Pomyślicie sobie, że oszalałam, bo będąc w Buenos Aires marzę o podróżach. Tak naprawdę to zmęczenie wielkim miastem, które powoli zaczynam odczuwać po dwóch miesiącach spędzonych tutaj. Męczą tłumy i rozmiar miasta (12 mln mieszkańców), nieustający nawet w nocy hałas i brak zieleni. Dlatego też marzę o szumie morza i plaży. Marzę też o cieple... gdyż wraz z z nadejściem jesieni dni zaczęły się robić całkiem chłodne. Mieszkania standardowo nie mają ogrzewania, przez okna hula wiatr plus dodać do tego wszechobecną wilgoć i zrozumiecie dlaczego ciepła plaża przewija się przez moje marzenia ;)
Wracając do rzeczywistości - jestem szczęśliwa z tego, że jestem tutaj i że mam jeszcze jeden miesiąc pełen tanga, a żeby zwalczyć chłód i wyjść naprzeciw marzeniom piekę. Z różnymi skutkami, bo piekarnik mam gazowy i bardzo kapryśny. Eksperymentuję z tartami gruszkowymi (których mamy wbród, cudownie słodkich i dojrzałych), włoską tartą z ricottą i winem marsala i z różnymi ciasteczkami. Gdy nie mam siły się ruszać (czytaj: bolą mnie wszystkie mięśnie) przenoszę się na łóżko i zaczytuję się w Larousse Gastronomique (encyklopedii kulinarnej, którą czyta się jak fascynującą powieść) albo przeglądam moje ulubione blogi kulinarne. Tak znalazłam u Liski przepis na marokańskie ciasto pistacjowe, bardzo zielone, na jogurcie i z dodatkiem wody różanej. Wilgotne, wyraziste w smaku, o pięknym zapachu róży... Zapraszam na małą podróż kulinarną do ciepłego Maroka. :)
Ciasto pistacjowo-jogurtowe z wodą różaną
Przepis pochodzi z bloga White Plate Liski.
100 g niesolonych pistacji bez łupinek
1/2 łyżeczki mielonego kardamonu
1 łyżka wody różanej
180 g złocistego cukru trzcinowego (dałam 130g - Misia)
185 g mąki pszennej
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
3 jajka
120 g kefiru, jogurtu, maślanki lub zsiadłego mleka
150 g masła, pokrojonego na małe kawałki
Pistacje, kardamon i wodę różaną zmiksować. Jeśli nie mamy malaksera, pistacje możemy bardzo drobno posiekać i wymieszać je z pozostałymi składnikami w misce. Ciągle miksując, powoli wsypywać suche składniki, następnie masło i jajka, a na końcu jogurt. Ciasto powinno mieć gładką konsystencję.
Tortownicę o średnicy 20 cm wysmarować masłem i wysypać tartą bułką lub mąką.
Piekarnik nagrzać do 180 °C. Ciasto przelać do formy, wstawić do piekarnika i piec 45-50 minut.
Liska proponuje, by ciasto po upieczeniu polać syropem (wg poniższego przepisu). Dla mnie jednak dodatek syropu sprawił, że ciasto było za słodkie.
Syrop:
100 g cukru
80 ml wody
1 łyżka wody różanej
1 łyżka soku z cytryny
Cukier i wodę zagotować w garnuszku do czasu, aż cukier się rozpuści. Wtedy dodać wodę różaną i sok z cytryny. Syropem polać jeszcze ciepłe ciasto.
2010-04-29
2010-04-27
Brzydkie, ale smaczne - pesto rosso.
Pesto rosso jest chyba jednym z najmniej fotogenicznych sosów jakie robiłam. Składniki same w sobie są piękne i smakowite - świeża bazylia, suszone pomidory, oliwa z oliwek... po zmiksowaniu jednak... hmm... Niech to Was jednak nie zniechęci - pesto rosso jest przepyszne i niezastąpione nie tylko do makaronu ale i do bruschetty, sałatki makaronowej, grillowanego kurczaka czy warzyw. Smak pesto rosso jest mocny i wyraźny, bardzo pomidorowy, z kremową nutą dzięki nerkowcom i aromatycznym akcentem bazyliowym. Dla nieśmiałych i początkujących polecam zaczać od małej ilości sosu i dodać więcej w razie potrzeby. W lodówce można je przechowywać dłużej niż pesto alla genovese, o którym pisałam ostatnio.
Pesto rosso nazywane bywa też pesto alla siciliana. I chociaż na Sycylii jeszcze nie byłam, to już samo przygotowanie tego sosu przenosi mnie na słoneczne południe Włoch. Tak jak i pesto alla genovese wersji pesto alla siciliana jest dużo. Spotkałam się z dodatkiem oliwek, kaparów, a nawet pietruszki. Zachęcam do eksperymentów, a dzisiaj zapraszam na moją ulubioną wersję pesto rosso :)
Pesto rosso (pesto alla siciliana)
szklanka świeżej bazylii
3 łyżki świeżo startego parmezanu
6 suszonych pomidorów (z oliwy)
1/2 szklanki oliwy z oliwek extra virgin
1 łyżka orzeszków pinii (opcjonalnie, ja jednak bardzo je lubię)
3 łyżki nerkowców (najlepiej podprażonych na suchej patelni)
1 żąbek czosnku (obrany i pokrojony w plasterki)
1/2 łyżeczki soli
świeżo zmielony pieprz do smaku
Wszystkie składniki zmiksować na gładki sos. Można przechowywać w lodówce do tygodnia: umieścić w czystej miseczce, wylać łyżkę / dwie oliwy tak by utworzyła cienką warstwę na pesto, szczelnie przykryć folią spożywczą.
Gdyby sos był za gęsty przed podaniem można go rozrzedzić odrobiną wody z gotowania makaronu.
Pesto rosso nazywane bywa też pesto alla siciliana. I chociaż na Sycylii jeszcze nie byłam, to już samo przygotowanie tego sosu przenosi mnie na słoneczne południe Włoch. Tak jak i pesto alla genovese wersji pesto alla siciliana jest dużo. Spotkałam się z dodatkiem oliwek, kaparów, a nawet pietruszki. Zachęcam do eksperymentów, a dzisiaj zapraszam na moją ulubioną wersję pesto rosso :)
Pesto rosso (pesto alla siciliana)
szklanka świeżej bazylii
3 łyżki świeżo startego parmezanu
6 suszonych pomidorów (z oliwy)
1/2 szklanki oliwy z oliwek extra virgin
1 łyżka orzeszków pinii (opcjonalnie, ja jednak bardzo je lubię)
3 łyżki nerkowców (najlepiej podprażonych na suchej patelni)
1 żąbek czosnku (obrany i pokrojony w plasterki)
1/2 łyżeczki soli
świeżo zmielony pieprz do smaku
Wszystkie składniki zmiksować na gładki sos. Można przechowywać w lodówce do tygodnia: umieścić w czystej miseczce, wylać łyżkę / dwie oliwy tak by utworzyła cienką warstwę na pesto, szczelnie przykryć folią spożywczą.
Gdyby sos był za gęsty przed podaniem można go rozrzedzić odrobiną wody z gotowania makaronu.
2010-04-25
Zielono mi - bazyliowe pesto.
Czy wiecie skąd pochodzi nazwa "bazylia" (ang. basil)?
Jak wyczytałam w Larousse Gastronomique - od greckiego słowa basilikos, którego znaczenie jest "królewski", albowiem tylko osoba należąca do rodziny królewskiej mogła zrywać bazylię. :)
Bazylia to moja ulubiona przyprawa. Uwielbiam jej zapach przywodzący na myśl cytrynę i jaśmin, wspaniały zielony kolor i to jak idealnie komponuje się z moimi ulubionymi pomidorami i mozarellą. Uwielbiam bazylię świeżą, prawie nie uznaję suszonej, gdyż traci ona większość swojego aromatu. Świeża niestety potrzebuje dużo słońca, którego w Polsce mamy tak niewiele. Dlatego teraz, będąc w jesiennym już, ale wciąż słonecznym Buenos Aires, korzystam i zajadam się bazylią. Wielki pęczek, odpowiednik 2 krzaczków, które można kupić w Polsce w supermarkecie, kosztuje zaledwie 3 peso (ok. 2 zł). Trwałość zerwanej bazylii jest jednak bardzo krótka, dlatego co drugi dzień robię pesto.
Genialny pomysł by zatrzymać zapach i smak bazylii poprzez utarcie jej z oliwą z oliwek, orzeszkami pinii i parmezanem pochodzi z Ligurii we Włoszech. Obowiązkowy jest także dodatek ząbka czosnku, czasami dodaje się także orzechy włoskie i łyżkę owczego sera pecorino o nieco ostrzejszym niż parmezan smaku. Tradycyjnie pesto uciera się w moździerzu, jednak bez obawy możemy je zmiksować blenderem lub malakserem. Gotowe pesto, które możemy kupić w supermarkecie to dobry fast food nieporównywalny jednak do pesto zrobionego w domu ze świeżych składników.
