Trudno mi zabrać się za pisanie po tak długiej przerwie... Zapewne nie zorientowałabym się, że minął już miesiąc odkąd ogłosiłam konkurs, gdyby nie moje urodziny, które przypomniały mi o upływającym czasie. W międzyczasie testowałam nowe potrawy do menu, upiekłam niezliczoną ilość chlebów na zakwasie oraz tart z truskawkami. Wracając do domu wieczorem, nie miałam już siły ani na odpisanie na mejle piętrzące się w mojej skrzynce ani na pisanie bloga. Zdjęć zrobiłam jednakże mnóstwo i zamierzam sukcesywnie podzielić się z Wami nowymi przepisami, których część możecie już spróbować w Przystanek Patrzałkowie i w Tango Café.
Tymczasem - długo oczekiwane rozwiązanie konkursu. Z wypiekami na twarzy czytałam o Waszych podróżach marzeń i z całego serca Wam życzę, by się spełniły. Zdecydowałam, że koniecznie potrzebuję większej ilości nagród na następny konkurs, bo wybór tylko trzech wpisów to nie lada wyzwanie. Niemniej alfajory trafią do Muffingirl, która napisała tak:
"Podróż moich marzeń rozpoczęła się ponad dwa lata temu i trwa…do dziś.  Początek był dość banalny, w oczekiwaniu na narodziny pierwszej córeczki  musiałam leżeć, a co się z tym łączy-dużo czytałam. Poznałam historię  rodu Kossaków, biografię rodziny Onyszkiewiczów i Zborowskich i …  zaczęłam marzyć o poznaniu własnych korzeni. Najpierw oczywiście  przepytałam Mamę i jej siostrę oraz dalszą rodzinkę. Niestety moi  dziadkowie już od dawna nie żyją więc z nimi porozmawiać nie mogłam. W  ten sposób udało mi się stworzyć drzewo genealogiczne „po kądzieli” do 4  pokoleń wstecz. Po roku, razem z Mamą, jej siostrą i moją kuzynką  postanowiłyśmy odwiedzić miejsca, w których żyli nasi przodkowie.  Odwiedziłyśmy duże miasta i maleńkie wioseczki, zwiedziłyśmy archiwa i  kancelarie parafialne. W tej podróży spotkałyśmy się z ogromną  życzliwością i chęcią pomocy. Co najważniejsze zaś – poznałyśmy wielu  ludzi, którzy pamiętali moich dziadków i pradziadków i chętnie o nich  opowiadali.Otrzymałam też kilka zdjęć. Mogę więc powiedzieć, że podróż  moich marzeń była/jest podróżą „do przeszłości”. Dzisiaj kończę  opracowywanie tego, co udało się nam zgromadzić. Mam nadzieję, że kiedyś  do tych historyjek, anegdot i wspomnień sięgną nasze dzieci. A na  przyszły rok… planuję podróży ciąg dalszy. Teraz pora na rodzinę ze  strony Taty :)"
Vauquita czyli argentyńska krówka trafi do Arvén:
"Podróż marzeń w jakimkolwiek wymiarze oznacza dla mnie tylko jedno -  wtopienie się w tłum tam, gdzie rzuci mnie los. Zresztą gdziekolwiek się  nie znajdę - na tropikalnej wyspie, w rozgrzanym słońcem centrum miasta  czy w górskiej wiosce, tam staram się żyć nie jak turysta, ale jak  zwykły mieszkaniec miasteczka. Jem to, co wszyscy inni. Chodzę boso  ulicami, z hotelu wychodzę niedługo po świtaniu a wracam do niego długo  po zmroku. W podróży marzeń odbieram wszystko zmysłami. Zapach  dobiegający na równi z pokrzykiwaniem z włoskich kuchni, kiedy  przeciskam się wąskimi uliczkami na targ. Smak niepewności, towarzyszący  rozgryzaniu podejrzanych przypraw, które wciska mi do ręki na kramie  obfitości handlujący turek. Dotyk rozgrzanego kamienia pod moimi stopami  i ulga, kiedy zanurzam je w chłodnej wodzie fontanny w centrum  wielkiego miasta. Teraz marzę o tym, by na jakiś czas wtopić się grecki  tłum. Marzy mi się Skopelos od czasu obejrzenia musicalu Mamma Mia. Nie  przeszkadza mi to, że nie zwiedzę tam tysiąca muzeów ani nie poznam  starożytnych historii mrożących krew w żyłach. Ja chciałabym mieć swój  dom z werandą, gdzie wyjdę rano z kubkiem kawy w dłoni, i będę mogła do  woli gapić się na morze w oddali. Chcę mieć swoje drzewka oliwne i  sznury w ogrodzie, na których będę mogła wieszać śnieżnobiałe pranie.
Tak  sobie wyobrażam moje domowe Greckie wakacje życia..."
A słoiczek dulce de leche z Patagonii do Doro: 
"Podróż Marzeń zapala mi w głowie dwie lampki - skandynawską i grecką; ta  pierwsza zaspokaja mroczną, niewysłowioną i niedopowiedzianą stronę  duszy i odbyła się 10 lat temu z moim Tatą, dała przedsmak studiów  historycznych i nową wiedzę o muzyce regionu - przywiozłam reklamówkę  płyt black-metalowych ;)Usiłowalam ukraść znak ostrzegawczy "uwaga  łosie" i Tato o mało nie dostał zawału, jak to zobaczył; przemierzyłam  Drogę Trolli, goniłam ogromne komary na szczycie (?) fiordu, oglądając  resztki zorzy polarnej. Wspomnienia mam niemal mistyczne! A druga Podróż  zawsze związana jest z Grecją wyspiarską, bo kontynent mnie mnie  fascynuje, mimo zabytków - wyprawy skuterem na dzikie plaże, sałatka  grecka jedzona codziennie kilka razy dziennie, ouzo, marmurowe rozgrzane  kamyczki masujące stopy, jeżowce czyhające na stopy w płytkich i  ciepłych zatoczkach ;) i  tym razem podróże z Mężem i Synem ;) następna w  sierpniu!"
Proszę o kontakt mejlowy z adresem do wysyłki (w Polsce). Na mejla czekam do końca lipca. 
A w następnym wpisie - przepis na tartaletki z ricottą, winem Marsala i z truskawkami :)
2010-06-29
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
 

 

 
 

 
 Posts
Posts
 
 

 
 
 
 
 
 
 
Gratulacje dla Muffin Girl:*
ReplyDeleteMiałam już rozsyłać wici, ale na szczęście jesteś cała i zdrowa, tylko zapracowana:-)
ReplyDeleteGratulacje dla zwyciężczyń.
ale się cieszę, dziękuję ;*
ReplyDeleteNajlepszy prezent na początek wakacji o jakim mogłam pomyśleć...;)
ReplyDeleteDziękuję i gratuluję doro i muffingirl!