Uwielbiam piec tarty - o ich magii i początkach ich pieczenia pisałam już kiedyś tutaj. Chciałabym zaprosić Was na mały cykl moich ulubionych tart, które piekłam i fotografowałam jeszcze w Budapeszcie, ale ze względu na wyjazdy i rozjazdy nie udało mi się o nich napisać.
Dzisiaj zapraszam na tartę z suszonymi śliwkami i kremem custard. Niestety do tej pory nie udało mi się znaleźć polskiej nazwy dla custard, więc zostałam przy oryginalnej angielskiej pisowni. Dla tych, którzy nigdy nie mieli okazji próbować custard śpieszę z wytłumaczeniem - jest to delikatny i waniliowy sos z mleka lub śmietanki i żółtek (lub też całych jajek). Czasami ma dodatek mąki, skrobi lub żelatyny. Odrobinę podobny do polskiego budyniu, ale zdecydowanie bardziej jajeczny i "bogatszy" w smaku.
W angielskiej kuchni custard znany jest już od XIVw. Jest tam standardowym dodatkiem do szarlotki, a także do deseru trifle. We francuskiej kuchni występuje z dodatkiem skrobi pod nazwą crème pâtissière, także z innymi dodatkami smakowymi jak cytryna czy czekolada.
Custard może być także wytrawny np. jako wypełnienie do quiche albo wytrawnej tarty.
Tarta z suszonymi śliwkami i kremem custard
Prune and custard tart
Oryginalny przepis pochodzi z "Tarts" (The Australian Women's Weekly).
Ciasto kruche:
175g mąki (1 1/4 szklanki)
55g cukru pudru (1/2 szklanki)
30g mąki migdałowej (1/4 szklanki)
125g zimnego masła, pokrojonego w drobną kostkę
1 żółtko
1 łyżka wody
Ciasto szybko zagnieść - najłatwiej ciasto kruche robi się w malakserze (zmiksować wszystkie składniki). Zrobić lekko spłaszczoną kulę z ciasta i owinąć w folię. Włożyć do lodówki na minimum 30 minut (ja zostawiam je zazwyczaj na 1h).
Następnie rozwałkować ciasto na stolnicy albo pomiędzy dwoma arkuszami papieru do pieczenia, przełożyć do formy na tartę (26cm średnicy), najlepiej z wyjmowanym dnem. Wyrównać brzegi i ponakłuwać spód widelcem. Wstawić do lodówki i wstawić do lodówki przykryte folią spożywczą na minimum 20 minut (ja zazwyczaj zostawiam na noc i piekę tartę następnego dnia rano).
Nagrzać piekarnik do 200°C, ustawić kratkę w dolnej części piekarnika. Wyłożyć tartę papierem do pieczenia i napełnić fasolą (lub specjalnymi ceramicznym kulkami do pieczenia tart). Piec przez 15 minut, następnie wyjąć fasolki i papier i piec przez jeszcze 5 minut. Wyjąć tartę z piekarnika i ostudzić na kratce.
Pozostałe składniki:
250g suszonych śliwek (1 1/2 szklanki, dobrze by śliwki były miękkie, bez pestek)
2 łyżki brandy (rum np. Bacardi też się sprawdzi)
300ml śmietanki (kremówka, ale z mniejszą ilością tłuszczu też się sprawdzi)
3 jajka
100g drobnego cukru (w oryginale 150g = 2/3 szklanki)
2 łyżeczki ekstraktu waniliowego (lub cukier z prawdziwą wanilią)
Zmniejsz temperaturę piekarnika do 150°C.
Zmiksuj śliwki razem z brandy / rumem, aż powstanie z nich gęsta pasta. Rozsmaruj ją na dnie upieczonej tarty.
Jajka ubij z cukrem i ekstraktem waniliowym. W małym rondelku zagotuje śmietankę - w momencie kiedy zacznie wrzeć zdejmij ją natychmiast z ognia. Dodaj śmietankę do ubitych jajek z cukrem, dobrze wymieszaj. Wlej custard (czyli śmietankę + jajka + cukier) do tarty, na warstwę śliwek.
(Opcjonalnie: wlewaj custard przez sitko aby uzyskać jeszcze bardziej "gładką" konsystencję.)
Wstaw tartę do piekarnika i piecz przez 20 minut, aż do momentu kiedy custard się zetnie. (Mi zajęło to ok. 30 minut). Ostudzić na kratce. Można podawać delikatnie posypane cukrem pudrem. Smacznego!
2010-04-05
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
Wspaniałe połączenie śliwek suszonych, które uwielbiam, z kruchym ciastem i kremem - to coś dla mnie :)
ReplyDeleteTo zdecydowanie moje smaki. Też lubię tę książeczkę i propozycje z niej. Pozdrawiam serdecznie.
ReplyDeleteCustard może też być czekoladowe - z dodatkiem kakao (w UK wszędzie można kupić gotowe, zarówno klasyczne, jak i czekoladowe).
ReplyDeleteSpotkałam się też z francuską nazwą creme anglaise, oraz z polskim "krem angielski".
Nie pamiętam, czy polecałam Ci już The Art of The Tart Tamasin Day-Lewis - absolutna biblia tartowa:-)
Śliczna tarta! Uwielbiam śliwki. Tu tak ładnie kontrastują z kremem waniliowym.. :)
ReplyDeletePozdrawiam!
Pućka: oj zrobię ją dla Ciebie jeszcze nie raz :) Z wielką przyjemnością oczywiscie.
ReplyDeleteLo: moim marzeniem jest po pierwsze kolekcja wszystkich ksiażeczek z The Australian Women's Weekly... i zdjęcia na moim blogu na ich poziomie. AWW to uczta dla oczu :)
Anna Maria: Mmm... czekoladowe custard... brzmi dobrze :) Wyjeżdżałam całkiem sporo do Anglii, ale jako dziecko na kursy językowe i zapamiętałam tylko waniliowy custard.
Krem angielski brzmi akuratnie, dziękuję za podpowiedź!
The Art of the Tart nie posiadam, ale zapisuję do dłuuugiej listy książek do kupienia. Dziękuję za rekomendację. Mam tylko The Pie and Pastry Bible pani Rose Levy Berenbaum, która przynajmniej na razie okazuje się być solidną książką.
Pozdrawiam Was wszystkie ciepło!
Misia
Wiesz, ile stron ma moja lista życzeń na Amazonie?:-) Ciekawe, która z nas ma dłuższą...
ReplyDeleteTę książeczkę jednak bardzo Ci polecam, na pewno się nie zawiedziesz.