Do kluczowych skłądników pesto należy dobra oliwa z oliwek (najlepiej extra virgin), orzeszki pinii i duża ilość słonecznej bazylii. Tylko z najlepszych składników uzyskamy pyszny sos, który możemy użyć nie tylko do makaronu. Pesto idealnie nadaje się jako pasta do grzanek, jako dodatek do pieczonej ryby (np. łososia), zupy czy też jako sos do duszonych czy piecznych warzyw (np. cukinii i bakłażana). Nie wyobrażam sobie mojej kuchni bez pesto; sama się sobie dziwię, że pisze o nim dopiero teraz.
Z rzeczy ważnych: bazyli nie można podgrzewać. W gotowaniu dodaje się ją na samym końcu, tuż przed podaniem potrawy. Bazylia pod wpływem ciepła ciemnieje i staje się gorzka. Gotowe pesto przechowuję szczelnie przykryte w lodówce do maksymalnie tygodnia (chociaż najepsze jest świeże - z czasem ciemnieje). Dodaję je do ugotowanego i odsączonego makaronu i już go nie podgrzewam - wystarczy wymieszać ciepły makaron z sosem. Pesto pasuje do każdego makaronu, chociaż ja najbardziej lubię je z pełnoziarnistym penne lub rigatoni. Prawie zawsze do pesto dodaję także dwa / trzy orzechy włoskie (oprócz pinioli), czasami też nerkowce. Jako, że uwielbiam orzechy często dodatkowo prażę dodatkową porcję na suchej patelni i posypuję nimi gotowy makaron.
Dzisiaj zapraszam na pesto alla genovese (Genua - port i miasto, stolica regionu Liguria), czyli tradycyjne zielone pesto bazyliowe. Klasyka. Jutro natomiast zapraszam na pesto alla siciliana, znane też jako pesto rosso z dodatkiem suszonych pomidorów.
Pesto alla genovese
duży pęczek bazylii (ok. 1,5 - 2 szklanek)
3 łyżki orzeszków pinii (najlepiej podprażonych na suchej patelni)
3 połówki orzechów włoskich
3-4 łyżki startego parmezanu
1 ząbek czosnku (obrany i pokrojony w plasterki)
1/2 szklanki oliwy z oliwek extra virgin
1/4 łyżeczki soli (lub do smaku)
szczypta świeżo mielonego pieprzu do smaku
Wszystkie składniki zmiksować na gładki sos. Gdyby sos był za gęsty można dodać więcej oliwy z oliwek (ale istnieje ryzyko, że będzie za tłusty) lub rozrzedzić odrobiną wody z gotowania makaronu (byle nie wrzącej!).
Jak wyczytałam w Larousse Gastronomique - od greckiego słowa basilikos, którego znaczenie jest "królewski", albowiem tylko osoba należąca do rodziny królewskiej mogła zrywać bazylię. :)
Bazylia to moja ulubiona przyprawa. Uwielbiam jej zapach przywodzący na myśl cytrynę i jaśmin, wspaniały zielony kolor i to jak idealnie komponuje się z moimi ulubionymi pomidorami i mozarellą. Uwielbiam bazylię świeżą, prawie nie uznaję suszonej, gdyż traci ona większość swojego aromatu. Świeża niestety potrzebuje dużo słońca, którego w Polsce mamy tak niewiele. Dlatego teraz, będąc w jesiennym już, ale wciąż słonecznym Buenos Aires, korzystam i zajadam się bazylią. Wielki pęczek, odpowiednik 2 krzaczków, które można kupić w Polsce w supermarkecie, kosztuje zaledwie 3 peso (ok. 2 zł). Trwałość zerwanej bazylii jest jednak bardzo krótka, dlatego co drugi dzień robię pesto.
Genialny pomysł by zatrzymać zapach i smak bazylii poprzez utarcie jej z oliwą z oliwek, orzeszkami pinii i parmezanem pochodzi z Ligurii we Włoszech. Obowiązkowy jest także dodatek ząbka czosnku, czasami dodaje się także orzechy włoskie i łyżkę owczego sera pecorino o nieco ostrzejszym niż parmezan smaku. Tradycyjnie pesto uciera się w moździerzu, jednak bez obawy możemy je zmiksować blenderem lub malakserem. Gotowe pesto, które możemy kupić w supermarkecie to dobry fast food nieporównywalny jednak do pesto zrobionego w domu ze świeżych składników.
Do kluczowych skłądników pesto należy dobra oliwa z oliwek (najlepiej extra virgin), orzeszki pinii i duża ilość słonecznej bazylii. Tylko z najlepszych składników uzyskamy pyszny sos, który możemy użyć nie tylko do makaronu. Pesto idealnie nadaje się jako pasta do grzanek, jako dodatek do pieczonej ryby (np. łososia), zupy czy też jako sos do duszonych czy piecznych warzyw (np. cukinii i bakłażana). Nie wyobrażam sobie mojej kuchni bez pesto; sama się sobie dziwię, że pisze o nim dopiero teraz.
Z rzeczy ważnych: bazyli nie można podgrzewać. W gotowaniu dodaje się ją na samym końcu, tuż przed podaniem potrawy. Bazylia pod wpływem ciepła ciemnieje i staje się gorzka. Gotowe pesto przechowuję szczelnie przykryte w lodówce do maksymalnie tygodnia (chociaż najepsze jest świeże - z czasem ciemnieje). Dodaję je do ugotowanego i odsączonego makaronu i już go nie podgrzewam - wystarczy wymieszać ciepły makaron z sosem. Pesto pasuje do każdego makaronu, chociaż ja najbardziej lubię je z pełnoziarnistym penne lub rigatoni. Prawie zawsze do pesto dodaję także dwa / trzy orzechy włoskie (oprócz pinioli), czasami też nerkowce. Jako, że uwielbiam orzechy często dodatkowo prażę dodatkową porcję na suchej patelni i posypuję nimi gotowy makaron.
Dzisiaj zapraszam na pesto alla genovese (Genua - port i miasto, stolica regionu Liguria), czyli tradycyjne zielone pesto bazyliowe. Klasyka. Jutro natomiast zapraszam na pesto alla siciliana, znane też jako pesto rosso z dodatkiem suszonych pomidorów.
Pesto alla genovese
duży pęczek bazylii (ok. 1,5 - 2 szklanek)
3 łyżki orzeszków pinii (najlepiej podprażonych na suchej patelni)
3 połówki orzechów włoskich
3-4 łyżki startego parmezanu
1 ząbek czosnku (obrany i pokrojony w plasterki)
1/2 szklanki oliwy z oliwek extra virgin
1/4 łyżeczki soli (lub do smaku)
szczypta świeżo mielonego pieprzu do smaku
Wszystkie składniki zmiksować na gładki sos. Gdyby sos był za gęsty można dodać więcej oliwy z oliwek (ale istnieje ryzyko, że będzie za tłusty) lub rozrzedzić odrobiną wody z gotowania makaronu (byle nie wrzącej!).
2010-04-18
Pełnoziarniste ciasto bananowo-kokosowe.
Jeszcze jedno ciasto dla duszy i dla ciała - z homeopatyczną ilością cukru (słodkość swoją zawdzięcza bananom, które powinny być dojrzałe - najlepiej z brązowymi plamkami na skórce) i mąką pełnoziarnistą. Połączenie banana z kokosem to klasyka, myślę, że nie trzeba go reklamować :) Ciasto jest bardzo wilgotne, zaledwie lekko słodkie, ale dzięki temu nie jest mdłe. Zachowuje świeżość przez conajmniej 4 dni, przygotowanie jest szybkie i banalne. Idealne do zapakowania do pudełka - co też często robimy i zabieramy je ze sobą na lekcje i warsztaty. Polecam!
Pełnoziarniste ciasto bananowo-kokosowe
mokre składniki:
4 dojrzałe duże banany (5 do 6 małych)
2 jajka
150g miękkiego masła
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii lub cukier z prawdziwą wanilią
50g ciemnego cukru muscovado
suche składniki:
300g mąki pszennej pełnoziarnistej
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
100g wiórek kokosowych
szczypta cynamonu i goździków
1. Wyłóż okrągłą formę o średnicy 28cm papierem do pieczenia lub wysmaruj masłem i wysyp otrębami pszennymi. Nagrzej piekarnik do temp. 190°C.
