2010-08-27
Historia pewnej dyni.
Bardzo chciałabym umieć opowiadać interesujące i mądre historie. Prawda jednak jest taka, że napisanie każdego zdania przychodzi mi z trudem już od czasów liceum, kiedy to na myśl o eseju, wypracowaniu czy nawet raporcie z laboratorium dostawałam białej gorączki. Przez lata wypracowałam metody (zazwyczaj skuteczne) współżycia z tą moją słabością, zaakceptowałam brak lekkiego pióra czy też talentu literackiego. Od czasu do czasu jednak chciałabym opowiedzieć Wam jakąś ciekawą historię, np. o tym jak dynie opanowały ogród mojego wujka i w poszukiwaniu miejsca wdrapały się na jabłoń i na niej zaczęły owocować. Czy też jak w drodze do Gdańska znaleźliśmy wieelkie pole dyniowe, dynie aż po horyzont - marzenie.
Ale dobra historia potrzebuje suspensu, puenty, odrobiny humoru i emocji, by była ciekawa dla czytelników.* Stwierdziłam więc, że łatwiej opowiedzieć mi historię zdjęciami... zapraszam więc dzisiaj na dyniową sesję zdjęciową z małymi komentarzami i oczywiście przepisami.
Pierwszą tegoroczną dynię (niestety jeszcze nie z nasionek przywiezionych z Węgier, a od znajomego rolnika) rozkroiłam z namaszczeniem, wachąjąc i ciesząc oko jej cudownym kolorem. Powstały z niej moje ulubione placuszki dyniowe i zupa.
Zupa zamarzyła mi się słodka, więc dodałam do niej prawdziwej wanilii, a dla równowagi, by nie była mdła, a jedynie przyjemnie słodka - cytryny. Wyszło cudo, które zjedliśmy z orkiszowymi bułeczkami z suszonymi morelami, śliwkami i daktylami. Całość da się skomentować tylko jednym słowem - poezja.
Zupa dyniowa waniliowo-cytrynowa
2 kg obranej dyni, pokrojonej w grubą kostkę
3 marchewki, obrane i pokrojne w drobną kostkę
ćwiartka (mały kawałek) selera korzeniowego, obranego i pokrojnego w drobną kostkę
1 mała cebulka, drobno pokrojona
1 cytryna
1 opakowanie cukru z prawdziwą wanilią (10g) lub 1 laska wanilii
4 łyżki oliwy z oliwek
2 kostki bulionu warzywnego (używam wersji bio, bez glutaminanu i soli)
sól, słodka śmietanka 12% do smaku
W garnku z grubym dnem rozgrzać oliwę. Zeszklić na niej cebulkę, dodać marchewkę i seler. Delikatnie podsmażyć cały czas mieszając (ok. 5 minut). Zalać 1,5 - 2 litrami wrzącej wody, dodać kostki bulionu warzywnego, zamieszać. Dodać pokrojoną dynię i gotować ok. 20 minut aż dynia zmięknie. Zupę lekko ostudzić, zmiksować blenderem na krem. Dodać cukier z prawdziwą wanilią lub ziarenka z jednej laski wanilii, doprawić solą. Na koniec wycisnąć sok z cytryny, cały czas smakując - nie chcemy by zupa była kwaśna, zadaniem cytryny jest dodanie tego "czegoś" by zupa nie była mdła. Zupę podawać z kroplą słodkiej śmietanki. Smacznego!
Pełnoziarniste bułeczki orkiszowe z suszonymi owocami
Oryginalny przepis pochodzi z wrześniowego wydania Mojego gotowania. Poniżej wersja z moimi zmianami.
Przepis na 12 bułeczek.
50g suszonych moreli
50g suszonych daktyli
50g suszonych śliwek, miękkich, bez pestek
400g mąki orkiszowej pełnoziarnistej (ok. 3szklanek) **
1 łyżeczka drożdży instant (użyłam Dr Oetkera)
1/2 łyżeczki soli
1 1/2 szklanki mleka
2 łyżki miodu
50g masła lub 3 łyżki oliwy
1. Suszone owoce pokroić w drobną kostkę i zalać wrzącą wodą. Odstawić.
2. W małym rondelku podgrzać mleko, miód i masło, aż się rozpuści. Ostudzić do temperatury pokojowej. (ważne - za gorące mleko zabije drożdże!)
