Odkąd zielone smoothies wkroczyły w moje życie zamarzyłam o wyciskarce do soków, zwłaszcza takiej, która poradziłaby sobie z liściastą zieleniną. Najbardziej zielone lokalne warzywo (boski jarmuż), które można dostać w Gdańsku zimą ma niesamowicie dużą ilość włókien i bez pomocy profesjonalnego blendera ni rusz nie idzie przygotować kremowego smoothie. Podobnie rzecz się ma z selerem naciowym, który wprost uwielbiam. Poza tym smoothies to w 60% owoce, a mi się marzył sok z samego selera naciowego, czy 80% pietruszki i odrobina jabłka albo marchewkowo - szpinakowy.
Równolegle dowiedziałam się o terapii Gersona, dałam się zaskoczyć wegańskim i surowym przysmakom w Raw Organic w Krakowie oraz przeczytałam 'od deski do deski' blog Moniki Trawińskiej Rawolucja. Pokochałam także optymizm i siłę Kris Carr oraz przede wszystkim jej styl gotowania (lub niegotowania, większość potraw jest niepoddanych obróbce cieplnej). Poniżej reklama jej nowej książki Crazy Sexy Kitchen, która już stała się jedną z moich ulubionych i najbardziej inspirujących książek:
Po przeczytaniu tysiąca opinii, recenzji i porównań zdecydowałam się na wyciskarkę (smaczniejszy, bardziej odżywczy sok, który nie ulega natlenieniu i nie traci cennych enzymów, można go także bez problemu przechowywać w lodówce do 48h) ze średniej półki cenowej - Omega 8006. Po tygodniu codziennego użytkowania mogę powiedzieć, że jest to najlepszy zakup 'kuchenny' jakiego kiedykolwiek dokonałam. Dość powiedzieć, że wyciskarka przyćmiła marzenia o mikserze Kitchen Aid, a codzienne picie soków sprawiło, że zapomniałam co to jest apetyt na słodycze i chęć pieczenia ciasta ;)
Soki staram się wyciskać z warzyw ekologicznych, ale kiedy nie mam do nich dostępu to nie ma dramatu i w ruch idą te z osiedlowego warzywniaka. Bardzo się cieszę, bo ostatnio w Lidlu pojawiła się cała sekcja warzyw z uprawy ekologicznej (niepryskane!), a w niej znaleźć można m.in. marchewki, jabłka, niewoskowane cytryny, ziemniaki w przyzwoitej cenie. Raz na tydzień kupuję 4 - 5kg marchewki i 3kg jabłek i podstawa zimowych soków jest z głowy :) Poniżej 'przepisy' na dwa moje ulubione zimowe soki.
Zimowy pomarańczowy sok
na 1l soku
1,5 kg marchewek
0,5kg jabłka
2 pomarańcze
Marchewki i jabłka myję dokładnie i wyciskam ze skórką (tylko jeśli są ekologiczne, zwykłe obieram, bo w skórce zbierają się wszelkie chemikalia, opryski etc.). Pomarańcze myję i wyciskam, dodaję do soku marchewkowo - pomarańczowego i wypijam ze smakiem lub przelewam do czystego słoika i wstawiam do lodówki.
Zimowy zielony sok
na 1 l soku
1 kg jabłek (najlepiej twardych, świetne są De Costy)
1 duży seler naciowy
pęczek szpinaku zwykłego lub torebka typu baby (zazwyczaj ok. 200g)
sok z 1/2 cytryny
Owoce i warzywa myję dokładnie i wyciskam ze skórką (tylko jeśli są ekologiczne, zwykłe obieram, bo w skórce zbierają się wszelkie chemikalia, opryski etc.).
W wersji dla początkujących polecam dodanie 1 gruszki lub zwiększenie ilości jabłek do 1,5kg.
Smacznego!