2010-05-02

Edukacyjna kampania Jamiego Olivera.


Dla wszystkich nieangielskojęzycznych - w lewym dolnym rogu znajduje się "Subtitules available in:". Obok tego napisu znajduje się rozwijane menu, z którego wystarczy wybrać Polish i voila! W prawym górnym rogu oryginalnej strony znajduje sę także opcja "Open interactive transcript", na którą należy kliknać i wybrać "Polish" - w ten sposób będziemy mieli cały tekst przemówienia Jamiego Oliviera po polsku wyświetlony w prawej kolumnie.

Dla mnie najbardziej przerażająca jest scena, w której dzieci w szkole podstawowej nie są w stanie rozpoznać kalafiora, buraka czy pieczarki. Gdy Jamie pokazuje im pomidory zgadują, że to są ziemniaki!
Głównym punktem rewolucji Jamiego Olivera jest edukacja dzieci na temat zdrowego jedzenia, tak aby gdy dorosną umiały ugotować parę szybkich podstawowych dań i wiedziały co jest zdrowe a co nie. I chociaż dzieci jeszcze nie mam, podpisuję się pod tą ideą obiema rękami. Pamiętacie lekcje pracy techniki w podstawówce? Pamiętam, że uczyłam się wyszywać, szydełkować, robiliśmy własny brelok na klucze... ale nikt nie uczył nas gotować. Mam wyjątkowe szczęście mieć wspaniale gotującą mamę i to od niej właśnie nauczyłam się podstawowych przepisów. To z domu wyniosłam przeświadczenie, że ugotowanie zupy to chwila moment i coś bardzo prostego, tak samo jak przyrządzenie surówki czy upieczenie ryby w piekarniku. To, że umiem zrobić bulion warzywny i krupnik, ekspresową pomidorową czy zupę z czerwonej soczewicy to zasługa mojej mamy. Dzięki temu na studiach nigdy nie ciągnęło mnie do fast foodu, bo równie szybko mogłam mieć coś pysznego domowego i to jeszcze na dwa dni!
W okresie nastoletniego buntu co prawda odgrażałam się, że nie będę gotować i że znajdę sobie chłopka, który będzie dla mnie gotował... ale na szczęście szybko mi to przeszło i teraz dzielę swoją pasję razem z rodzicami, ciągle ucząc się od nich ale też i ucząc ich nowych rzeczy - np. zaraziłam tatę pieczeniem chleba i teraz piecze wspaniałe chleby na zakwasie, zdecydowanie lepsze niż moje.
Ciekawa jestem czego Wy się nauczyliście od swoich rodziców? :)

Przy okazji zapraszam na przepis na moją ulubioną zupę - barszcz ukraiński. Oczywiście nauczyłam się jej od mojej mamy, dziękuję! :)


Barszcz ukraiński

na bulion warzywny:
1 cebula, obrana
3 marchewki pokrojone
1 pietruszka
1/2 pora
1/2 główki selera korzeniowego
1/4 główki białej kapusty, poszatkowanej
3 łyżki oliwy z oliwek
3 ziarna ziela angielskiego
ok. 10 ziarenek czarnego pieprzu
1 liść laurowy

ponadto:
3 - 4 średnie buraki
puszka białej fasoli w sosie pomidorowym lub 2 garście fasoli namoczone min. 12h wcześniej i ugotowane
3 - 4 ziemniaki, pokrojone w kostkę sól, pieprz, śmietanka, natka pietruszki - do smaku

1. Umyj buraki. Razem ze skórką gotuj na średnim ogniu pod przykryciem aż do miękkości. Odcedź wodę, ostudź, a następnie obierz i zetrzyj buraki na tarce z dużymi oczkami.
2. W czasie kiedy buraki się gotują przygotuj bulion: wszystkie składniki włóż do 2 - 3 litrów wrzącej wody i gotuj pod przykryciem na wolnym / średnim ogniu przez ok. 30 minut. Następnie wyjmij pora, pietruszkę, seler, cebulę i liść laurowy. Do bulionu dodaj ziemniaki i gotuj przez ok. 10 - 15 minut. Następnie dodaj poszatkowane buraki i fasolę w sosie pomidorowym*. Zagotuj, dopraw solą i pieprzem. Podawaj z odrobiną śmietanki i z natką pietruszki. Smacznego!

* Jeśli używamy fasoli suszonej, należy ją 12h przed namoczyć a nastepnie ugotować do miękkości. Ugotowaną dodać do zupy plus dodatkowo ok. 300g passaty pomidorowej lub parę łyżeczk koncentratu pomidorowego.

14 comments:

  1. Najważniejsze są nawyki wyniesione z domu, nie tylko te jedzeniowe. Pasją do gotowania zaraziła mnie mama, choć chyba każda z nas, choć przez chwilę marzyła o supergotującym mężu ;) Ja też uważam że jedzenie przygotowane w domu, z dobrze dobranych składników jest dużo bardziej wartościowe niż to kupione i tego się trzymam :)

    ReplyDelete
  2. przerażające filmiki ze szkoły
    najgorsze w tym wszystkim jest to, że zdrowe jedzenie jest drogie - chleb tostowy jest najtańszy, a taki prawdziwy europejski jest kilkukrotnie droższy; w szkole wszystko jest tłuste a ludzie piją albo wodę albo napoje kolorowe

    herbaty prawie nikt nie pije! no chyba że jest chory... plus na każdym kroku reklamowane jest jedzenie, głównie fast foody i słodycze

