Showing posts with label z mięsem. Show all posts
Showing posts with label z mięsem. Show all posts
2011-05-16
Empanadas.
Empanadas to specjał typowo argentyński, bardzo popularny i dostępny w zasadzie wszędzie. Te pieczone pierożki mają niezliczoną ilość wersji regionalnych, zarówno ciasta jak i nadzienia. Najczęściej są wytrawne, chociaż w Cordobie zjemy także je w wersji na słodko, nadziewane marchewkami i karmelem, posypane cukrem pudrem.
Empandas criollas czyli 'narodowe', pochodzące z Buenos Aires w swoim składzie mają obowiązkowo masło, wołowinę, pomidory i czerwoną paprykę. W środkowo - zachodniej części tego wielkiego kraju (prowincje Mendoza, San Juan) empanady zawierają baaardzo dużo duszonej cebuli - musi być jej dwa razy więcej niż mięsa - oraz rodzynek. W Patagonii znajdziemy empanady z baraniną, dziczyzną (zwłaszcza jelenie) lub z pstrągiem.
Moje ulubione to te, których ciasto jest bardzo cieniutkie i zrobione na maśle (w wielu miejscach wciąż jest to tradycyjnie smalec lub kombinacja masła z margaryną), z dużą ilością nadzienia. W Argentynie do przygotowywania empanad używa się mąki tortowej, ale często robię też zdrowszą wersję z dodatkiem mąki pszennej pełnoziarnistej lub orkiszowej. Moje ulubione nadzienie to duszone warzywa w sosie pomidorowym lub kawałki kurczaka w pomidorach, koniecznie z rodzynkami i cynamonem, czasami też piniolami.
Na przygotowanie empanad najlepiej zarezerwować sobie pół dnia. Zaczynam od ciasta, gdyż musi oni porządnie odpocząć i to dwa razy - najpierw w całości, jako kula, potem po rozwałkowaniu. Empanar - czasownik, od którego powstała nazwa empanadas - oznacza dosłownie zawijanie w chleb i takie też jest ciasto na empanady. Pieczone w piecu chlebowym lub do pizzy, w bardzo wysokiej temperaturze, cieniutkie i chrupiące jak skórka od chleba .
Gdy ciasto odpoczywa przygotowuję nadzienie, które dokładnie studzę (najwygodniej gdy za oknem jest zimno - wystawiamy wok / patelnię na balkon i po pół godzinie nasz farsz ma idealną temperaturę). Potem bawię się w wycinanie i lepienie, które bardzo przypomina lepienie naszych pierogów.
Falbanka to po hiszpańsku repulge i aby otrzymać empanadę idealną trzeba ją zrobić w 15 ruchach ;) Ważne jest, by dobrze skleić brzegi, inaczej w trakcie pieczenia farsz ucieknie na zewnątrz.
Empanadas (Argentyńskie pieczone pierogi)
przepis na ok. 40 empanad*
ciasto klasyczne:
1kg mąki tortowej
1 łyżeczka soli
250g rozpuszczonego masła
1 1/2 szklanki wody w temp. pokojowej (375ml)
ciasto razowe:
500g mąki tortowej
500g mąki pszennej / orkiszowej razowej (typ 2000 lub 1850)
1 łyżeczka soli
250g rozpuszczonego masła
1 3/4 szklanki wody w temp. pokojowej (438ml)
W dużej misce mąkę wymieszać z solą, dodać rozpuszczone masło i wodę. Dłonią delikatnie wymieszać składniki, uformować kulę. Ważne: ciasta staramy się nie zagniatać, ugniatamy je tylko tyle, by połączyć wszystkie składniki. Kulę zawijam w folię spożywczą i odstawiam na pół godziny / godzinę w temperaturze pokojowej do odpocznięcia.
Po tym czasie dzielę je na 4 części. Biorę jedną część (pozostałe trzymam przykryte folią, by nie wyschły) i na posypanym mąką blacie / stolnicy bardzo cieniutko rozwałkowuję na grubość ok. 2mm. Przykrywam folią i zostawiam do odpocznięcia na 15 minut. Nagrzewam piekarnik do 250°C. Dwie duże blaszki (od piekarnika) wykładam papierem do pieczenia.
Pierścieniem cukierniczym / talerzykiem / miseczką o średnicy 12 - 14 cm wycinam krążki ciasta. Strzepuję nadmiar mąki z ciasta, brzegi (tylko jedną stronę!) smaruję wodą, używając pędzla lub po prostu palca. Do środka nakładam czubatą łyżkę nadzienia i składam empanadę, dobrze dociskając brzegi. Robię falbankę albo przyciskam brzegi widelcem.
Rozwałkowuję kolejne porcje ciasta i powtarzam wycinanie / nadziewanie aż do zużycia całości.