2. Zmiksuj blenderem lub malakserem mokre składniki. Wymieszaj dokładnie suche składniki. Do mokrych dodaj suche i mieszaj tylko aż się połączą (mogą zostać niewielkie grudki). Wylej do formy i wstaw do piekarnika na ok. 50 minut. Tester włożony w środek ciasta powinien być suchy. Jeśli ciasto będzie się rumienić za mocno, przykryj je folią. Smacznego!
Pełnoziarniste ciasto bananowo-kokosowe
mokre składniki:
4 dojrzałe duże banany (5 do 6 małych)
2 jajka
150g miękkiego masła
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii lub cukier z prawdziwą wanilią
50g ciemnego cukru muscovado
suche składniki:
300g mąki pszennej pełnoziarnistej
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
100g wiórek kokosowych
szczypta cynamonu i goździków
1. Wyłóż okrągłą formę o średnicy 28cm papierem do pieczenia lub wysmaruj masłem i wysyp otrębami pszennymi. Nagrzej piekarnik do temp. 190°C.
2. Zmiksuj blenderem lub malakserem mokre składniki. Wymieszaj dokładnie suche składniki. Do mokrych dodaj suche i mieszaj tylko aż się połączą (mogą zostać niewielkie grudki). Wylej do formy i wstaw do piekarnika na ok. 50 minut. Tester włożony w środek ciasta powinien być suchy. Jeśli ciasto będzie się rumienić za mocno, przykryj je folią. Smacznego!
2010-04-16
"Bo nowy dzień wstaje, nowy dzień..."
Kiedy byłam w liceum rozczytywałam się w Stachurze, jeździłam lokomotywami, gotowa byłam na każdą podróż, gdziekolwiek, byle z przyjaciółmi... Dzisiaj każde z nas jest w innym kraju, widzimy się coraz rzadziej.
W Buenos Aires leje bez przerwy od dwóch dni, w przeciągu tygodnia z upalnego lata zrobiła się szara jesień. Nie jestem smutna, raczej zamyślona. I tęsknię dzisiaj podwójnie - chciałabym przytulić M., pójść na długi spacer nad morzem z drugim M., podumać nad zieloną herbatą z T., pośmiać się z K., wypić dobrą kawę i porozmawiać z E. Chciałabym być przy mojej ukochanej Babci, uścisnąć jej spracowane dłonie i przytulić.
Kiedy ogarnia mnie zaduma i tęsknota, nie przepędzam ich. Słucham siebie uważnie, proszę P. by zrobił mi dobrej herbaty, sama piekę ciasto, a potem ogrzewając dłonie o kubek staroświecko sięgam po pióro i biorę się za pisanie listów. Chwila magiczna.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ciasto dla duszy:
Pełnoziarniste ciasto orzechowe z gruszkami
ok. 4-5 dojrzałych gruszek
1 łyżka soku z cytryny
125g masła, temp. pokojowa
50g cukru trzcinowego demerara
50g ciemnego cukru muscovado
2 jajka, temp. pokojowa
szczypta soli
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (lub 1 opakowanie cukru z prawdziwą wanilią)
starta skórka z pół cytryny
70g zmielonych orzechów laskowych
4 łyżki śmietany / jogurtu
200g mąki pszennej pełnoziarnistej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki pestek słonecznika
1. Nagrzej piekarnik do temp. 190°C. Przygotuj formę - okrągłą tortownicę o średnicy 28cm. Wyłóż ją papierem do pieczenia lub posmaruj masłem i wysyp otrębami pszennymi. Wyjmij masło, jajka i śmietanę / jogurt z lodówki, żeby doprowadzić je do temperatury pokojowej.
2. Obierz gruszki, przetnij na pół, łyżeczką wyjmij gniazda nasienne. Gruszki natnij wzdłuż - nie przecinaj ich do końca, zostaw ok. 2 cm na węższym końcu. Polej sokiem cytrynowym, odstaw.
3. Dobrze zmiksuj masło z cukrem i szczyptą soli. Powoli dodawaj jajka, dobrze miksując po każdym dodaniu. Miksując dodaj ekstrakt waniliowy, skórkę z cytryny i zmielone orzechy, następnie dodaj śmietanę / jogurt.
4. W osobnej misce wymieszaj mąkę z proszkiem do pieczenia. Wymieszaj z przygotowaną masą. Przełóż do formy. Na cieście ułóż gruszki. Wstaw do nagrzanego piekarnika na 20 minut, po tym czasie posyp ciasto pestkami słonecznika i dopiekaj przez kolejne 10 - 15 minut, aż szpikulec włożony w środek ciasta będzie czysty. Gdyby gruszki za bardzo zaczęły się przypiekać, przykryj ciasto folią aluminiową. Ostudź na kratce. Smacznego!
Uwagi:
1. Moje gruszki były naprawdę baaardzo duże i dlatego potrzebowałam tylko trzech. Ważne by gruszki były dojrzałe i dość słodkie, gdyż ciasto samo w sobie ma niedużo cukru.
2. Oryginalny przepis (którego całkiem solidnie zmienioną wersję tutaj podaję) pochodzi z książki "Reposteria Integral".
3. Ciasto można oczywiście zrobić też w wersji pół-pełnoziarnistej - będzie miało lżejszą konsystencję. Proponuję 100g mąki zwykłej i 100g mąki pszennej pełnoziarnistej.
4. Kiedy robię to ciasto dla siebie dodaję tylko 75g ciemnego cukru demerara... jak dla mnie jest to idealna słodkość - może dlatego, że unikam cukru jak to tylko jest możliwe i zmniejszam jego ilość wszędzie.
W Buenos Aires leje bez przerwy od dwóch dni, w przeciągu tygodnia z upalnego lata zrobiła się szara jesień. Nie jestem smutna, raczej zamyślona. I tęsknię dzisiaj podwójnie - chciałabym przytulić M., pójść na długi spacer nad morzem z drugim M., podumać nad zieloną herbatą z T., pośmiać się z K., wypić dobrą kawę i porozmawiać z E. Chciałabym być przy mojej ukochanej Babci, uścisnąć jej spracowane dłonie i przytulić.
Kiedy ogarnia mnie zaduma i tęsknota, nie przepędzam ich. Słucham siebie uważnie, proszę P. by zrobił mi dobrej herbaty, sama piekę ciasto, a potem ogrzewając dłonie o kubek staroświecko sięgam po pióro i biorę się za pisanie listów. Chwila magiczna.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ciasto dla duszy:
Pełnoziarniste ciasto orzechowe z gruszkami
ok. 4-5 dojrzałych gruszek
1 łyżka soku z cytryny
125g masła, temp. pokojowa
50g cukru trzcinowego demerara
50g ciemnego cukru muscovado
2 jajka, temp. pokojowa
szczypta soli
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (lub 1 opakowanie cukru z prawdziwą wanilią)
starta skórka z pół cytryny
70g zmielonych orzechów laskowych
4 łyżki śmietany / jogurtu
200g mąki pszennej pełnoziarnistej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki pestek słonecznika
1. Nagrzej piekarnik do temp. 190°C. Przygotuj formę - okrągłą tortownicę o średnicy 28cm. Wyłóż ją papierem do pieczenia lub posmaruj masłem i wysyp otrębami pszennymi. Wyjmij masło, jajka i śmietanę / jogurt z lodówki, żeby doprowadzić je do temperatury pokojowej.
2. Obierz gruszki, przetnij na pół, łyżeczką wyjmij gniazda nasienne. Gruszki natnij wzdłuż - nie przecinaj ich do końca, zostaw ok. 2 cm na węższym końcu. Polej sokiem cytrynowym, odstaw.
3. Dobrze zmiksuj masło z cukrem i szczyptą soli. Powoli dodawaj jajka, dobrze miksując po każdym dodaniu. Miksując dodaj ekstrakt waniliowy, skórkę z cytryny i zmielone orzechy, następnie dodaj śmietanę / jogurt.
4. W osobnej misce wymieszaj mąkę z proszkiem do pieczenia. Wymieszaj z przygotowaną masą. Przełóż do formy. Na cieście ułóż gruszki. Wstaw do nagrzanego piekarnika na 20 minut, po tym czasie posyp ciasto pestkami słonecznika i dopiekaj przez kolejne 10 - 15 minut, aż szpikulec włożony w środek ciasta będzie czysty. Gdyby gruszki za bardzo zaczęły się przypiekać, przykryj ciasto folią aluminiową. Ostudź na kratce. Smacznego!
Uwagi:
1. Moje gruszki były naprawdę baaardzo duże i dlatego potrzebowałam tylko trzech. Ważne by gruszki były dojrzałe i dość słodkie, gdyż ciasto samo w sobie ma niedużo cukru.