3. Do miski przesiać mąkę, dodać drożdże i sól. Wymieszać. Wlać ostudzone mleko z miodem i masłem. Odsączyć owoce i dodać do ciasta. Całość wyrabiać mikserem albo ręką na stolnicy, aż ciasto będzie elastyczne, nieklejące się do rąk. Można delikatnie podsypać mąką (maks. 2 - 3 łyżki) jeśli wyrabiamy ciasto na stolnicy.
4. Przykryć miskę folią i odstawić w ciepłe miejsce na pół godziny do godziny - pierwsze wyrastania. Potem podzielić ciasto na 12 równych części (1 bułeczka - ok. 75g) i uformować bułeczki. Ulożyć na blaszcze wyłożonej papierem do pieczenia w odstępach 6 - 8cm. Przykryć folią i odstawić w ciepłe miejsce na minimum pół godziny do kolejnego wyrośnięcia.
5. Wyrośnięte bułeczki piec 30 minut w temperaturze 180°C (165°C z termoobiegiem). Ostudzić na kratce. Smacznego!
*Niedoścignionym wzorem pozostaje dla mnie Truskawkowa Ania, na której wpisy nie czekam, a wyczekuję i czytam z nieukrywaną przyjemnością jak najlepszą powieść.
**Można zastąpić mąką pszenną pełnoziarnistą, ale orkisz jest cięższy i ma odrobinę inny, bardziej orzechowy smak.
PS. Fotorelacja z dyniowego pola już wkrótce!
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
w kwestii dyni jestem ortodoksem. co roku obiecuję sobie poszaleć z dyniowymi daniami, a kończy się zawsze na klasycznej zupie z dużą ilością czosnku:)
ReplyDeleteMisiu, ja też mam z tym problem... A Ania, jest mistrzem:) Woja dynia i bułeczki są tak urocze, tak urocze..., że zatęskniłam za dynią:)
ReplyDeletewow,jaka cudna fotorelacja!!! piekne foty,niezwykle apetycznie wygladajaca i zupka i buleczki!!w wydaniu z wanilia jeszcze zupy dyniowej nie jadlam....
ReplyDeletePozdrawiam :)
też bym chciała umieć ładnie i ciekawie pisać, ale niestety tak nie jest
ReplyDeleteja bardzo lubię Twoje słowa i zdjęcia dlatego zaglądam regularnie :)
dynię pokochałam rok temu, a w tym mam zamiar bardziej ją wykorzystać- zupę i placuszki zrobię na pewno
uwielbiam Twoje historie, nawet te, przy których mówisz, że nie potrafisz. i zdjęcia też uwielbiam, bo piękne są. o smakach nic nie napiszę, bo nie sposób.
ReplyDeletewiesz, bardzo podoba mi się ta Twoja pyszna historia. przez zdjęcia ma w sobie coś wyjątkowego :)
ReplyDeleteładnie sobie dogadzacie nie ma co :P Słodkie zupy to zupełnie nie moja bajka, ale za to bardzo mi się podobają zdjęcia! Nasza dynia też jest bardzo ekspansywna, próbuje udusić dwie róże - na pewno z zazdrości ;-)
ReplyDeleteA co do braku talentu literackiego - piszesz bardzo dobrze, lepsze krótkie posty, a sensowne niż długie, pretensjonalne i egzaltowane wywody, których na blogach aż nadto ;-)
Piękna łyżeczka, wygląda na starą?
U nas dynie opanowały ogód rok temu, całość wyglądała jak p-ark jurajski pełen zmutowanych okazów :) W tym roku nie miał ko ich sadzić, więc dynię mogę tylko powspominać...
ReplyDeletedzisiaj tez robię zupę dyniową (: a placuszków muszę spróbować, bo skoro mówisz ze ulubione...