Gotowe empanady smaruję roztrzepanym jajkiem i wstawiam do nagrzanego piekarnika. Piekę 20 - 25 minut aż będą bardzo złote.
nadzienie warzywne:
4 cebule
4 marchewki
1 mały seler (korzeniowy)
4 - 6 gałązek selera naciowego
2 duże cukinie
400g pomidorów bez skórki (pelati, 1 puszka)
2 łyżki koncentratu pomidorowego
przyprawy: tymianek, oregano, bazylia, chilli, słodka papryka, sól, pieprz
oliwa z oliwek
Na dużej patelni lub w woku rozgrzewam oliwę z oliwek. Dodaję posiekaną cebulę, na wolnym ogniu smażę aż się zeszkli. Dodaję marchewkę i selery - albo starte na tarce o grubych oczkach, albo julienne (cieniutki słupki). Smażę na małym ogniu aż warzywa będą miękkie i lekko skarmelizowane. Dodaję cukinię pokrojoną w grubsze słupki i smażę aż do momentu, gdy będzie al dente - ma być lekko chrupka, ale nie surowa. Dodaję pomidory i koncentrat i po dużej szczypcie przypraw, całość zagotowuję i gotuję przez kolejne 10 minut aż farsz stanie się gęsty, często mieszając. Zdejmuję warzywa z ognia, studzę i doprawiam do smaku.**
nadzienie z kurczakiem, pomidorami i rodzynkami
400g piersi z kurczaka (najlepiej z chowu ekologicznego)
2 duże cebule
2 ząbki czosnku
4 łyżki oliwy z oliwek
2 puszki pomidorów pelati bez skórki (2 x 400g)
2 szczypty suszonego chilli (ok. 8 obrotów młynkiem)
1 łyżeczka cynamonu
4 łyżki posiekanych rodzynek
4 łyżki prażonych (na suchej patelni) orzeszków piniowych (opcjonalnie)
4 łyżki drobno posiekanej natki pietruszki
sól
W rondlu zagotowuję wodę, dodaję kurczaka i gotuję go do miękkości. Studzę i kroję na drobne kawałki.
Na dużej patelni / w woku rozgrzewam oliwę i dodaję cebulę oraz przeciśnięty przez praskę czosnek. Czosnek i cebulę szklę na wolnym ogniu (cebula musi być miękka). Dodaję pomidory, chilli i kurczaka. Gotuję aż sos zgęstnieje ok. 10 minut. Dodaję rodzynki, piniole i cynamon, zagotowuję. Zdejmuję patelnię z ognia i dodaję posiekaną natkę pietruszki. Doprawiam solą do smaku i dobrze studzę.**
*co wydaje się bardzo dużą ilością, ale empanady doskonale się przechowują w lodówce - spokojnie wytrzymują 3 - 4 dni, a podgrzane w piekarniku smakują jak świeżo upieczone.
**generalnie farsz lekko niedosalam - wtedy empanady po upieczeniu będą idealne :)
2011-04-16
Pizza bez zagniatania.
Pamiętacie Jima Laheya i jego książkę "No knead bread", z której pochodzi rewelacyjny przepis na chleb z garnka żeliwnego bez zagniatania? Książkę 'przerobiłam' już prawie w całości, zachwycając się niektórymi przepisami, innymi mniej, a na stałe do mojego repertuaru weszły chleby oraz pizza.
Idea pizzy bez zagniatania jest taka sama jak chleba: mało drożdży, długi czas fermentacji, wysoka hydracja (dużo wody), maksymalnie nagrzany piekarnik i mało wysiłku!
Na chwilę obecną jest to moja ulubiona pizza i przepis Laheya zdecydowanie przebija jakiekolwiek inne, które do pory próbowałam. Ciasto jest baardzo cienkie i bardzo chrrrupiące, a całość prosta w wykonaniu.
Oryginalny przepis oparty jest o mąkę chlebową (typ 720, ale wyjdzie też z 650), często jednak zastępuję ją mąką razową pszenną lub orkiszową. Przy takiej zamianie należy pamiętać o zwiększeniu ilości wody w przepisie (mąką pełnoziarnista wchłonie jej o wiele więcej) oraz wylaniu większej ilości oliwy na blaszkę. Zwiększam też ilość sosu pomidorowego, by pizza wyszła równie smaczna i chrupiąca jak zwykła oparta na oczyszczonej mące. Jeśli użycie w całości przepisu mąki pełnoziarnistej to dla Was za dużo, polecam wypróbowanie wersji pół na pół (50% chlebowej, 50% razowej), smak wciąż będzie zbliżony do tradycyjnej pizzy, a całość zdrowsza dzięki błonnikowi i minerałom zawartym w mące pełnoziarnistej oraz o niższym indeksie glikemiczny.
Gdy dodamy do tego blanszowane brokuły, pieczoną pierś z indyka (najlepiej bio, nie karmionego hormonami i antybiotykami), świeżą mozarellę i parmezan otrzymamy pełnowartościowy i pyszny lunch :)
Pizza bez zagniatania (przepis podstawowy)
przepis na jedną dużą pizzę, blaszka o rozmiarze 30 x 40cm
250g mąki pszennej chlebowej
1 1/4 łyżeczki drożdży instant
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki cukru
150g wody
W misce wymieszaj mąkę, drożdże, sól i cukier. Dodaj wodę i używając dużej łyżki lub dłoni wymieszaj aż do połączenia składników (nie zagniataj!). Przykryj miskę folią spożywczą i odstaw do wyrastania na ok. 2h.
Nagrzej piekarnik do 250°C. Gotowe ciasto (wyraźnie urosło i pojawiły się bąble) wyjmij na naoliwioną blaszkę używając plastikowej wybieraczki. Przykryj natłusczoną folią i odstaw na 10 minut. Naoliwionymi dłońmi rozciągnij ciasto na blaszce, starając się by ciasto równomiernie pokrywało całą blaszkę.