2. Oryginalny przepis (którego całkiem solidnie zmienioną wersję tutaj podaję) pochodzi z książki "Reposteria Integral".
3. Ciasto można oczywiście zrobić też w wersji pół-pełnoziarnistej - będzie miało lżejszą konsystencję. Proponuję 100g mąki zwykłej i 100g mąki pszennej pełnoziarnistej.
4. Kiedy robię to ciasto dla siebie dodaję tylko 75g ciemnego cukru demerara... jak dla mnie jest to idealna słodkość - może dlatego, że unikam cukru jak to tylko jest możliwe i zmniejszam jego ilość wszędzie.
2010-04-11
[...]
Brakuje mi słów, by opisać smutek, który czuję. Wielka tragedia... Zaduma i jeszcze raz wielki smutek.
[*]
2010-04-08
Wytrawnie - quiche z łososiem, młodymi ziemniakami i koperkiem.
W serii 'moje ulubione tarty' nie mogło zabraknąć tart wytrawnych. Te, które pieczone są z dodatkiem custard (bez cukru i wanilii oczywiście) noszą nazwę quiche [wymowa: kisz]. Chociaż kojarzą się z kuchnią francuską, to ich pochodzenie jest niemieckie.
Czy słyszeliście kiedyś może o quiche Lorraine? Kruche ciasto + zapieczony custard z bekonem pochodzący z ongiś niemieckiego regionu Lothringen, przemianowanego na Lorraine po przejęciu władzy przez Francuzów. Samo słowo quiche wywodzi się z niemieckiego słowa 'kuchen' oznaczającego ciasto. Za quiche Lorraine zaproszę Was przy innej okazji (lubię tą tartę, ale zdecydowanie nie jest to moja ulubiona), dzisiaj zapraszam na mój ulubiony lekki obiad - quiche z wędzonym łososiem (najlepiej bałtyckim od sopockich rybaków :) ), młodymi ziemniaczkami i koperkiem. Koniecznie z dużą ilością zielonej sałaty z winegretem.
Quiche z łososiem, młodymi ziemniakami i koperkiem
Salmon, dill and potato tart
Oryginalny przepis pochodzi z BBC Good Food.
300g gotowego kruchego ciasta (wolę przygotować ciasto sama, pâte brisée z poprzedniego postu nadaje się idealnie)
350g młodych ziemniaczków
300ml śmietanki (użyłam 22%, może też być kremówka jak i lżejsza 18%)
2 jajka
3 łyżki posiekanego koperku (może być mrożony)
skórka z 1 limonki
200g wędzonego łososia
1 białko (do posmarowania spodu tarty)
sól i świeżo zmielony pieprz
1. Nagrzej piekarnik do 190°C. Wyłóż ciastem formę na tartę o średnicy 28cm. Ustaw kratkę w dolnej części piekarnika. Wyłóż tartę papierem do pieczenia i napełnij fasolą (lub specjalnymi ceramicznym kulkami do pieczenia tart). Piecz przez 10 minut, następnie wyjmij fasolki i papier i piecz jeszcze 5 minut. Wyjmij tartę z piekarnika i ostudź na kratce. Posmaruj spód oraz brzegi białkiem.
2. W międzyczasie obierz delikatnie młode ziemniaki lub po prostu dobrze je wyszoruj. Ugotuj je w osolonej wodzie do miękkości (ok. 8 - 10 minut). Ważne jest by ich nie rozgotować. Odsącz, a gdy ostygną pokrój je i łososia na cienkie plasterki.
3. Przygotuj custard: w misce wymieszaj razem śmietankę, jajka, koperek, skórkę z limonki. Dopraw solą i pieprzem.
Na dnie tarty rozłóż połowę ziemniaków, w wolne miejsce rozłóż kawałki łososia. Zalej połową custard, następnie rozłóż równomiernie resztę ziemniaków i łososia. Zalej pozostałym custard.
4. Piecz przez 25 minut, aż quiche się delikatnie zarumieni a custard zetnie. Ostudź na kratce przez 10minut przed wyjęciem z formy / krojeniem.
Podawaj w temperaturze pokojowej, z dodatkowym świeżym koperkiem (jeśli mamy), sałatą i dobrym różowym winem. Smacznego!
Czy słyszeliście kiedyś może o quiche Lorraine? Kruche ciasto + zapieczony custard z bekonem pochodzący z ongiś niemieckiego regionu Lothringen, przemianowanego na Lorraine po przejęciu władzy przez Francuzów. Samo słowo quiche wywodzi się z niemieckiego słowa 'kuchen' oznaczającego ciasto. Za quiche Lorraine zaproszę Was przy innej okazji (lubię tą tartę, ale zdecydowanie nie jest to moja ulubiona), dzisiaj zapraszam na mój ulubiony lekki obiad - quiche z wędzonym łososiem (najlepiej bałtyckim od sopockich rybaków :) ), młodymi ziemniaczkami i koperkiem. Koniecznie z dużą ilością zielonej sałaty z winegretem.
Quiche z łososiem, młodymi ziemniakami i koperkiem
Salmon, dill and potato tart
Oryginalny przepis pochodzi z BBC Good Food.
300g gotowego kruchego ciasta (wolę przygotować ciasto sama, pâte brisée z poprzedniego postu nadaje się idealnie)
350g młodych ziemniaczków
300ml śmietanki (użyłam 22%, może też być kremówka jak i lżejsza 18%)
2 jajka
3 łyżki posiekanego koperku (może być mrożony)
skórka z 1 limonki
200g wędzonego łososia
1 białko (do posmarowania spodu tarty)
sól i świeżo zmielony pieprz
1. Nagrzej piekarnik do 190°C. Wyłóż ciastem formę na tartę o średnicy 28cm. Ustaw kratkę w dolnej części piekarnika. Wyłóż tartę papierem do pieczenia i napełnij fasolą (lub specjalnymi ceramicznym kulkami do pieczenia tart). Piecz przez 10 minut, następnie wyjmij fasolki i papier i piecz jeszcze 5 minut. Wyjmij tartę z piekarnika i ostudź na kratce. Posmaruj spód oraz brzegi białkiem.
2. W międzyczasie obierz delikatnie młode ziemniaki lub po prostu dobrze je wyszoruj. Ugotuj je w osolonej wodzie do miękkości (ok. 8 - 10 minut). Ważne jest by ich nie rozgotować. Odsącz, a gdy ostygną pokrój je i łososia na cienkie plasterki.
3. Przygotuj custard: w misce wymieszaj razem śmietankę, jajka, koperek, skórkę z limonki. Dopraw solą i pieprzem.
Na dnie tarty rozłóż połowę ziemniaków, w wolne miejsce rozłóż kawałki łososia. Zalej połową custard, następnie rozłóż równomiernie resztę ziemniaków i łososia. Zalej pozostałym custard.
4. Piecz przez 25 minut, aż quiche się delikatnie zarumieni a custard zetnie. Ostudź na kratce przez 10minut przed wyjęciem z formy / krojeniem.
Podawaj w temperaturze pokojowej, z dodatkowym świeżym koperkiem (jeśli mamy), sałatą i dobrym różowym winem. Smacznego!
2010-04-07
Klasyka: Gruszkowa tarta Bourdaloue wg Pierre Hermé
Gruszkowa tarta Bourdaloue to klasyka francuskiej pâtisserie (sztuki cukierniczej), której nazwa pochodzi od nazwy ulicu w 9 dzielnicy w Paryżu. Jej historia sięga 1909 roku, kiedy cukiernik Coquelin kupił La Pâtisserie Bourdaloue na Rue (ulicy) Bourdaloue i stworzył przepis na tartę z gruszkami i kremem migdałowym. La Pâtisserie Bourdaloue działa rzekomo do dzisiaj - jedno z miejsc, które marzę odwiedzić przy okazji podróży do Paryża.
Nie ma co się oszukiwać - przygotowanie tej tarty jest pracochłonne i wymaga dokładnego planowania, ale efekt jest wyjątkowy. Delikatne i kruche ciasto (pâte brisée), krem migdałowy i gruszki macerowane w wanilii... Przepis pochodzi z książki "The Cook's Book", a autorem jest francuski mistrz Pierre Hermé. Według mnie jest to przepis idealny - nic nie trzeba w nim zmieniać, co generalnie rzadko mi się zdarza. Dodatek sosu karmelowego jest opcjonalny, chociaż dla mnie obowiązkowy. Gruszki i karmel - kolejne połączenie doskonałe, których w tym przepisie jest mnóstwo. Zapraszam! :)
Tarta gruszkowa Bourdaloue
La Tarte Bourdaloue
Dzień przed:
1. Przygotuj gruszki:
7 - 8 ładnych i twardych gruszek (Pierre Hermé poleca odmianę Williams) przekrój na pół i wyjmij gniazda nasienne. Do dużego garnka wlej 3 łyżki świeżo wyciśniętego soku z cytryny i 1 litr wody. Wydłub nasionka z 1 laski wanilii i także włóż do garnka. Całość doprowadź do wrzenia, następnie dodaj gruszki. Wytnij z papieru do pieczenia koło o średnicy garnka, z dziurką wielkości pięciozłotówki pośrodku. Przykryj papierem gotujące się gruszki, zmniejsz ogień i pozwól się im gotować przez 10 do 15 minut. Po tym czasie zdejmij z ognia i odstaw na noc.