    ReplyDelete
  3. a nas uczyli gotować..były takie lekcje choć właściwie te były dla dziewczynek he he chłopcy w tym czasie bawili się młotkami, robili domki dla ptaszków...my piekłyśmy faworki, robiłyśmy sałatki,pamiętam pierwsze wafle z masą kakaową...najpierw przez kilka tygodni szyłyśmy sobie kuchenne fartuszki, które potem ozdabiałyśmy haftem:)w szkole była specjalna pracownia przeznaczona na ten cel...wszystkie byłyśmy bardzo zadowolone z tych zajęć...a całą (giga)resztę dopełniła moja mama poprzez nasze wspólne gotowanie

    ReplyDelete
  4. Jak ja długo nie gotowałam barszczu ukraińskiego a uwielbiam go :)

    ReplyDelete
  5. Jęzor się wysuwa do tego barszczu... wygląda pysznie!
    My na "wu-te" miałyśmy smażenie frytek, surówki, kanapki, babkę, śmieszny kryzysowy deser, po którym chłopcy (których ten program nie obejmował) masowo musieli się zwolnić do domu, pomaganie w stołówce szkolnej przy obieraniu warzyw na sałatkę i kilka tematów z dietetyki (witaminy, piramida żywieniowa itp.)
    Jakby kto pytał: SP nr 28 w Gliwicach, wczesne lata 80-te ;)
    W domu się pomagało mamie we wszystkim; nikt nie pytał, czy mamy ochotę się nauczyć gotowania.
    Też myślę, że to zależy od rodziców - tak teraz, jak i w tych odległych czasach.

    ReplyDelete
  6. bardzo lubię taki barszcz. Szczególnie podczas zimy:)

    ReplyDelete
  7. O moim podziwie dla Jamiego i jego kampaniach pisałam nieraz. Ciekawi mnie, czy w Pl dzieci okazałyby się lepiej poinformowane?
    Mnie też w szkole nie uczono gotować, nie było na to warunków. Trochę próbowano w szkole średniej (gdzie jedzenie było podłe, BTW, to była szkoła z internatem), ale bez przekonania. Moja mama dobrze gotuje, ale bardzo tradycyjnie, mam wrażenie, że wciąż tak, jak gotowała za czasów mojego dzieciństwa - a ja dzisiaj jem zupełnie, oczywiście głównie dlatego, że nie mieszkam w Pl, ale też dlatego, że dzisiejsze gotowanie jest inne, mniej pracochłonne, bardziej międzynarodowe. Raz w tygodniu jemy curry, tajskie lub hiduskie, dania włoskie, angielskie, francuskie itd. itp.

    ReplyDelete
  8. Cooking Marta, ja jestem tą szczęściarą, której mąż dobrze i często i gotuje - właściwie na codzień.

    ReplyDelete
  9. wspaniała idea! Mam dwuletniego synka. Od czasu kiedy się urodził robiłam wszystko sama, zupki, obiadki, deserki, miałam własne warzywa.. Zaczęłam również wypiekać pieczywo. I wiem że to co on zobaczy w naszej kuchni, zagości również kiedyś w jego kuchni :) Coś wspaniałego!!

    ReplyDelete
  10. Myślę ,że to nasz - rodziców -obowiązek dać dziecku to co najlepsze . To my decydujemy co jest najlepsze , dlatego tak ważna jest nasza wiedza i świadomość o zdrowym odżywianiu -bardzo podoba mi się idea kampanii Olivera :)

    ReplyDelete
  11. A propos władz lokalnych , rządu - burmistrz mojego miasta jest dumny ,że za jego sprawą stanął w centrum miasta MC Donald ...taka jest świadomość ...:(

    ReplyDelete
  12. No coz od rodzicow po prostu nauczylam sie gotowac. A ze kilka tygodni wakacji spedzalam w okolicach Tatr, u miejscowych gorali, ktorym pomagalam kosic siano i doic krowy z dzieciecej ciekawosci, mozna powiedziec, ze obcowanie z natura mam zaliczone na piec, wziawszy jeszcze pod uwage wypady do lasu na jagody i grzyby.
    W szkole na zajeciach ZPT gotowalo sie od czasu do czasu (np pamietam zajecia na najciekawsza potrawe z jajek).
    W Polsce chyba nadal stosunkowo czesto jezdzi sie na wies na wakacje; w szkolach dzieci jedza normalne obiady (nie ma kantyn oferujacych fast food) i mysle, ze sytuacja pod wzgledem swiadomosci dzieciakow jest lepsza.

    ReplyDelete
  13. @ Magdalena
    Zgadzam się, że jest lepiej w Polsce niż w USA czy na wyspach.. jednak trend jest niepokojący - mam róznych znajomych z małymi dziećmi - takimi w wieku przedszkolnym i przed-przedszkolnym i niestety wiele z tych rodzin karmi swoje najmłodsze dzieci od rana do wieczora słodkimi serkami, nutellą i chipsami. Smutne, ale prawdziwe. Myślę że nie będzie u nas tak źle, jak jest w Stanach - chociażby dzięki internetowi i temu, że wielu młodych ludzi na całym świecie może dzisiaj posłuchać Jamiego i wie, co jest "trendy" (eco, organic, lokalne produkty itd). Jednak tylko zmniejszenie dystansu pomiędzy dostępnością i ceną śmieciowego jedzenia a produktów lokalnych i świeżych może sprawić, że nie skończymy w amerykańskich mega-trumnach...

    ReplyDelete
  14. Uwielbiam barszcz ukraiński. Pozdrawiam.

    ReplyDelete

Related Posts with Thumbnails