Nałóż na pizzę sos pomidorowy dokładnie pokrywając nim brzegi (polecam domowy sos pomidorowy, na jedną pizzę wystarczy sos z połowy porcji), ulubione dodatki (nie za dużo) i wstaw do nagrzanego piekarnika na 15 minut. Po 15 minut nałóż na pizzę świeżą mozarellę (jedna kulka pokrojona na kawałki 125g) i parę łyżek świeżo startego parmezanu i ponownie wstaw do piekarnika, na 5 - 10 minut w zależności jak bardzo wypieczoną pizzę lubisz. W oryginalnym przepisie cały czas pieczenia to 25 - 30 minut.
Zerknijcie też na film, na którym sam Lahey przygotowuje pizzę pomodoro (z samym sosem pomidorowym, bez innych dodatków):
Pełnoziarnista pizza bez zagniatania
250g mąki pszennej lub orkiszowej razowej (typ 1850 lub 2000)
1 1/4 łyżeczki drożdży instant
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki cukru
200g wody
Przygotowanie tak samo jak w wersji podstawowej powyżej.
Pieczeń z indyka
zamiast wędliny na kanapki, z dobrym sosem i sałatką na obiad lub jako dodatek na pizzę
Pierś z indyka umyć, osuszyć. Solidnie natrzeć solą i 4 zmiażdżonymi ząbkami czosnku oraz dowolnymi przyprawami np. słodką papryką, bazylia, oregano, cząbrem, tymiankiem - mogą być suszone lub świeże. Włożyć do naczynia żaroodpornego w przykrywką i wstawić do lodówki na noc.
Następnego dnia nagrzewamy piekarnik do 190°C. Do nagrzanego piekarnika wstawiamy indyka bez przykrycia i pieczemy przez 10 - 15 minut aż zewnętrzna warstwa się zetnie. Po tym czasie przykrywam mięso pokrywką (może też być folia) i zmniejszam temperaturę do 170°C. W trakcie pieczenia obracam pieczeń dwa razy, by upiekła się równomiernie jak i polewam białym winem (ewentualnie wodą lub bulionem). Na każdy kilogram mięsa przeznaczam jedną godzinę pieczenia. W ocenie czy pieczeń jest już gotowa pomocny jest termometr, który wkładamy w mięso przed pieczeniem, w najgrubszym miejscu. Upieczona pierś powinna mieć w środku temperaturę ok. 70°C.
Idea pizzy bez zagniatania jest taka sama jak chleba: mało drożdży, długi czas fermentacji, wysoka hydracja (dużo wody), maksymalnie nagrzany piekarnik i mało wysiłku!
Na chwilę obecną jest to moja ulubiona pizza i przepis Laheya zdecydowanie przebija jakiekolwiek inne, które do pory próbowałam. Ciasto jest baardzo cienkie i bardzo chrrrupiące, a całość prosta w wykonaniu.
Oryginalny przepis oparty jest o mąkę chlebową (typ 720, ale wyjdzie też z 650), często jednak zastępuję ją mąką razową pszenną lub orkiszową. Przy takiej zamianie należy pamiętać o zwiększeniu ilości wody w przepisie (mąką pełnoziarnista wchłonie jej o wiele więcej) oraz wylaniu większej ilości oliwy na blaszkę. Zwiększam też ilość sosu pomidorowego, by pizza wyszła równie smaczna i chrupiąca jak zwykła oparta na oczyszczonej mące. Jeśli użycie w całości przepisu mąki pełnoziarnistej to dla Was za dużo, polecam wypróbowanie wersji pół na pół (50% chlebowej, 50% razowej), smak wciąż będzie zbliżony do tradycyjnej pizzy, a całość zdrowsza dzięki błonnikowi i minerałom zawartym w mące pełnoziarnistej oraz o niższym indeksie glikemiczny.
Gdy dodamy do tego blanszowane brokuły, pieczoną pierś z indyka (najlepiej bio, nie karmionego hormonami i antybiotykami), świeżą mozarellę i parmezan otrzymamy pełnowartościowy i pyszny lunch :)
Pizza bez zagniatania (przepis podstawowy)
przepis na jedną dużą pizzę, blaszka o rozmiarze 30 x 40cm
250g mąki pszennej chlebowej
1 1/4 łyżeczki drożdży instant
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki cukru
150g wody
W misce wymieszaj mąkę, drożdże, sól i cukier. Dodaj wodę i używając dużej łyżki lub dłoni wymieszaj aż do połączenia składników (nie zagniataj!). Przykryj miskę folią spożywczą i odstaw do wyrastania na ok. 2h.
Nagrzej piekarnik do 250°C. Gotowe ciasto (wyraźnie urosło i pojawiły się bąble) wyjmij na naoliwioną blaszkę używając plastikowej wybieraczki. Przykryj natłusczoną folią i odstaw na 10 minut. Naoliwionymi dłońmi rozciągnij ciasto na blaszce, starając się by ciasto równomiernie pokrywało całą blaszkę.
