książce i gazecie kulinarnej, które przywiozłam z Węgier. Czyli parę słów o tym, co kulinarnie dzieje się u naszych południowych prawie-sąsiadów. Do przeczytania!
Na początku brak czasu, a teraz rozłożyła mnie powtórnie grypa ze swoimi powikłaniami... następny tydzień w łóżku. :( Książka już dotarła, ale ponieważ rozchorowałam się w czasie wizyty u rodziców, tu zostałam (podróż z wysoką gorączką wykluczona) i niestety jeszcze jej nie widziałam.. Tj mniemam, że to książka od Ciebie, bo P. napisał mi tylko, że przyszła przesyłka ze Szwajcarii :)Jak tylko dotrę do Trójmiasta to dam znać!
Życzę w takim razie zdrowia! Te rogaliki wyglądają apetycznie, a zarazem oryginalnie, mam nadzieję, że te właśnie zrobisz:-) Byłam w Budapeszcie tylko raz, szalenie mi się podobał, no i węgierskie słodkości są zasłużenie wysoko cenione. Co mi się mniej podobało, to fakt, że kuchnia węgierska jest (a przynajmniej wydaje mi się) pełna mięsa, i warzywa traktuje po macoszemu.
Niestety, tak właśnie jest i dlatego też nie kupiłam książkę o słodkościach, bo Mai Magyar Konyha to generalnie przepisy na mięsiwa i to niestety też dość tłuste. Brak warzyw w węgierskiej diecie dziwi mnie bardzo, bo wybór w warzywniakach w Budapeszcie przyprawia o zawrót głowy, a bywa tak, że w najlepszych restauracjach trudno dostać sałatkę.
Zdjęcia i teksty są mojego autorstwa i podlegają prawu autorskiemu. Jeśli wykorzystałeś jakiś przepis, napisz proszę parę słów pod wpisem / postem i zostaw linka jeśli pojawił się na Twoim blogu. Dziękuję! :)
ooo coś dla KUP! cookbooka;) ciekawie się zapowiada :) czekam na więcej:D
ReplyDeletePatrząc na okładki - węgierski to jeden z tych języków, które czarną magią mi się wydają :)
ReplyDeleteHmmm... czy wszystko w porzadku? Czy to tylko brak czasu? ;)
ReplyDeletePozdrawiam!
PS. Oczywiscie nie pamietam czy juz pytalam, wiec w razie czego pytam ponownie, czy ksiazka juz dotarla?
Na początku brak czasu, a teraz rozłożyła mnie powtórnie grypa ze swoimi powikłaniami... następny tydzień w łóżku. :( Książka już dotarła, ale ponieważ rozchorowałam się w czasie wizyty u rodziców, tu zostałam (podróż z wysoką gorączką wykluczona) i niestety jeszcze jej nie widziałam.. Tj mniemam, że to książka od Ciebie, bo P. napisał mi tylko, że przyszła przesyłka ze Szwajcarii :)Jak tylko dotrę do Trójmiasta to dam znać!
ReplyDeleteŻyczę w takim razie zdrowia!
ReplyDeleteTe rogaliki wyglądają apetycznie, a zarazem oryginalnie, mam nadzieję, że te właśnie zrobisz:-) Byłam w Budapeszcie tylko raz, szalenie mi się podobał, no i węgierskie słodkości są zasłużenie wysoko cenione. Co mi się mniej podobało, to fakt, że kuchnia węgierska jest (a przynajmniej wydaje mi się) pełna mięsa, i warzywa traktuje po macoszemu.
Niestety, tak właśnie jest i dlatego też nie kupiłam książkę o słodkościach, bo Mai Magyar Konyha to generalnie przepisy na mięsiwa i to niestety też dość tłuste. Brak warzyw w węgierskiej diecie dziwi mnie bardzo, bo wybór w warzywniakach w Budapeszcie przyprawia o zawrót głowy, a bywa tak, że w najlepszych restauracjach trudno dostać sałatkę.
ReplyDeleteWłaśnie, zauważyłam, że o sałatkę trudno. Ja często zamawiałam też icb tradycyjne naleśniki, bo to jedno z niewielu bezmięsnych dań.
ReplyDelete