2. Przygotuj pâte brisée:
188g masła, w temperaturze pokojowej, pocięte w drobną kostkę
250g mąki pszennej
1 niepełna łyżeczka soli
1 żółtko
1 niepełna łyżeczka cukru pudru
50ml pełnotłustego mleka w temperaturze pokojowej
Do dużej miski włóż masło. Porządnie wymieszaj drewnianą łyżką aż zmięknie. Dodaj sól i żółtko. W osobnej miseczce wymieszaj cukier z mlekiem. Dodaj do masła, mieszając cały czas.
Przesiej mąkę do dużego talerza i dodaj do masła i mleka. Do mieszania użyj drewnianej łyżki lub dłoni - delikatnie ale szybko uformuj ciasto. Im krócej trwa cały proces, tym ciasto będzie delikatniejsze i bardziej kruche. Nie powinno to trwać dłużej niż 4-5 minut.
Uformuj kulę, lekko spłaszcz i zawiń w folię spożywczą. Włóż do lodówki na noc (lub jeśli robimy to w dniu pieczenia to na minimum 2 godziny).
Dzień pieczenia:
1. Schłodzone ciasto rozwałkuj pomiędzy dwoma kawałkami papieru do pieczenia. Od czasu do czasu odklej papier od ciasta. Kiedy ciasto jest 3-5mm grube, przełóż je do tarty. Powinno wypełnić dół jak i boki, odetnij wystające kawałki.
Palcami delikatnie dociśnij ciasto do boków formy na tartę o średnicy 28cm. Jeśli ciasto się pokruszy albo połamie, po prostu zlep je ponownie uważając by nie rozciągnąć ciasta. Ciasto ponakłuwaj widelcem i wstaw do lodówki na 30 minut.
Uwaga:
W oryginalnym przepisie spód tarty nie jest podpiekany przed wypełnieniem go kremem migdałowym i gruszkami. Jednak jeśli nie jesteśmy pewni naszego piekarnika (tj. czy dobrze nam dopiecze spód), to możemy to zrobić:
Nagrzać piekarnik do 180°C, ustawić kratkę w dolnej części piekarnika. Wyłożyć tartę papierem do pieczenia i napełnić fasolą (lub specjalnymi ceramicznym kulkami do pieczenia tart). Piec przez 10 minut, następnie wyjąć fasolki i papier i piec przez jeszcze 5-7 minut. Wyjąć tartę z piekarnika i ostudzić na kratce. Posmarować spód oraz brzegi białkiem (zapobiegnie to nasiąknieciu ciasta kremem migdałowym - będzie ono dłużej kruche).
2. W międzyczasie przygotuj krem migdałowy:
70g miękkiego masła
85g cukru pudru
5g mąki kukurydzianej
85g mielonych migdałów
1 jajko (temp. pokojowa)
1 łyżeczka ciemnego rumu
100ml śmietanki kremówki (temp. pokojowa)
Mikserem wymieszaj wszystkie składniki aż do uzyskania jednolitej masy.
3. Nagrzej piekarnik do 180°C. Odsącz gruszki. Rozprowadź krem migdałowy na spodzie tarty, następnie ułóż na nim gruszki, wnętrzem do dołu. Wstaw tartę do piekarnika i piecz przez 30 minut. Ostudź na kratce. Smacznego!
Opcjonalnie:
a) posmaruj tartę podgrzanym i przetartym przez sitko dżemem morelowym
b) przygotuj sos karmelowy:
4 łyżki masła
1/2 szklanki cukru demerara (jasnego lub ciemnego)
1/2 szklanki śmietanki kremówki
szczypta soli
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (opcjonalnie)
Rozpuść masło w rondlu z grubym dnem. Dodaj cukier, śmietankę, sól i dobrze wymieszaj. Doprowadź do wrzenia i gotuj na małym ogniu przez ok. 5 minut mieszając od czasu do czasu (sos powienien być złoto-brązowy).
Zdejmij z ognia i dodaj ekstrakt waniliowy i jeśli istnieje taka potrzeba - więcej soli.
Nie ma co się oszukiwać - przygotowanie tej tarty jest pracochłonne i wymaga dokładnego planowania, ale efekt jest wyjątkowy. Delikatne i kruche ciasto (pâte brisée), krem migdałowy i gruszki macerowane w wanilii... Przepis pochodzi z książki "The Cook's Book", a autorem jest francuski mistrz Pierre Hermé. Według mnie jest to przepis idealny - nic nie trzeba w nim zmieniać, co generalnie rzadko mi się zdarza. Dodatek sosu karmelowego jest opcjonalny, chociaż dla mnie obowiązkowy. Gruszki i karmel - kolejne połączenie doskonałe, których w tym przepisie jest mnóstwo. Zapraszam! :)
Tarta gruszkowa Bourdaloue
La Tarte Bourdaloue
Dzień przed:
1. Przygotuj gruszki:
7 - 8 ładnych i twardych gruszek (Pierre Hermé poleca odmianę Williams) przekrój na pół i wyjmij gniazda nasienne. Do dużego garnka wlej 3 łyżki świeżo wyciśniętego soku z cytryny i 1 litr wody. Wydłub nasionka z 1 laski wanilii i także włóż do garnka. Całość doprowadź do wrzenia, następnie dodaj gruszki. Wytnij z papieru do pieczenia koło o średnicy garnka, z dziurką wielkości pięciozłotówki pośrodku. Przykryj papierem gotujące się gruszki, zmniejsz ogień i pozwól się im gotować przez 10 do 15 minut. Po tym czasie zdejmij z ognia i odstaw na noc.
2. Przygotuj pâte brisée:
188g masła, w temperaturze pokojowej, pocięte w drobną kostkę
250g mąki pszennej
1 niepełna łyżeczka soli
1 żółtko
1 niepełna łyżeczka cukru pudru
50ml pełnotłustego mleka w temperaturze pokojowej
Do dużej miski włóż masło. Porządnie wymieszaj drewnianą łyżką aż zmięknie. Dodaj sól i żółtko. W osobnej miseczce wymieszaj cukier z mlekiem. Dodaj do masła, mieszając cały czas.
Przesiej mąkę do dużego talerza i dodaj do masła i mleka. Do mieszania użyj drewnianej łyżki lub dłoni - delikatnie ale szybko uformuj ciasto. Im krócej trwa cały proces, tym ciasto będzie delikatniejsze i bardziej kruche. Nie powinno to trwać dłużej niż 4-5 minut.
Uformuj kulę, lekko spłaszcz i zawiń w folię spożywczą. Włóż do lodówki na noc (lub jeśli robimy to w dniu pieczenia to na minimum 2 godziny).
Dzień pieczenia:
1. Schłodzone ciasto rozwałkuj pomiędzy dwoma kawałkami papieru do pieczenia. Od czasu do czasu odklej papier od ciasta. Kiedy ciasto jest 3-5mm grube, przełóż je do tarty. Powinno wypełnić dół jak i boki, odetnij wystające kawałki.
Palcami delikatnie dociśnij ciasto do boków formy na tartę o średnicy 28cm. Jeśli ciasto się pokruszy albo połamie, po prostu zlep je ponownie uważając by nie rozciągnąć ciasta. Ciasto ponakłuwaj widelcem i wstaw do lodówki na 30 minut.
Uwaga:
W oryginalnym przepisie spód tarty nie jest podpiekany przed wypełnieniem go kremem migdałowym i gruszkami. Jednak jeśli nie jesteśmy pewni naszego piekarnika (tj. czy dobrze nam dopiecze spód), to możemy to zrobić:
Nagrzać piekarnik do 180°C, ustawić kratkę w dolnej części piekarnika. Wyłożyć tartę papierem do pieczenia i napełnić fasolą (lub specjalnymi ceramicznym kulkami do pieczenia tart). Piec przez 10 minut, następnie wyjąć fasolki i papier i piec przez jeszcze 5-7 minut. Wyjąć tartę z piekarnika i ostudzić na kratce. Posmarować spód oraz brzegi białkiem (zapobiegnie to nasiąknieciu ciasta kremem migdałowym - będzie ono dłużej kruche).