Nałóż na pizzę sos pomidorowy dokładnie pokrywając nim brzegi (polecam domowy sos pomidorowy, na jedną pizzę wystarczy sos z połowy porcji), ulubione dodatki (nie za dużo) i wstaw do nagrzanego piekarnika na 15 minut. Po 15 minut nałóż na pizzę świeżą mozarellę (jedna kulka pokrojona na kawałki 125g) i parę łyżek świeżo startego parmezanu i ponownie wstaw do piekarnika, na 5 - 10 minut w zależności jak bardzo wypieczoną pizzę lubisz. W oryginalnym przepisie cały czas pieczenia to 25 - 30 minut.
Zerknijcie też na film, na którym sam Lahey przygotowuje pizzę pomodoro (z samym sosem pomidorowym, bez innych dodatków):
Pełnoziarnista pizza bez zagniatania
250g mąki pszennej lub orkiszowej razowej (typ 1850 lub 2000)
1 1/4 łyżeczki drożdży instant
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki cukru
200g wody
Przygotowanie tak samo jak w wersji podstawowej powyżej.
Moje ulubione dodatki do pełnoziarnistej pizzy to domowy sos pomidorowy, blanszowane brokuły (2 - 3 minuty we wrzącej osolone i posłodzonej wodzie), pieczona pierś z indyka, mozarella i parmezan.
Pieczeń z indyka
zamiast wędliny na kanapki, z dobrym sosem i sałatką na obiad lub jako dodatek na pizzę
Pierś z indyka umyć, osuszyć. Solidnie natrzeć solą i 4 zmiażdżonymi ząbkami czosnku oraz dowolnymi przyprawami np. słodką papryką, bazylia, oregano, cząbrem, tymiankiem - mogą być suszone lub świeże. Włożyć do naczynia żaroodpornego w przykrywką i wstawić do lodówki na noc.
Następnego dnia nagrzewamy piekarnik do 190°C. Do nagrzanego piekarnika wstawiamy indyka bez przykrycia i pieczemy przez 10 - 15 minut aż zewnętrzna warstwa się zetnie. Po tym czasie przykrywam mięso pokrywką (może też być folia) i zmniejszam temperaturę do 170°C. W trakcie pieczenia obracam pieczeń dwa razy, by upiekła się równomiernie jak i polewam białym winem (ewentualnie wodą lub bulionem). Na każdy kilogram mięsa przeznaczam jedną godzinę pieczenia. W ocenie czy pieczeń jest już gotowa pomocny jest termometr, który wkładamy w mięso przed pieczeniem, w najgrubszym miejscu. Upieczona pierś powinna mieć w środku temperaturę ok. 70°C.
2011-01-01
Kurczak pieczony z dynią, szałwią i orzechami.
Nie wiem jak Wy, ale ja po nocy pełnej tańca nie marzę o niczym innym niż o jedzeniu. I wyjątkowo nie są to śniadaniowe placuszki / racuszki, owsianki i inne, a porcja mięsa i warzywa. Na Węgrzech w trakcie Sylwestrowych balów i w Nowym Roku tradycyjnie podaje się zupę z zielonej soczewicy z jajkiem na twardo i pieczone / grillowane kiełbaski. I jedno i drugie wydaje mi się za ciężkie, tak samo jak nasz bigos - sprawiają, że jestem raczej senna niż chętna na tańce do białego rana.
Zapraszam więc na moją lżejszą wersję po/sylwestrowego menu, bardzo prostą w przygotowaniu.
Przepis znalazłam na stronie BBC Good Food. Ilość kurczaka, dyni i orzechów można traktować z przymróżeniem oka i dostosować do liczby gości lub własnych preferencji smakowych.
Kurczak pieczony z dynią, szałwią i orzechami
1kg kurczaka (skrzydełka, nóżki, udka etc. - co lubimy)
3 łyżki oliwy z oliwek
3 czerwone cebule, obrane i posiekane na ćwiartki lub ósemki
1 mała dynia piżmowa (lub ćwiartka zwykłej), obrana, pokrojona w dużą kostkę lub dowolnie
10 listków świeżej szałwi
100g orzechów włoskich, grubo posiekanych
3 łyżki dobrego octu winnego (najlepiej sherry, przeczytaj więcej)
Rozgrzej piekarnik do 220°C/ 200°C z termoobiegiem. Umyj i osusz kurczaka, wrzuć do dużej brytfanny, polej oliwą, dodaj cebulę i dynie. Dopraw solą i pieprzem.
Piecz przez 25 minut, a następnie wyjmij z piekarnika. Przełóż kurczaka na drugą stronę, dodaj szałwię, orzechy i polej octem. Wstaw ponownie do piekarnika i piecz przez kolejne 25 - 30 minut aż kurczak nabierze złotego koloru, a dynia będzie miękka. Podawaj od razu z kromką dobrego chleba. Smacznego!
Zapraszam więc na moją lżejszą wersję po/sylwestrowego menu, bardzo prostą w przygotowaniu.
Przepis znalazłam na stronie BBC Good Food. Ilość kurczaka, dyni i orzechów można traktować z przymróżeniem oka i dostosować do liczby gości lub własnych preferencji smakowych.
