wspaniale. Sesja zdjęciowa zajęła mi dwa razy więcej czasu niż normalnie, bo ciągle 'i jeszcze jedna fotka' - w każdym ujęciu muffinki były fotogeniczne. 

Muffinki cytrynowe z makiem
(zainspirowane przepisem z  książki Ultimate Muffin Cookbook, autorzy: Bruce Weinstein Mark Scarbrough)

Składniki mokre:
2 duże jajka w temperaturze pokojowej
250ml (1 szklanka) maślanki (można ją zastąpić pełnotłustym mlekiem lub naturalnym jogurtem)
60ml (1/4 szklanki) oleju roślinnego
125ml (1/2 szklanki) świeżo wyciśniętego soku z cytryny
starta skórka z dwóch cytryn
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego

Składniki suche:
220g (1 3/4 szklanki) mąki
75g (1/2 szklanki) mąki kukurydzianej
100g (1/2 szklanki) cukru
40g (1/3 szklanki) maku
2 łyżeczki sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli

Przepis na około 12 muffinek standardowej wielkości (około 5cm średnicy).

1. Wymieszaj dokładnie wszystkie mokre składniki.
2. Nagrzej piekarnik do 200°C, kratka do pieczenia powinna się znajdować pośrodku. Przygotuj blaszkę na muffinki - wyłóż papilotkami albo kawałkami papieru do pieczenia.
3. W drugiej misce dobrze wymieszaj wszystkie suche składniki.
4. Dodaj suche składniki do mokrych, wymieszaj szybko i delikatnie, o tyle by sie połączyły. Nie mieszaj za długo! Natychmiast wypełnij formę ciastem. Piecz przez 20 minut, aż muffinki się zaokrąglą i delikatnie zarumienią. Muffinki są gotowe kiedy tester (szpikulec) jest czysty. Ostudź muffinki przez 5 - 10 minut zanim wyjmiesz je z formy.


Related Posts with Thumbnails