2010-08-29

Te nadziane.

 Pamiętacie czasy kiedy żelki Haribo to był egzotyczny przysmak przywieziony przez ciocię / wujka zza zachodniej granicy? Mimo tego, że Haribo były twarde i gumowate, zjadane (a raczej żute) były przeze mnie nałogowo. Do dziś pamiętam jak w połowie lat 90tych na Jarmarku Dominikańskim pojawiły się stragany z żelkami Haribo na wagę - w owym czasie najbardziej widoczny dla mnie znak zmniejącego się ustroju. Jak każde dziecko z wielką radością powitałam wysyp słodyczy, w tym żelków - misi, serduszek i ...  Akuku reklamowanych jako te nadziane, które zostały moimi żelkami numer 1.
Miękkie i słodkie Akuku kryją w sobie lekko kwaśny mus owocowy. Przyjemności degustacji dwóch różnych smaków i konsytencji w jednym żelku nie zepsuła (i do tej pory nie psuje) nawet długa lista barwników i zastraszająca ilość cukru.


Ale... tak naprawdę miało być o cukiniach. Żółtych, nadzianych mięsem, z parmezanową kruszonką. I choć "faszerować" to bardziej odpowiednie słowo niż "nadziewać", to dla mnie cukinie pozostaną nadziane, a nie faszerowane. Tym nadzianym nie mogę się oprzeć, gdy tymczasem faszerowane kojarzą mi się z mało zachęcającą mamałygą. Gdybyście kiedyś próbowali namówić niejadka w kwestii jedzenia mięsa (takiego jak ja), to polecam wykorzystać do tego celu nadziane cukinie...


Przyjemność płynąca z ich jedzenia jest nawet większa niż z żelków. Nadziane cukinie to nie dwa, a trzy różne smaki, trzy różne faktury - chrupiąca parmezanowa kruszonka, aromatyczne mięsne nadzienie i słodka, miękka cukinia. I znowu na usta ciśnie mi się słowo "poezja".*


Przepis pochodzi z bloga Asi Kwestia Smaku, nie zmieniłam w nim nic - jest idealny. Pominęłam jedynie sos Worcestershire, którego nie miałam, zastępując go dodatkową łyżką keczupu.

Nadziane cukinie
(z farszem mięsnym i z parmezanową kruszonką)

2 porcje:**

1 i 1/2 łyżki oliwy z oliwek
1 mała cebula
300 g mielonego mięsa jagnięcego (użyłam wołowo-wieprzowego - M.)
1 łyżka keczupu
1 łyżka sosu Worcestershire (pominęłam, zastąpiłam dodatkową łyżką keczupu - M.)
2/3 szklanki bulionu wołowego (lub drobiowego)
1 cukinia, około 600 - 700 g (moja miała kilogram - M.)
1 ząbek czosnku, pokrojony w kosteczkę
5 łyżek posiekanej natki pietruszki
1 jajko
6 łyżek tartego parmezanu
3 łyżki bułki tartej
sól morska i świeżo zmielony czarny pieprz
oliwa z oliwek extra virgin do skropienia

Na patelni rozgrzać 1 łyżkę oliwy i na małym ogniu zeszklić cebulę pokrojoną w kosteczkę. Zwiększyć ogień i dodać zmielone mięso. Smażyć przez 5 minut, mieszając od czasu do czasu. Dodać keczup i sos Worcestershire. Smażyć przez 1 minutę, następnie wlać bulion i zagotować. Przykryć patelnię i dusić przez 30 minut. Zdjąć pokrywkę i smażyć aż prawie cały płyn wyparuje. Doprawić świeżo zmielonym pieprzem i ewentualnie solą.

W czasie gdy dusimy mięso, przygotować cukinię. Piekarnik nagrzać do 180 stopni. Cukinię umyć, osuszyć, przepołowić wzdłuż na pół i położyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, rozcięciem do góry. Piec przez 6 minut, aż cukinia nieco zmięknie. Nożem wyciąć miąższ ze środka cukinii, pozostawiając około 1 cm brzeg. Wycięty miąższ posiekać. Na czystą patelnię wlać 1/2 łyżki oliwy, dodać czosnek, a jak się zrumieni - posiekany miąższ cukinii. Smażyć przez około 1 minutę, wymieszać z mięsem, a następnie połączyć z połową jajka, 3 łyżkami parmezanu i 3 łyżkami natki pietruszki.

Powstałym farszem wypełnić wgłębienia w cukinii. Wymieszać pozostałą połowę jajka, 3 łyżki parmezanu, 3 łyżki bułki tartej i 1 łyżkę oliwy z oliwek extra virgin, tworząc kruchą posypkę. Rozsypać ją na wierzch cukinii. Wstawić do piekarnika na 15 - 20 minut, aż kruszonka się zrumieni a cukinia będzie miękka. Skropić oliwą z oliwek extra virgin, posypać świeżo zmielonym pieprzem i resztą natki pietruszki.





*Nie znalazłam innego, którego oddawałoby mój zachwyt lepiej niż słowo "poezja", która powinna zostać moim słowem miesiąca.
**U mnie były to 4 ze względu na rozmiar cukinii.

9 comments:

  1. Ładne, ładne, takie kolorowe danko. Ja wczoraj miałam nadziewanego kabaczka z kuskurem i warzywami, też super:)

    ReplyDelete
  2. nadziane cukinie są rewelacyjne;)
    co do Haribo to nie przepadałam nigdy za takimi łakociami. zawsze wyczekiwałam za to cioci, która z Czech przywoziła mi lentilki:)

    ReplyDelete
  3. Haribo kupowane samemu nie smakują tak samo jak te z "paczki" ;)

    A cukinia faszerowana Asi to już klasyk u mnie w domu...jest przepyszna!!! a przez Ciebie fajnie sfotografowana :)

    ReplyDelete
  4. piękne zdjęcia!
    niesamowite wręcz.

    ostatnio nadziewałam bakłażany i później żałowałam, że chociaż jednej cukinii tym nadzieniem nie potraktowałam.

    Haribo przywoził mi czasami Tata. Dawkowałam sobie po jednym "miśku" dziennie, by starczyło mi na dłużej. Zdecydowanie bardziej lubiłam lentilki, a że mieszkałam przy granicy z Czechami to obżerałam się nimi niemiłosiernie. Lubiłam, gdy czekoladki farbowąły mi dłonie :)

    ReplyDelete
  5. ale piękne fotografie!
    oj, pamiętam te żelki ;] do dzis zajadam je nałogowo. gdziekolwiek idę czy jadę,do pracy, poza miasto, do rodziny czy z przyjaciółmi, w torebce mam małą paczuszkę "na czarną godzinę". jeśli nie ma czegoś słodkiego, zawsze w pogotowiu ;]
    a wracając do tej cukinii... ma bardzo bogate i smakowite wnętrze ;] taa. taka nadziana ;p

    ReplyDelete
  6. Te cukinie muszą być pyszne, skoro tak pięknie się prezentują :)

    pozdrawiam
    M.

    ReplyDelete
  7. Misiu! Śliczne zdjęcia, jak zawsze!
    Ja też zdecydowanie wolę nadziane, a nie faszerowane warzywa:) Ta wersja z pewnością niezwykle smakowita!
    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  8. Cukierków nie próbnowałam.
    A co do żółtych cukiń to mam dziwne wrażenie że są takie bardziej zbite niż zielone. Ale może to placebo:) I niedługo będą dynie..

    ps. ładne zdjęcia na jesień:)

    ReplyDelete

Related Posts with Thumbnails