Kurczak pieczony z dynią, szałwią i orzechami
1kg kurczaka (skrzydełka, nóżki, udka etc. - co lubimy)
3 łyżki oliwy z oliwek
3 czerwone cebule, obrane i posiekane na ćwiartki lub ósemki
1 mała dynia piżmowa (lub ćwiartka zwykłej), obrana, pokrojona w dużą kostkę lub dowolnie
10 listków świeżej szałwi
100g orzechów włoskich, grubo posiekanych
3 łyżki dobrego octu winnego (najlepiej sherry, przeczytaj więcej)
Rozgrzej piekarnik do 220°C/ 200°C z termoobiegiem. Umyj i osusz kurczaka, wrzuć do dużej brytfanny, polej oliwą, dodaj cebulę i dynie. Dopraw solą i pieprzem.
Piecz przez 25 minut, a następnie wyjmij z piekarnika. Przełóż kurczaka na drugą stronę, dodaj szałwię, orzechy i polej octem. Wstaw ponownie do piekarnika i piecz przez kolejne 25 - 30 minut aż kurczak nabierze złotego koloru, a dynia będzie miękka. Podawaj od razu z kromką dobrego chleba. Smacznego!
2010-08-29
Te nadziane.
Pamiętacie czasy kiedy żelki Haribo to był egzotyczny przysmak przywieziony przez ciocię / wujka zza zachodniej granicy? Mimo tego, że Haribo były twarde i gumowate, zjadane (a raczej żute) były przeze mnie nałogowo. Do dziś pamiętam jak w połowie lat 90tych na Jarmarku Dominikańskim pojawiły się stragany z żelkami Haribo na wagę - w owym czasie najbardziej widoczny dla mnie znak zmniejącego się ustroju. Jak każde dziecko z wielką radością powitałam wysyp słodyczy, w tym żelków - misi, serduszek i ... Akuku reklamowanych jako te nadziane, które zostały moimi żelkami numer 1.
Miękkie i słodkie Akuku kryją w sobie lekko kwaśny mus owocowy. Przyjemności degustacji dwóch różnych smaków i konsytencji w jednym żelku nie zepsuła (i do tej pory nie psuje) nawet długa lista barwników i zastraszająca ilość cukru.
Ale... tak naprawdę miało być o cukiniach. Żółtych, nadzianych mięsem, z parmezanową kruszonką. I choć "faszerować" to bardziej odpowiednie słowo niż "nadziewać", to dla mnie cukinie pozostaną nadziane, a nie faszerowane. Tym nadzianym nie mogę się oprzeć, gdy tymczasem faszerowane kojarzą mi się z mało zachęcającą mamałygą. Gdybyście kiedyś próbowali namówić niejadka w kwestii jedzenia mięsa (takiego jak ja), to polecam wykorzystać do tego celu nadziane cukinie...
Przyjemność płynąca z ich jedzenia jest nawet większa niż z żelków. Nadziane cukinie to nie dwa, a trzy różne smaki, trzy różne faktury - chrupiąca parmezanowa kruszonka, aromatyczne mięsne nadzienie i słodka, miękka cukinia. I znowu na usta ciśnie mi się słowo "poezja".*
Przepis pochodzi z bloga Asi Kwestia Smaku, nie zmieniłam w nim nic - jest idealny. Pominęłam jedynie sos Worcestershire, którego nie miałam, zastępując go dodatkową łyżką keczupu.
Nadziane cukinie
(z farszem mięsnym i z parmezanową kruszonką)
2 porcje:**
1 i 1/2 łyżki oliwy z oliwek
1 mała cebula
300 g mielonego mięsa jagnięcego (użyłam wołowo-wieprzowego - M.)
1 łyżka keczupu
1 łyżka sosu Worcestershire (pominęłam, zastąpiłam dodatkową łyżką keczupu - M.)
2/3 szklanki bulionu wołowego (lub drobiowego)
1 cukinia, około 600 - 700 g (moja miała kilogram - M.)
1 ząbek czosnku, pokrojony w kosteczkę
5 łyżek posiekanej natki pietruszki
1 jajko
6 łyżek tartego parmezanu
3 łyżki bułki tartej
sól morska i świeżo zmielony czarny pieprz
oliwa z oliwek extra virgin do skropienia
Na patelni rozgrzać 1 łyżkę oliwy i na małym ogniu zeszklić cebulę pokrojoną w kosteczkę. Zwiększyć ogień i dodać zmielone mięso. Smażyć przez 5 minut, mieszając od czasu do czasu. Dodać keczup i sos Worcestershire. Smażyć przez 1 minutę, następnie wlać bulion i zagotować. Przykryć patelnię i dusić przez 30 minut. Zdjąć pokrywkę i smażyć aż prawie cały płyn wyparuje. Doprawić świeżo zmielonym pieprzem i ewentualnie solą.
W czasie gdy dusimy mięso, przygotować cukinię. Piekarnik nagrzać do 180 stopni. Cukinię umyć, osuszyć, przepołowić wzdłuż na pół i położyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, rozcięciem do góry. Piec przez 6 minut, aż cukinia nieco zmięknie. Nożem wyciąć miąższ ze środka cukinii, pozostawiając około 1 cm brzeg. Wycięty miąższ posiekać. Na czystą patelnię wlać 1/2 łyżki oliwy, dodać czosnek, a jak się zrumieni - posiekany miąższ cukinii. Smażyć przez około 1 minutę, wymieszać z mięsem, a następnie połączyć z połową jajka, 3 łyżkami parmezanu i 3 łyżkami natki pietruszki.