2. W międzyczasie przygotuj krem migdałowy:
70g miękkiego masła
85g cukru pudru
5g mąki kukurydzianej
85g mielonych migdałów
1 jajko (temp. pokojowa)
1 łyżeczka ciemnego rumu
100ml śmietanki kremówki (temp. pokojowa)
Mikserem wymieszaj wszystkie składniki aż do uzyskania jednolitej masy.
3. Nagrzej piekarnik do 180°C. Odsącz gruszki. Rozprowadź krem migdałowy na spodzie tarty, następnie ułóż na nim gruszki, wnętrzem do dołu. Wstaw tartę do piekarnika i piecz przez 30 minut. Ostudź na kratce. Smacznego!
Opcjonalnie:
a) posmaruj tartę podgrzanym i przetartym przez sitko dżemem morelowym
b) przygotuj sos karmelowy:
4 łyżki masła
1/2 szklanki cukru demerara (jasnego lub ciemnego)
1/2 szklanki śmietanki kremówki
szczypta soli
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (opcjonalnie)
Rozpuść masło w rondlu z grubym dnem. Dodaj cukier, śmietankę, sól i dobrze wymieszaj. Doprowadź do wrzenia i gotuj na małym ogniu przez ok. 5 minut mieszając od czasu do czasu (sos powienien być złoto-brązowy).
Zdejmij z ognia i dodaj ekstrakt waniliowy i jeśli istnieje taka potrzeba - więcej soli.
2010-04-06
Jego ulubiona tarta: tarta cytrynowa.
Kolejna propozycja z cyklu Moje ulubione tarty to tarta cytrynowa. Gwoli szczerości - jest to ciasto, które lubię, ale nie szaleję na jego punkcie. Za to On - uwielbia. Z obserwacji gości, których niejednokrotnie tą tartą częstowałam wynika, że budzi wieeeelki zachwyt męskiej części :) Tarta jest jedną z prostszych w wykonaniu, w sam raz na początek przygody z tartami. Jest delikatna w smaku dzięki śmietance, lekko kwaśna i orzeźwiająca dzięki dużej ilości cytryny. Prosi się o porcję dobrego espresso :)
Tarta cytrynowa
Lemon tart
Oryginalny przepis pochodzi z "Tarts" (The Australian Women's Weekly).
Ciasto kruche:
185g mąki (1 1/4 szklanki)
55g cukru pudru (1/2 szklanki)
30g mąki migdałowej (1/4 szklanki)
125g zimnego masła, pokrojonego w drobną kostkę
1 żółtko
1 białko do posmarowania upieczonej tarty
Ciasto szybko zagnieść - najłatwiej ciasto kruche robi się w malakserze (zmiksować wszystkie składniki). Zrobić lekko spłaszczoną kulę z ciasta i owinąć w folię. Włożyć do lodówki na minimum 30 minut (ja zostawiam je zazwyczaj na 1h).
Następnie rozwałkować ciasto na stolnicy albo pomiędzy dwoma arkuszami papieru do pieczenia, przełożyć do formy na tartę (o średnicy 24 - 26cm), najlepiej z wyjmowanym dnem. Wyrównać brzegi i ponakłuwać spód widelcem. Wstawić do lodówki przykryte folią spożywczą na minimum 30 minut (ja zazwyczaj zostawiam na noc i piekę tartę następnego dnia rano).
Nagrzać piekarnik do 200°C, ustawić kratkę w dolnej części piekarnika. Wyłożyć tartę papierem do pieczenia i napełnić fasolą (lub specjalnymi ceramicznym kulkami do pieczenia tart). Piec przez 10 minut, następnie wyjąć fasolki i papier i piec przez jeszcze 10 minut. Wyjąć tartę z piekarnika i ostudzić na kratce. Posmarować spód oraz brzegi białkiem (zapobiegnie to nasiąknieciu ciasta kremem cytrynowym - będzie ono dłużej kruche).
Krem cytrynowy:
1 łyżka startej skórki cytrynowej
100ml soku z cytryny (w oryginale: 125ml)
140g drobnego cukru (w oryg.: 165g)
5 jajek
300ml śmietanki kremówki (zdarzało mi się też robić nadzienie z 200ml kremówki i 100ml mleka)
Zmiksuj wszystkie składniki, odstaw na 5 minut. Przelej przez sitko. Wylej na upieczony spód tarty i wstaw do piekarnika na ok. 40 minut w 160°C, aż krem się zetnie. Ostudź na kratce, a następnie wstaw do lodówki aż tarta dobrze się schłodzi (najlepiej na noc - tarta jest idealna na drugi dzień).
Podawaj delikatnie oprószone cukrem pudrem. Smacznego!
Tarta cytrynowa
Lemon tart
Oryginalny przepis pochodzi z "Tarts" (The Australian Women's Weekly).
Ciasto kruche:
185g mąki (1 1/4 szklanki)
55g cukru pudru (1/2 szklanki)
30g mąki migdałowej (1/4 szklanki)
125g zimnego masła, pokrojonego w drobną kostkę
1 żółtko
1 białko do posmarowania upieczonej tarty
Ciasto szybko zagnieść - najłatwiej ciasto kruche robi się w malakserze (zmiksować wszystkie składniki). Zrobić lekko spłaszczoną kulę z ciasta i owinąć w folię. Włożyć do lodówki na minimum 30 minut (ja zostawiam je zazwyczaj na 1h).
Następnie rozwałkować ciasto na stolnicy albo pomiędzy dwoma arkuszami papieru do pieczenia, przełożyć do formy na tartę (o średnicy 24 - 26cm), najlepiej z wyjmowanym dnem. Wyrównać brzegi i ponakłuwać spód widelcem. Wstawić do lodówki przykryte folią spożywczą na minimum 30 minut (ja zazwyczaj zostawiam na noc i piekę tartę następnego dnia rano).
Nagrzać piekarnik do 200°C, ustawić kratkę w dolnej części piekarnika. Wyłożyć tartę papierem do pieczenia i napełnić fasolą (lub specjalnymi ceramicznym kulkami do pieczenia tart). Piec przez 10 minut, następnie wyjąć fasolki i papier i piec przez jeszcze 10 minut. Wyjąć tartę z piekarnika i ostudzić na kratce. Posmarować spód oraz brzegi białkiem (zapobiegnie to nasiąknieciu ciasta kremem cytrynowym - będzie ono dłużej kruche).
Krem cytrynowy:
1 łyżka startej skórki cytrynowej
100ml soku z cytryny (w oryginale: 125ml)
140g drobnego cukru (w oryg.: 165g)
5 jajek
300ml śmietanki kremówki (zdarzało mi się też robić nadzienie z 200ml kremówki i 100ml mleka)
Zmiksuj wszystkie składniki, odstaw na 5 minut. Przelej przez sitko. Wylej na upieczony spód tarty i wstaw do piekarnika na ok. 40 minut w 160°C, aż krem się zetnie. Ostudź na kratce, a następnie wstaw do lodówki aż tarta dobrze się schłodzi (najlepiej na noc - tarta jest idealna na drugi dzień).
Podawaj delikatnie oprószone cukrem pudrem. Smacznego!
Etykiety:
cytryna,
Francja,
kruche ciasto,
Tarta cytrynowa,
tarty i tartaletki
2010-04-05
Moje ulubione tarty: tarta z suszonymi śliwkami i kremem custard
Uwielbiam piec tarty - o ich magii i początkach ich pieczenia pisałam już kiedyś tutaj. Chciałabym zaprosić Was na mały cykl moich ulubionych tart, które piekłam i fotografowałam jeszcze w Budapeszcie, ale ze względu na wyjazdy i rozjazdy nie udało mi się o nich napisać.
Dzisiaj zapraszam na tartę z suszonymi śliwkami i kremem custard. Niestety do tej pory nie udało mi się znaleźć polskiej nazwy dla custard, więc zostałam przy oryginalnej angielskiej pisowni. Dla tych, którzy nigdy nie mieli okazji próbować custard śpieszę z wytłumaczeniem - jest to delikatny i waniliowy sos z mleka lub śmietanki i żółtek (lub też całych jajek). Czasami ma dodatek mąki, skrobi lub żelatyny. Odrobinę podobny do polskiego budyniu, ale zdecydowanie bardziej jajeczny i "bogatszy" w smaku.
W angielskiej kuchni custard znany jest już od XIVw. Jest tam standardowym dodatkiem do szarlotki, a także do deseru trifle. We francuskiej kuchni występuje z dodatkiem skrobi pod nazwą crème pâtissière, także z innymi dodatkami smakowymi jak cytryna czy czekolada.
Custard może być także wytrawny np. jako wypełnienie do quiche albo wytrawnej tarty.
Tarta z suszonymi śliwkami i kremem custard
Prune and custard tart
Oryginalny przepis pochodzi z "Tarts" (The Australian Women's Weekly).
