2010-12-31
Pocztówka z zimowego Budapesztu.
Dwa obowiązkowe, moje ulubione miejsca do odwiedzenia jak najszybciej po przyjeździe to Wzgórze Gellerta oraz hala targowa Vásárcsarnok. Zakupiłam dwie piękne dynie piżmowe (z których powstała pyszna zupa) oraz odrobinę kasztanów. Pełnia szczęścia.
Obowiązkowa jest także wizyta w dużej księgarni - tym razem wyszłam obładowana kulinarnymi magazynami i książką Krisztiny Vrábel autorki kulinarnego bloga Dolce Vita. Ale o tym dokładniej w następnym wpisie, tymczasem chciałabym wszystkim moim czytelnikom życzyć wspaniałego Sylwestra i smakowitego Nowego Roku! :)
Etykiety:
Węgry
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
Piękne widoki i smakowite pocztówki :)
ReplyDeleteWszystkiego dobrego na cały 2011 i szampańskiej zabawy na dziś :)
Misiu! Piękna relacja! Miejsca, o których piszesz też są mi bardzo bliskie:)
ReplyDeleteCzekam na cd.
Pozdrowienia i wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
No wlasnie - widzialam ksiazke Krisztiny na jej stronie i baaardzo zaluje, ze nie umiem wiegierskiego. Ale mam wegierskiego kolege, wiec... kto wie? ;)
ReplyDeleteWszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękujemy za ciekawe relacje :)
ReplyDeleteSzczęśliwego Nowego Roku!
pozdrawiamy
aga i kaja
Zazdroszczę takiej wyprawy. Miejscowe targowiska zawsze odwiedzam w pierwszej kolejności. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! :)
ReplyDeleteLubię takie pocztówki zzagranicy. Kasztanowe zdjęcie świetnie wygląda :)
ReplyDeletePS ale zdjęcie kurczaka z postu wyzej bije wszystko na łeb na szyję!
Pozwolę sobie zbiorowo podziękować za życzenia i piękne komentarze! :)
ReplyDeleteBea: Książkę Kriszitny po dokładnym obejrzeniu w domu poszłam i wymieniłam na książkę Tamasa Bereznay - napiszę cały wpis i o jednej i o drugiej. Mój węgierski jest słabiutki - rozumiem wszystkie składniki i 1/3 przepisów, ale na szczęście mam P. :)
Ania vel Vespertine: A jakie pyszne były te kasztany...! Żałuję, że nie kupiłam całego kilograma, ale walizka i tak pękała mi w szwach, oczywiście od jedzenia ;)
Pozdrawiam ciepło już z Polski :)
A czy moge zapytac dlaczego jednak zdecydowalas sie na 'wymiane'? Chyba ze bedzie o tym w pozniejszym wpisie, to poczekam cierpliwie :)
ReplyDeleteMyślę, że będzie to też we wpisie - raczej później niż prędzej, szarość i zimno za oknem zabierają mi całą energię do pisania :(
ReplyDeleteA wymieniłam ze względu na to, że po dokładnym przejrzeniu okazało się,że są to przepisy dość oklepane, które widziałam już wiele razy. Dużo było dziwnych niedoróbek np. przepis na tartę dyniową z porami z komentarzem - ciasto - takie jak kupiłam na targu w miejscowości X. Bez wyjaśnienia jakie to ciasto dokładnie, jak można je zrobić w domu jesli nie jest się we Włoszech w miejscowości X etc.
Przy tym książka była dość droga (na nasze ok. 70zł).
W książce Tamasa za to znalazłam ponad tuzin ciekawych przepisów na tradycyjne wypieki węgierskie, ale we współczesnej interpretacji, z dokładnym i szczegółowym wytłumaczeniem wykonania etc.
Pozdrawiam ciepło :)