Powstałym farszem wypełnić wgłębienia w cukinii. Wymieszać pozostałą połowę jajka, 3 łyżki parmezanu, 3 łyżki bułki tartej i 1 łyżkę oliwy z oliwek extra virgin, tworząc kruchą posypkę. Rozsypać ją na wierzch cukinii. Wstawić do piekarnika na 15 - 20 minut, aż kruszonka się zrumieni a cukinia będzie miękka. Skropić oliwą z oliwek extra virgin, posypać świeżo zmielonym pieprzem i resztą natki pietruszki.
*Nie znalazłam innego, którego oddawałoby mój zachwyt lepiej niż słowo "poezja", która powinna zostać moim słowem miesiąca.
**U mnie były to 4 ze względu na rozmiar cukinii.
Miękkie i słodkie Akuku kryją w sobie lekko kwaśny mus owocowy. Przyjemności degustacji dwóch różnych smaków i konsytencji w jednym żelku nie zepsuła (i do tej pory nie psuje) nawet długa lista barwników i zastraszająca ilość cukru.
Ale... tak naprawdę miało być o cukiniach. Żółtych, nadzianych mięsem, z parmezanową kruszonką. I choć "faszerować" to bardziej odpowiednie słowo niż "nadziewać", to dla mnie cukinie pozostaną nadziane, a nie faszerowane. Tym nadzianym nie mogę się oprzeć, gdy tymczasem faszerowane kojarzą mi się z mało zachęcającą mamałygą. Gdybyście kiedyś próbowali namówić niejadka w kwestii jedzenia mięsa (takiego jak ja), to polecam wykorzystać do tego celu nadziane cukinie...
Przyjemność płynąca z ich jedzenia jest nawet większa niż z żelków. Nadziane cukinie to nie dwa, a trzy różne smaki, trzy różne faktury - chrupiąca parmezanowa kruszonka, aromatyczne mięsne nadzienie i słodka, miękka cukinia. I znowu na usta ciśnie mi się słowo "poezja".*
Przepis pochodzi z bloga Asi Kwestia Smaku, nie zmieniłam w nim nic - jest idealny. Pominęłam jedynie sos Worcestershire, którego nie miałam, zastępując go dodatkową łyżką keczupu.
Nadziane cukinie
(z farszem mięsnym i z parmezanową kruszonką)
2 porcje:**
1 i 1/2 łyżki oliwy z oliwek
1 mała cebula
300 g mielonego mięsa jagnięcego (użyłam wołowo-wieprzowego - M.)
1 łyżka keczupu
1 łyżka sosu Worcestershire (pominęłam, zastąpiłam dodatkową łyżką keczupu - M.)
2/3 szklanki bulionu wołowego (lub drobiowego)
1 cukinia, około 600 - 700 g (moja miała kilogram - M.)
1 ząbek czosnku, pokrojony w kosteczkę
5 łyżek posiekanej natki pietruszki
1 jajko
6 łyżek tartego parmezanu
3 łyżki bułki tartej
sól morska i świeżo zmielony czarny pieprz
oliwa z oliwek extra virgin do skropienia
Na patelni rozgrzać 1 łyżkę oliwy i na małym ogniu zeszklić cebulę pokrojoną w kosteczkę. Zwiększyć ogień i dodać zmielone mięso. Smażyć przez 5 minut, mieszając od czasu do czasu. Dodać keczup i sos Worcestershire. Smażyć przez 1 minutę, następnie wlać bulion i zagotować. Przykryć patelnię i dusić przez 30 minut. Zdjąć pokrywkę i smażyć aż prawie cały płyn wyparuje. Doprawić świeżo zmielonym pieprzem i ewentualnie solą.
W czasie gdy dusimy mięso, przygotować cukinię. Piekarnik nagrzać do 180 stopni. Cukinię umyć, osuszyć, przepołowić wzdłuż na pół i położyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, rozcięciem do góry. Piec przez 6 minut, aż cukinia nieco zmięknie. Nożem wyciąć miąższ ze środka cukinii, pozostawiając około 1 cm brzeg. Wycięty miąższ posiekać. Na czystą patelnię wlać 1/2 łyżki oliwy, dodać czosnek, a jak się zrumieni - posiekany miąższ cukinii. Smażyć przez około 1 minutę, wymieszać z mięsem, a następnie połączyć z połową jajka, 3 łyżkami parmezanu i 3 łyżkami natki pietruszki.
Powstałym farszem wypełnić wgłębienia w cukinii. Wymieszać pozostałą połowę jajka, 3 łyżki parmezanu, 3 łyżki bułki tartej i 1 łyżkę oliwy z oliwek extra virgin, tworząc kruchą posypkę. Rozsypać ją na wierzch cukinii. Wstawić do piekarnika na 15 - 20 minut, aż kruszonka się zrumieni a cukinia będzie miękka. Skropić oliwą z oliwek extra virgin, posypać świeżo zmielonym pieprzem i resztą natki pietruszki.
*Nie znalazłam innego, którego oddawałoby mój zachwyt lepiej niż słowo "poezja", która powinna zostać moim słowem miesiąca.
**U mnie były to 4 ze względu na rozmiar cukinii.
2010-01-09
Przepis na szczęśliwy Nowy Rok...