Ciasto kruche:
175g mąki (1 1/4 szklanki)
55g cukru pudru (1/2 szklanki)
30g mąki migdałowej (1/4 szklanki)
125g zimnego masła, pokrojonego w drobną kostkę
1 żółtko
1 łyżka wody
Ciasto szybko zagnieść - najłatwiej ciasto kruche robi się w malakserze (zmiksować wszystkie składniki). Zrobić lekko spłaszczoną kulę z ciasta i owinąć w folię. Włożyć do lodówki na minimum 30 minut (ja zostawiam je zazwyczaj na 1h).
Następnie rozwałkować ciasto na stolnicy albo pomiędzy dwoma arkuszami papieru do pieczenia, przełożyć do formy na tartę (26cm średnicy), najlepiej z wyjmowanym dnem. Wyrównać brzegi i ponakłuwać spód widelcem. Wstawić do lodówki i wstawić do lodówki przykryte folią spożywczą na minimum 20 minut (ja zazwyczaj zostawiam na noc i piekę tartę następnego dnia rano).
Nagrzać piekarnik do 200°C, ustawić kratkę w dolnej części piekarnika. Wyłożyć tartę papierem do pieczenia i napełnić fasolą (lub specjalnymi ceramicznym kulkami do pieczenia tart). Piec przez 15 minut, następnie wyjąć fasolki i papier i piec przez jeszcze 5 minut. Wyjąć tartę z piekarnika i ostudzić na kratce.
Pozostałe składniki:
250g suszonych śliwek (1 1/2 szklanki, dobrze by śliwki były miękkie, bez pestek)
2 łyżki brandy (rum np. Bacardi też się sprawdzi)
300ml śmietanki (kremówka, ale z mniejszą ilością tłuszczu też się sprawdzi)
3 jajka
100g drobnego cukru (w oryginale 150g = 2/3 szklanki)
2 łyżeczki ekstraktu waniliowego (lub cukier z prawdziwą wanilią)
Zmniejsz temperaturę piekarnika do 150°C.
Zmiksuj śliwki razem z brandy / rumem, aż powstanie z nich gęsta pasta. Rozsmaruj ją na dnie upieczonej tarty.
Jajka ubij z cukrem i ekstraktem waniliowym. W małym rondelku zagotuje śmietankę - w momencie kiedy zacznie wrzeć zdejmij ją natychmiast z ognia. Dodaj śmietankę do ubitych jajek z cukrem, dobrze wymieszaj. Wlej custard (czyli śmietankę + jajka + cukier) do tarty, na warstwę śliwek.
(Opcjonalnie: wlewaj custard przez sitko aby uzyskać jeszcze bardziej "gładką" konsystencję.)
Wstaw tartę do piekarnika i piecz przez 20 minut, aż do momentu kiedy custard się zetnie. (Mi zajęło to ok. 30 minut). Ostudzić na kratce. Można podawać delikatnie posypane cukrem pudrem. Smacznego!
Dzisiaj zapraszam na tartę z suszonymi śliwkami i kremem custard. Niestety do tej pory nie udało mi się znaleźć polskiej nazwy dla custard, więc zostałam przy oryginalnej angielskiej pisowni. Dla tych, którzy nigdy nie mieli okazji próbować custard śpieszę z wytłumaczeniem - jest to delikatny i waniliowy sos z mleka lub śmietanki i żółtek (lub też całych jajek). Czasami ma dodatek mąki, skrobi lub żelatyny. Odrobinę podobny do polskiego budyniu, ale zdecydowanie bardziej jajeczny i "bogatszy" w smaku.
W angielskiej kuchni custard znany jest już od XIVw. Jest tam standardowym dodatkiem do szarlotki, a także do deseru trifle. We francuskiej kuchni występuje z dodatkiem skrobi pod nazwą crème pâtissière, także z innymi dodatkami smakowymi jak cytryna czy czekolada.
Custard może być także wytrawny np. jako wypełnienie do quiche albo wytrawnej tarty.
Tarta z suszonymi śliwkami i kremem custard
Prune and custard tart
Oryginalny przepis pochodzi z "Tarts" (The Australian Women's Weekly).
Ciasto kruche:
175g mąki (1 1/4 szklanki)
55g cukru pudru (1/2 szklanki)
30g mąki migdałowej (1/4 szklanki)
125g zimnego masła, pokrojonego w drobną kostkę
1 żółtko
1 łyżka wody
Ciasto szybko zagnieść - najłatwiej ciasto kruche robi się w malakserze (zmiksować wszystkie składniki). Zrobić lekko spłaszczoną kulę z ciasta i owinąć w folię. Włożyć do lodówki na minimum 30 minut (ja zostawiam je zazwyczaj na 1h).
Następnie rozwałkować ciasto na stolnicy albo pomiędzy dwoma arkuszami papieru do pieczenia, przełożyć do formy na tartę (26cm średnicy), najlepiej z wyjmowanym dnem. Wyrównać brzegi i ponakłuwać spód widelcem. Wstawić do lodówki i wstawić do lodówki przykryte folią spożywczą na minimum 20 minut (ja zazwyczaj zostawiam na noc i piekę tartę następnego dnia rano).
Nagrzać piekarnik do 200°C, ustawić kratkę w dolnej części piekarnika. Wyłożyć tartę papierem do pieczenia i napełnić fasolą (lub specjalnymi ceramicznym kulkami do pieczenia tart). Piec przez 15 minut, następnie wyjąć fasolki i papier i piec przez jeszcze 5 minut. Wyjąć tartę z piekarnika i ostudzić na kratce.
Pozostałe składniki:
250g suszonych śliwek (1 1/2 szklanki, dobrze by śliwki były miękkie, bez pestek)
2 łyżki brandy (rum np. Bacardi też się sprawdzi)
300ml śmietanki (kremówka, ale z mniejszą ilością tłuszczu też się sprawdzi)
3 jajka
100g drobnego cukru (w oryginale 150g = 2/3 szklanki)
2 łyżeczki ekstraktu waniliowego (lub cukier z prawdziwą wanilią)
Zmniejsz temperaturę piekarnika do 150°C.
Zmiksuj śliwki razem z brandy / rumem, aż powstanie z nich gęsta pasta. Rozsmaruj ją na dnie upieczonej tarty.
Jajka ubij z cukrem i ekstraktem waniliowym. W małym rondelku zagotuje śmietankę - w momencie kiedy zacznie wrzeć zdejmij ją natychmiast z ognia. Dodaj śmietankę do ubitych jajek z cukrem, dobrze wymieszaj. Wlej custard (czyli śmietankę + jajka + cukier) do tarty, na warstwę śliwek.
(Opcjonalnie: wlewaj custard przez sitko aby uzyskać jeszcze bardziej "gładką" konsystencję.)
Wstaw tartę do piekarnika i piecz przez 20 minut, aż do momentu kiedy custard się zetnie. (Mi zajęło to ok. 30 minut). Ostudzić na kratce. Można podawać delikatnie posypane cukrem pudrem. Smacznego!
Święta. Maślano - waniliowa brioszka.
Późny jesienny wieczór tutaj.
Wczesny wiosenny ranek tam.
Po raz kolejny obchodzimy Wielkanoc bez mazurka, żurku, baby wielkanocnej. Tęsknię za rodziną i naszymi świątecznymi zwyczajami, ale wiem, że już następne święta spędzę z nimi piekąc i gotując wszystkie nasze ulubione tradycyjne dania. Póki co rozkoszuję się jesienią i tangiem. W ramach świątecznego lokalnego akcentu upiekłam flan. Jest to tradycyjny deser argentyński wywodzący się z Hiszpanii, składający się z jajek i mleka, podawany koniecznie z karmelem.
Na naszym świątecznym stole znalazła się także maślana brioszka na semolinie, którą upiekłam w desperacji. Myślałam, że nie mam szansy jej upiec w gazowym rozregulowanym piekarniku. Ku mojej radości - udała się i była pyszna, zwłaszcza z dżemem z czarnych śliwek.
Dlaczego upiekłam ją w desperacji? Albowiem główna rzecz, której mi brakuje w Buenos Aires to chleb. Najlepiej żytni i na zakwasie. Dział pieczywa w supermarketach jest baaardzo ubogi - suche, papierowe bagietki i chleb tostowy, krojony, pakowany razem z niezliczoną ilością konserwantów. Resztę działu zajmują wszelkiego rodzaju ciasta i słodkości. Wszystkie zdecydowanie za słodkie jak dla mnie i z margarynowym posmakiem. Obowiązkowo z dużą ilością konserwantów, zapewne ze względu na subtropikalne temperatury panujące tutaj przez większą część roku.