ReplyDeleteJeszcze nie widziałam u nas dyni, a ta, której nasionka przywiozłam w zeszłym roku padła ofiarą powodzi. Może uda mi się kupić, wspaniałe przepisy i jeszcze piękniejsze zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie - muffingirl
ReplyDeleteja problemu nie widzę, bo miło się czyta a to najważniejsze. i te zdjęcia. boskie;)
ReplyDeletePiękne dyniowe fotki! A dania - takie moje smaki.
ReplyDeletePozdrawiam!
przecudna fotorelacja.
ReplyDeletepoezja! istna poezja. zakochałam się w tym poście. w zdjęciach, w historii, w przepisach... a te bułeczki? cudeńka!
Cudowne dyniowe zdjęcia, jak wszystkie zresztą:) A zupa z dyni należy do moich ulubionych.
ReplyDeleteChciałam Cię też serdecznie zaprosić do blogowej zabawy "Lubię..." - szczegóły znajdziesz tu: http://kucharnia.blogspot.com/2010/08/jedna-z-dziesieciu-ricotta.html
Mam nadzieję, że dasz się namówić!
Pozdrowienia!
dyniowo-groszkowe zdjęcie bardzooo mi się podoba :) jestem wielka fanka groszków koszulkowych, sukienkowych ;)
ReplyDeletecała dyniowa sesja - czarująca :)
a talerz, na którym są bułeczki podoba mi się szalenie. cudo!
Holka Polka: Ja z czosnkiem natomiast nigdy nie próbowałam - na słono i owszem, ale z boczkiem. Co jeszcze dodajesz oprócz czosnku?
ReplyDeleteEwelajna: nie powiedziałabym, bo czytam Ciebie z przyjemnością! :) (co prawda w komentarzach mnie nie ma, ale to taka moja przypadłość, że czytam blogi już późno wieczorem i starcza mi energii na czytanie, ale rzadko na komentowanie)
Gosia: Koniecznie spróbuj, coś innego a równie pysznego :) (jeśli lubisz wanilię oczywiście)
Agatek, Asieja, Paula: Dziękuję! Wasza stała obecność to pozytywna motywacja dla mnie :)
Zielenina: Łyżeczka pochodzi z domowych sreber, z tych bardziej współczesnych, ale stylizowanych na retro. I bardzo ją lubię :)Co do ekspansywności dyni: trzeba z nia powaznie porozmawiac - u nas w rodzinie zrobił to wujek, albowiem chciała zadusić wszystkie ogórki, no i po rozmowie, zdecydowała się na ekspansję w drugą stronę kończąc na jabłonce ;)
Ania vel Vespertine: Tak, Park jurajski to jest baaardzo trafne określenie. Brakuje tylko samych dinozaurów i przerośniętych paprotek ;)
ReplyDeleteViridianka: przyznam się, że wolę placuszki od zupy, tak bardzo ulubione są :)
Muffingirl: Ojej co za strata... (chociaż domyślam się, że to nic i że starty musiały być większe i poważniejsze niż tylko dynia). Trzymam kciuki, żeby udało Ci się dostać piękną słodką dynię :)
Panna Malwinna, Amber, Karmel-itka: dziękuję! :)
KUCHARNIA, Anna - Maria: Chociaż raczej unikam łańcuszków, to tym razem dam się namówić. Tylko chwilę pomyślę, sfotografuję co nieco i napiszę. Dziękuję za zaproszenie! :)
Peggykombiniera: Sukienka w groszki to mój nowy nabytek, zakupiony za całe 20zł! Chodzę w niej teraz non-stop, groszkowa faza w pełni.
ReplyDeletePozdrawiam serdecznie,
Misia
moja zupa, to jeden wielki minimal:) najpierw w bulionie rozgotowuję dynię, robię z niej puree i dodaję przeciśnięty czosnek, pieprz ziołowy, sól, trochę lubczyku i czasem chilli lub odrobinę imbiru. i to wszystko:) muszę rozglądnąć się za dynią koniecznie. pozdrawiam!
ReplyDelete