"Wziąć dwanaście miesięcy, obmyć je dobrze do czysta z goryczy, chciwości, pedanterii i lęku. Podzielić każdy miesiąc na 30 lub 31 części, tak żeby zapasu starczyło akuratnie na rok. Każdy dzionek przyrządzać oddzielnie, biorąc po jednej części pracy i dwie części wesołości i humoru. Dodać do tego trzy kopiaste łyżki optymizmu, łyżeczkę tolerancji, ziarnko ironii i szczyptę taktu. Następnie masę tę polać obficie miłością. Gotowe danie ozdobić bukiecikami małych przyjemności i podawać je codziennie z pogodą ducha i porządną filiżanką ożywczej herbaty."
-- Katharina Elizabeth Goethe.
Wróciłam. Warszawa pożegnała mnie śnieżycą i mrozem, a Budapeszt powitał ciepłem i deszczem. Idąc dzisiaj na rynek po pomarańcze, poczułam się jakby była już wiosna.Zapragnęłam kupić rzodkiewki i sałatę (na pragnieniach jednak się skończyło - wróciliśmy z pomarańczami i dynią).
Święta były magiczne... pełne ciepła i miłości najbliższych mi osób. Nie zabrakło wspaniałego jedzenia i mnóstwa smakowitych kulinarnych książek, którymi obdarował mnie Mikołaj. Nie zabrakło żadnego z tradycyjnych dwunastu dań, które pojawiają się na naszym stole, za to pojawiły się dwa nowe - rolada z indyka z nadzieniem cytrynowo-orzechowym* oraz drezdeński wieniec stollen.
Nie zabrakło ciast, które w tym roku można było degustować w Przystanek Tango Cafe - zamówień było całkiem sporo. Tylu gratulacji nie słyszałam dawno i mimo zmęczenia czułam jak rosną mi skrzydła :)
Teraz z kubkiem rooibosa w dłoni, włoskim sernikiem migdałowym w piecu, słuchając Jehro - All I Want, porządkuję zdjęcia i myślę, którymi przepisami się z Wami podzielić. Zdjęcia pozostawiają dużo do życzenia ze względu na światło, brak statywu i jasnego obiektywu, ale cieszę się, że chociaż w taki sposób mogę Wam przybliżyć moja kawiarnię.
Jeszcze jedna bardzo ważna rzecz (de facto powinnam od tego zacząć) - dziękuję za cudowne życzenia świąteczne i noworoczne :) Świadomość, że ktoś tutaj zagląda, czyta, jest ze mną sprawia, że uśmiech nie schodzi mi z twarzy.
Tymczasem zapraszam do przepisu na indyka i stollen. Myślę, że indyk sprawdzi się idealnie także na inne uroczyste okazje. Z lodową sałatą, pieczonymi ziemniaczkami lub ryżem i koniecznie - lampką schłodzonego wytrwawnego białego wina** zamienia się w doskonały obiad. Stollen to drezdeńskie ciasto świąteczne, pachnące rumem, z mnóstwem bakalii oraz (moja ulubiona część) marcepanem. Garść ciekawych informacji o stollen można znaleźć tutaj, a przepis z którego korzystałam tutaj. Tradycyjnie pieczone w formie podobnej do strucli, ja jednak postanowiłam zrobić stollen w formie wieńca, dodałam także więcej różnorodnych suszonych owoców. Oba przepisy pochodzą z internetowej strony miesięcznika Good Food.
Teraz z kubkiem rooibosa w dłoni, włoskim sernikiem migdałowym w piecu, słuchając Jehro - All I Want, porządkuję zdjęcia i myślę, którymi przepisami się z Wami podzielić. Zdjęcia pozostawiają dużo do życzenia ze względu na światło, brak statywu i jasnego obiektywu, ale cieszę się, że chociaż w taki sposób mogę Wam przybliżyć moja kawiarnię.
Jeszcze jedna bardzo ważna rzecz (de facto powinnam od tego zacząć) - dziękuję za cudowne życzenia świąteczne i noworoczne :) Świadomość, że ktoś tutaj zagląda, czyta, jest ze mną sprawia, że uśmiech nie schodzi mi z twarzy.
Tymczasem zapraszam do przepisu na indyka i stollen. Myślę, że indyk sprawdzi się idealnie także na inne uroczyste okazje. Z lodową sałatą, pieczonymi ziemniaczkami lub ryżem i koniecznie - lampką schłodzonego wytrwawnego białego wina** zamienia się w doskonały obiad. Stollen to drezdeńskie ciasto świąteczne, pachnące rumem, z mnóstwem bakalii oraz (moja ulubiona część) marcepanem. Garść ciekawych informacji o stollen można znaleźć tutaj, a przepis z którego korzystałam tutaj. Tradycyjnie pieczone w formie podobnej do strucli, ja jednak postanowiłam zrobić stollen w formie wieńca, dodałam także więcej różnorodnych suszonych owoców. Oba przepisy pochodzą z internetowej strony miesięcznika Good Food.
Drezdeński wieniec (Dresdner stollen)
Bakalie i suszone owoce**:
85g wyparzonych rodzynek
50g żurawin
50g orzechów włoskich
50g skórki pomarańczowej
50g skórki cytrynowej
5 pokrojonych kandyzowanych wiśni
4 łyżki rumu (użyłam Bacardi)
550g mąki pszennej chlebowej (użyłam typ 650)
14g suszonych drożdży instant
50g drobnego złocistego cukru
szczypta gałki muszkatołowej
pół łyżeczki soli
skórka z jednej cytryny
85g masła w kawałkach
250ml mleka
1 jajko rozbełatane plus dodatkowe jajko do posmarowania ciasta
300g marcepana
Forma do pieczenia wieńca - 28cm średnicy.