Nie mogąc zrealizować marzeń o chlebie żytnim, zamarzyłam o brioszce, którą widziałam jakiś czas temu na blogu Patrycji, a której nie udało mi się upiec wcześniej z braku miałkiej semoliny. Tutaj dostępna jest ona w każdym sklepie ze zdrową żywnością. Brioszka jest bezproblemowa, bardzo puszysta, waniliowa i maślana. Idealna na świąteczne śniadanie, które mam nadzieję że spędzicie w gronie rodziny czy przyjaciół, w ciepłej i serdecznej atmosferze. Wesołych Świąt Wielkanocnych - Felices Pascuas! :)
Maślano - waniliowa brioszka na semolinie
Oryginalny przepis pochodzi z blogu Patrycji.
Przepis na 2 duże brioszki, piekłam w keksówce.
510g semoliny, koniecznie miałkiej*
90g mąki orkiszowej**
25g świeżych drożdży
1 szczypta kurkumy
60g cukru***
300g letniego mleka
110g miękkiego masła
1 jajko
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii lub cukier z prawdziwą wanilią
1 szczypta imbiru
1 szczypta soli
1. Z drożdży, odrobiny ciepłego mleka, 1 łyżeczki mąki (pszennej lub orkiszowej) i 1/2 łyżeczki cukru, przygotować zaczyn - wymieszać dokładnie i ostawić w ciepłe miejsce, aż podrośnie.
2. W misce wymieszać obie mąki, zrobić w nich dołek i wlać wyrośnięte drożdże, dodać kurkumę i wymieszać łopatką. Następnie dodać mleko, fruktozę, jajko, wymieszać, dodać masło, ekstrakt z wanilii i miksować na średnim biegu ok 2-3 minut, w tym czasie dodać imbir i na końcu sól.
3. Miskę przykryć szczelnie folią i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na noc do lodówki (lub na 1h w ciepłe miejsce). Ciasto ma podwoić swoją objętość.
4. Blat posypać garścią mąki (pszennej lub orkiszowej), wyłożyć ciasto i krótko zagnieść, ciasto wchłonie mąkę, ponownie podsypać garścią mąką i krótko zagnieść. Ciasto powinno być elastyczne i lekko napięte.
5. Podzielić je na równe części i uturlać w naoliwionych dłoniach dobrze napięte kulki.
Kulki ułożyć jedna na drugiej (w dwóch warstwach) w lekko nasmarowanej masłem i wyłożonej pergaminem keksówce lub w formie na mini babeczki.
6. Odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce, ciasto ma podwoić objętość (45-60min). Wyrośnięte ciasto posmarować mlekiem. Piec w 180°C. Małe brioszki: 12-15min, duża brioszka: 30-35min. Studzić na kratce.
* Miałka semolina wyglądem przypomina bardzo delikatny piasek. Jak pisze Patrycja: "Zwykła semolina się tu zupełnie nie sprawdzi."
**Mąkę orkiszową raz zastąpiłam zwykłą pszenną, a raz miałką semoliną, czyli brioszkę zrobiłam z 600g semoliny. Obie wersje były pyszne.
***W przepisie Patrycji jest fruktoza, której ja nie używam. Fruktoza ma niski indeks glikemiczny, czyli na pierwszy rzut oka jest dobrym substytutem cukru, jednak metabolizowana jest w wątrobie. Po pierwsze obciąża ją to nie mniej niż alkohol, po drugie gdy nie jest ona w stanie zmetabolizować całości fruktozy, zamienia ją w ... tak... tłuszcz. A dokładniej w trójglicerydy. Jest jeszcze parę innych powodów, dla których nie używam fruktozy jako zamiennika cukru, ale o tym innym razem.
Wczesny wiosenny ranek tam.
Po raz kolejny obchodzimy Wielkanoc bez mazurka, żurku, baby wielkanocnej. Tęsknię za rodziną i naszymi świątecznymi zwyczajami, ale wiem, że już następne święta spędzę z nimi piekąc i gotując wszystkie nasze ulubione tradycyjne dania. Póki co rozkoszuję się jesienią i tangiem. W ramach świątecznego lokalnego akcentu upiekłam flan. Jest to tradycyjny deser argentyński wywodzący się z Hiszpanii, składający się z jajek i mleka, podawany koniecznie z karmelem.
Na naszym świątecznym stole znalazła się także maślana brioszka na semolinie, którą upiekłam w desperacji. Myślałam, że nie mam szansy jej upiec w gazowym rozregulowanym piekarniku. Ku mojej radości - udała się i była pyszna, zwłaszcza z dżemem z czarnych śliwek.
Dlaczego upiekłam ją w desperacji? Albowiem główna rzecz, której mi brakuje w Buenos Aires to chleb. Najlepiej żytni i na zakwasie. Dział pieczywa w supermarketach jest baaardzo ubogi - suche, papierowe bagietki i chleb tostowy, krojony, pakowany razem z niezliczoną ilością konserwantów. Resztę działu zajmują wszelkiego rodzaju ciasta i słodkości. Wszystkie zdecydowanie za słodkie jak dla mnie i z margarynowym posmakiem. Obowiązkowo z dużą ilością konserwantów, zapewne ze względu na subtropikalne temperatury panujące tutaj przez większą część roku.
Nie mogąc zrealizować marzeń o chlebie żytnim, zamarzyłam o brioszce, którą widziałam jakiś czas temu na blogu Patrycji, a której nie udało mi się upiec wcześniej z braku miałkiej semoliny. Tutaj dostępna jest ona w każdym sklepie ze zdrową żywnością. Brioszka jest bezproblemowa, bardzo puszysta, waniliowa i maślana. Idealna na świąteczne śniadanie, które mam nadzieję że spędzicie w gronie rodziny czy przyjaciół, w ciepłej i serdecznej atmosferze. Wesołych Świąt Wielkanocnych - Felices Pascuas! :)
Maślano - waniliowa brioszka na semolinie
Oryginalny przepis pochodzi z blogu Patrycji.
Przepis na 2 duże brioszki, piekłam w keksówce.
510g semoliny, koniecznie miałkiej*
90g mąki orkiszowej**
25g świeżych drożdży
1 szczypta kurkumy
60g cukru***
300g letniego mleka
110g miękkiego masła
1 jajko
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii lub cukier z prawdziwą wanilią
1 szczypta imbiru
1 szczypta soli
1. Z drożdży, odrobiny ciepłego mleka, 1 łyżeczki mąki (pszennej lub orkiszowej) i 1/2 łyżeczki cukru, przygotować zaczyn - wymieszać dokładnie i ostawić w ciepłe miejsce, aż podrośnie.
2. W misce wymieszać obie mąki, zrobić w nich dołek i wlać wyrośnięte drożdże, dodać kurkumę i wymieszać łopatką. Następnie dodać mleko, fruktozę, jajko, wymieszać, dodać masło, ekstrakt z wanilii i miksować na średnim biegu ok 2-3 minut, w tym czasie dodać imbir i na końcu sól.
3. Miskę przykryć szczelnie folią i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na noc do lodówki (lub na 1h w ciepłe miejsce). Ciasto ma podwoić swoją objętość.
4. Blat posypać garścią mąki (pszennej lub orkiszowej), wyłożyć ciasto i krótko zagnieść, ciasto wchłonie mąkę, ponownie podsypać garścią mąką i krótko zagnieść. Ciasto powinno być elastyczne i lekko napięte.
5. Podzielić je na równe części i uturlać w naoliwionych dłoniach dobrze napięte kulki.
Kulki ułożyć jedna na drugiej (w dwóch warstwach) w lekko nasmarowanej masłem i wyłożonej pergaminem keksówce lub w formie na mini babeczki.
6. Odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce, ciasto ma podwoić objętość (45-60min). Wyrośnięte ciasto posmarować mlekiem. Piec w 180°C. Małe brioszki: 12-15min, duża brioszka: 30-35min. Studzić na kratce.
* Miałka semolina wyglądem przypomina bardzo delikatny piasek. Jak pisze Patrycja: "Zwykła semolina się tu zupełnie nie sprawdzi."
**Mąkę orkiszową raz zastąpiłam zwykłą pszenną, a raz miałką semoliną, czyli brioszkę zrobiłam z 600g semoliny. Obie wersje były pyszne.
***W przepisie Patrycji jest fruktoza, której ja nie używam. Fruktoza ma niski indeks glikemiczny, czyli na pierwszy rzut oka jest dobrym substytutem cukru, jednak metabolizowana jest w wątrobie. Po pierwsze obciąża ją to nie mniej niż alkohol, po drugie gdy nie jest ona w stanie zmetabolizować całości fruktozy, zamienia ją w ... tak... tłuszcz. A dokładniej w trójglicerydy. Jest jeszcze parę innych powodów, dla których nie używam fruktozy jako zamiennika cukru, ale o tym innym razem.
Subscribe to:
Posts (Atom)