2010-05-23
Tam, gdzie rosną mandarynki...
Tigre to ongiś małe miasteczko, a dzisiaj już prowincja Buenos Aires. Był to także główny port, w którym składowano tropikalne owoce przywiezione na statkach z północnych prowincji Argentyny. Dzisiaj to popularne miejsce weekendowych wypadów Argentyńczyków spragnionych odrobiny ciszy i zieleni. Nie znajdziemy jej za wiele w samym miasteczku, za to pełna jest jej delta rzeki Parana, do której dostęp jest właśnie przez Tigre. Delta to 1001 malutkich wysp poprzecinanych rzekami, rzeczkami i kanałami. Dzika i tropikalna Wenecja. Jako, że jedyny dostęp do wysp jest drogą morską, kupiliśmy bilet na wodny autobus, który okazał się być drewnianą łodzią (poniżej na zdjęciu).
Jako, że maj czyli nasz koniec listopada jest zupełnie poza sezonem turystycznym, byliśmy jedynymi turystami na łodzi, czym wzbudziliśmy ciekawość min. dwóch chłopców, którzy zasypali nas mnóstwem pytań. Na koniec podarowali nam przepyszne orzechy pekan, które zbierają pod szkołą. Nie mogli przy tym uwierzyć, że nie mamy ich w Europie. Przepis na ciasteczka z pekanami - już wkrótce!
Minąwszy dzielnicę portową, wesołe miasteczko, niepoliczalną ilość domków usianych na palach i pomostów po 30 minutach dotarliśmy do Zona Tres Bocas - jednej z większych wysepek.
Wyspa przywitała nas niezwykłą różnorodnością - pięknymi jesiennymi liścmi, tropikalnymi kwiatami i pająkami niespotykanej wielkości i trawą, która nie wyglądała jak trawa, tylko jak dziwne zielone coś z innej planety. Mandarynki z pierwszego zdjęcia są także z Zona Tres Bocas.
Nie obyło się bez tanga...! :)
Po ponad 3h zwiedzania wyspy (obeszliśmy ją dookoła), zasłużyliśmy na odpoczynek. Na szczęscie jedna z dwóch restauracji na wyspie była otwarta i po paru minutach raczyliśmy się pysznym musem czekoladowym i mate cocido. Słońce, lekki wiatr, cisza i książka (przewodnik Lonely Planet) równa się prawdziwy relaks :)
W drodze powrotnej na łodzi widzieliśmy piękny zachód słońca... Do Tigre dotarliśmy o zmierzchu - na zdjęciu Puerto de Frutas, czyli port i targ owocowy. (obecnie w większej części miejsce turystyczne z wyrobami lokalnego rzemiosła).
PS. Większość zdjęć jest mojego autorstwa, ale piękne zbliżenia makro (min. kosmicznej trawy i pająka) są autorstwa P. :)
Etykiety:
Argentyna,
Buenos Aires
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
piękne obrazki
ReplyDeletepiękne wspomnienia po latach będziecie mieli
wspaniałe chwile...
ReplyDeletePiękny azyl :)
ReplyDeletePominąwszy pająki (brrr!) - bardzo pięknie:-)
ReplyDelete