1. Wymieszaj razem rodzynki, żurawiny, skórki i kandyzowane wiśnie. Zalej rumem i odstaw na czas przygotowania ciasta.
2. Przygotuj ciasto:
Do dużej miski wsyp mąkę, sól, drożdże, cukier, gałkę muszkatołową i skórkę z cytryny. W mąkę wetrzyj masło. Delikatnie podgrzej mleko ("na palec"), dodaj je razem z jajkiem do ciasta. Dłońmi wymieszaj i zagnieć ciasto. Uformuj kulę i wyjmij na delikatnie oprószoną mąką stolnicę. Wyrabiaj przez 3-4 minuty. Przełóż ciasto do naoliwionej miski, przykryj folią spożywczą i odstaw do wyrośnięcia w ciepłe miejsce aż podwoi objętość (ok. 45min. do godziny).
3. Po tym czasie, wyjmij ciasto na stolnicę i zagnieć 2 lub 3 razy, a następnie rozwałkuj na prostokąt o wymiarach 37cm x 17cm. 1/3 orzechów i namoczonych w rumie owoców rozłóż na środku prostokąta. Złóż kopertę, zwróć uwagę, by brzegi dobrze się połączyły. Rozwałkuj ponownie i dodaj kolejną porcję owoców. Powtórz całą czynność aż wszystkie owoce i orzechy połączą się dobrze z ciastem.
4. Rozwałkuj ciasto na prostokąt o wymiarach 55cm x 16cm. Z marcepana uformuj wałek długi na ok. 53cm. Umieść marcepan odrobinę poniżej środka ciasta, następnie połącz brzegi ciasta. Ułóż ciasto tak by brzegi znajdowały sie na dole. Przełożyć do przygotowanej formy - jeśli jest teflonowa / silikonowa to wystarczy wysmarować masłem/ olejem. Przy innych formach polecam wysypać je delikatnie bułką tarta. Należy dobrze połączyć brzegi.
5. Przykryj ściereczką i odstaw do wyrośnięcia na ok. 30 do 45 minut lub aż ciasto podwoi objętość. Rozgrzej piekarnik do 190°C. Wierzch posmaruj rozbełatanym jajkiem. Piecz przez około 20 minut, a następnie wyjmij ciasto z formy i piecz "do góry nogami" na blaszce bez formy. Po wyjęciu z formy, posmaruj drugą stronę jajkiem i piecz aż ciasto będzie złote. Ostudź przed pokrojeniem. Udekoruj albo lukrem i kawałkami suszonych żurawin lub posyp cukrem i płatkami migdałami... albo daj się ponieść swojej fantazji :) Smacznego!
Rolada z indyka z nadzieniem cytrynowo-orzechowym
20 pasków wędzonego boczku (ok. 140g)
3kg piersi z indyka (nierozciętej)
Farsz:
25g masła
łyżka oliwy z oliwek
2 duże cebule, pokrojone
140g boczku pokrojonego w kostkę
50g orzeszków pinii
4 ząbki czosnku, pokrojone
25g szałwii, posiekanej
starta skórka z dwóch cytryn
posiekana natka pietruszki (duży pęczek)
100g bułki tartej
1 jajko, rozbełatane
1. Przygotuj farsz:
Rozgrzej masło i oliwę na dużej patelni, dodaj cebulę i smaż aż się zeszkli, ok. 10minut. Przełóż do miski. Nastepnie usmaż boczek pokrojony w kostkę (nie dodając już żadnego tłuszczu), ok. 5 minut. Dodaj do niego orzeszki pinii, czosnek, szałwię i startą skórkę cytrynową. Podsmaż przez minutę lub dwie, aż do momentu gdy orzeszki zaczną robić się złote. Dodaj posiekaną natkę pietruszki.
Przełoż wszystko do miski z cebulą, dodaj do tego bułkę tartą, jajko, dopraw solą i pieprzem.
2. W poprzek dużej deski do krojenia rozłóż 5 sznureczków, którymi zwiążesz indyka. Na nich ułóż paski boczku. Na osobnej desce, przykryj indyka folią spożywczą i rozbij delikatnie na duży płat. Przełóż na boczek, dopraw solą i pieprzem. Rozsmaruj farsz, zwiń mięso w roladę i zwiąż sznureczkami.**** Tak przygotowaną roladę możesz przechowywać w lodówce (przykrytą folią) do dwóch dni.
3. Nagrzej piekarnik do 190°C. Przełóż roladę do rękawa do pieczenia i piecz przez 40min. na kilogram indyka - czyli przy 3kg piersi conajmniej 2h. Smacznego!
*z moimi ulubionymi piniolami
**my raczyliśmy się winem prosto z piwnic Egeru...mmm... poezja...
***dodałam jeszcze parę sztuk pokrojonych suszonych truskawek i ananasów, które bardzo lubię :)
****niestety dla mnie jest to czynność nie do wykonania solo, dobrze mieć kogoś do pomocy :)
Subscribe to:
Posts (Atom)