Leciuteńko, na paluszkach,
Szczotkujemy, wycieramy,
Buty nasze, twarze nasze,
Żeby śladów nie zostawiać
Żeby śladu nie zostało.
Miasta nasze, domy nasze
Na uwięzi się kołyszą
Tuż nad ziemią, ledwo, ledwo,
Jak wiatr mały, to nie widać.
A jak wielki wiatr się zdarzy,
Wilka bieda: puszczą cumy,
Zatrzepoczą się, zatańczą
Miasta nasze, domy nasze
I ulecą. W stratosferę.
Przygarbionych w pustym polu,
Bez oparcia, bez osłony,
Bez niteczki choćby, co by
Przytwierdzała nas do ziemi,
Wiatr nas porwie i poniesie
Za kołnierze podniesione,
Porozrzuca. Gdzieś w przestrzeni.
Nam to nic. My przeczekamy.
Jak się skończy, jak ucichnie,
To wstaniemy, otrzepiemy
Dłonie nasze, klapy nasze,
Żeby śladu nie zostało;
Od początku zbudujemy
Miasta nasze, domy nasze
Sprzęty nasze lampy nasze,
Żeby wiatr miał czym kołysać. "
Janusz Jęczmyk "Prowizoryczni" (w wykonaniu Piwnicy pod Baranami)
Ostatnia milonga w Budapeszcie, dużo ciepłych uścisków, słów i niespodziewanych prezentów. Ostatnia lekcja. Ostatnie tango.
Gołe ściany bez obrazów, puste półki. Pakuję książki do kartonów, zostanie po nich do spakowania tylko już kuchnia, w której piekę nasz ulubiony chleb. Na dobry koniec.
Chleb żytni rodzynkowo-orzechowy
Przepis wg Richarda Bertineta, znaleziony na blogu Patrycji - dziękuję! :)
Zaczyn (12 - 24h):
50g aktywnego zakwasu żytniego w temperaturze pokojowej
113g wody
125g mąki orkiszowej jasnej
Wszystkie składniki wymieszać w misce, zakryć szczelnie folią spożywczą i odstawić na 12 do 24h w temperaturze pokojowej.
Ciasto właściwe:
Cały zaczyn
500g mąki żytniej jasnej
375g wody
1 łyżeczka drożdży instant
10g soli
75g rodzynek
75g posiekanych orzechów włoskich
Do zaczynu dodać wodę, wymieszać, następnie dodać resztę składników (oprócz rodzynek i orzechów) i wyrabiać metodą Bertineta ( ja niestety tylko zamieszałam porządnie i wyrabiałam tradycyjnie ręką przez ok. 5 minut) 8-10 minut, aż ciasto stanie się gładkie i elastyczne. Dodać rodzynki + orzechy i wyrabiać aż wtopią się w ciasto.
Przykryć ściereczką i zostawić na 1 godz. w temp. pokojowej.
Po tym czasie przełożyć ciasto do keksówki wysmarowanej olejem i wysypanej otrębami żytnimi, o długości 30cm i szerokości 11cm.**, przykryć ściereczką lub folią spożywczą i pozostawić w ciepłym miejscu do podwojenia objętości.
Piec nagrzać do 250st.C. Piec z parą przez 5 minut***, po tym czasie temp. zmniejszyć do 210st.C i piec 1 godz. Studzić na kratce, kroić po zupełnym ostygnięciu.
** W oryginale jest tak: "Na lekko omączonym blacie ciasto uformować w kulę i ułożyć w lekko omączonej misce.Przykryć ściereczką i zostawić na 1 godz. w temp. pokojowej.
Po tym czasie ponownie, na lekko omączonym blacie, ciasto delikatnie rozciągnąć, uformować kulę i w lekko omączonej misce, przykryte ściereczką pozostawić na 1 godz.-w temp. pokojowej."
Ponieważ formowanie bochenków jest sztuką, której jeszcze nie posiadłam, a na wyrabianie metodą Bertineta zazwyczaj nie mam siły, przekładam wyrobione tradycyjnie ciasto do foremki i tą odstawiam do wyrastania. Chleb za każdym razem wychodzi przepyszy :)
*** U mnie oznacza to tyle co wstawienie małej blaszki wypełnionej do połowy wrzątkiem do piekarnika.
A tu parę naszych prezentów pożegnalnych...
Zrobię!
ReplyDeletepozdrawiam
Chlebek brzmi i wyglada swietnie :) Dodatek rodzynek i orzechow bardzo mnie do niego przekonuje. Koniecznie i ja musze wyprobowac przepis :)
ReplyDeleterewelacyjny chlebek , piekłam już 2 razy :)Dla mnie jest to cudowny substytut słodyczy :)
ReplyDelete