2010-05-15

Prawdziwe gourmet...

... czyli tak naprawdę co? Wyszukane danie kuchni molekuralnej czy sałatka capresse z dojrzałymi pachnącymi pomidorami? Próbowałam znaleźć (ze względu na okoliczności tylko w internecie) polską definicję słowa gourmet. I owszem, coś znalazłam, ale raczej tłumaczenia typu "smakosz", gdy tymczasem w języku angielskim gourmet ma znacznie szersze znaczenie odnoszące się do gotowania i jedzenia jako kultury i sztuki. Nie powinnam być zdziwiona, wszak nie istnieje u nas nawet kierunek studiów jak sztuka kulinarna (culinary arts), a jedynie żywienie zbiorowe czy zawodówki z kierunkiem "kucharz", którym oj daleko do kształcenia prawdziwych szefów kuchni.

Wracając do gourmet - dla mnie wyznacznikiem dań gourmet jest jakość produktów użytych do ich przyrządzenia, a także estetyka podania (w tym i dania molekularne i rustykalne w stylu Jamiego Olivera).  Gourmet niesie ze sobą przyjemność jedzenia niekoniecznie związaną z ilością tegoż. To raczej delektowanie się smakiem, zachwyt nad piękną formą, jedzenie i gotowanie jako doświadczenie nie tylko fizyczne, ale i emocjonalne oraz artystyczne.
To jeden z wielu powodów, dla których nie tknę przemysłowego ciasta z cukierni czy hamburgera z McDonalda. To jeden z powodów, z powodu których gotowanie przynosi mi tyle przyjemności.
Czym dla Was jest gourmet? Jakie skojarzenia ze sobą niesie?

Dzisiaj zapraszam na danie z mojej ulubionej ostatnio książki "Recetas basicas de Italia" Laury Zavan. Makaron, ale inaczej. Gdy wniosłam danie do pokoju P. wykrzyknął "Misia, to jest prawdzwie gourmet!", jedząc zaś pomrukiwał "niezwykłe, niezwykłe" (mimo, że danie jest wybitnie wegetariańskie. Do tej pory jedynie stek argentyński i halibut w Przystani / u Rybaków w Sopocie były w stanie wzbudzić w P. taki zachwyt.)



Conchiglioni nadziewane pesto i cukinią

4 porcje

24 duże muszle (po 6 szt. na porcję) - makaron conchiglioni
3 cukinie (lub 1 cukinia + 1 bakłażan + 2 kolorowe papryki)
2 ząbki czosnku
ok. 5 łyżek oliwy z oliwek
słoiczek bazyliowego pesto (najlepiej domowego)
sól, świeżo zmielony pieprz do smaku
2-3 łyżki świeżo startego parmezanu (do podania)

1. Umyj i obierz cukinie. Pokrój w drobną kostkę, włóż do durszlaka, posól. Odstaw na 15 minut. W międzyczasie wstaw wodę na makaron i ugotuj wg wskazówek na opakowaniu.
2. Obierz czosnek. Ręcznikiem papierowym osusz cukinie. Rozgrzej 2 łyżki oliwy na patelni, na średnim ogniu usmaż połowę cukini z 2 ząbkami czosnku. Przełóż do miski cukinię, czosnek dodaj do pozostałej cukinii - usmaż ją na 2 łyżkach oliwy. Przełóż do miski, czosnek wyrzuć. Ważne: cukinia powinna pozostać lekko chrupiąca, nie chcemy jej rozgotować. Jeśli potrzeba dopraw cukinię solą.
3. Makaron odsącz z wody, dodaj łyżkę oliwy z oliwek i delikatnie wymieszaj. Każdą muszlę nadziej jedną łyżeczką pesto i ok. 3 łyżeczkami cukinii.  Ułóż muszle na talerzu - po 6 muszli na porcję, posyp parmezanem i świeżo mielonym pieprzem. Podawaj z lampką schłodzonego białego wina. Smacznego :)


Uwagi:
1. Duże muszle czyli conchiglioni można dostać także po nazwą "jumbo shells".
2. W oryginalym przepisie muszle były nadziewane mieszanką cukini, bakłażanów i kolorowych papryk - propozycja pyszna, jednak bardziej pracochłonna (trzeba min. zdjąć skórki z papryk). Ja postawiłam na cukinie i się nie zawiodłam. Dla P. dodatkowo zrobiłam parę muszli z mieszanych - z cukinią i z bakłażanem (zdjęcie poniżej).

8 comments:

  1. zakochałam się,wszystkie moje smaki! nie mam już dziś sił, ale przemogę się i pojadę do sklepu po składniki i zrobię jutro!!!
    pozdrawiam

    ReplyDelete
  2. Bardzo podoba mi się to, co napisałaś. Dla mnie to przede wszystkim unikanie przemysłowej żywności. Przy odrobinie wysiłku i dobrych chęciach można przecież stworzyć tak wiele niezwykłych smaków i potraw.
    Twoje muszle piękne!
    Pozdrawiam:)

    ReplyDelete
  3. Gourmet to dla mnie paryskie delikatesy i najwyższa jakość produktów. Tu nie chodzi mi o ceny, ale właśnie o przywiązywanie wagi do produktu i tego co się je. A Twoje danie jest piękne i kuszące. Z przyjemnością je zrobię.

    ReplyDelete
  4. Doro: daj znać koniecznie jak wyszło! :)

    Anna-Maria: zgadzam się, dodałabym, że jak dla mnie ważna jest jeszcze dobra organizacja. Bo chęć mam zawsze, ale nie zawsze czas. Staram się jednak nie brać tego za wymówkę, a po prostu lepiej planować i się zorganizować, bo pyszny i zdrowy i gourmet (!) obiad można mieć w pół godziny :)

    Lo: I paryskie targi, pełne warzyw i owoców... chociaż chciałabym się wybrać chociaż raz też na targ gdzieś na południu Francji. To musi być gourmet! ;)

    Paula: dziękuję!

    Pozdrawiam ciepło :)

    Misia

    ReplyDelete
  5. Tak, ja też o tym pisałam, nawet niemal dokładnie takie samo zdanie (o "żywieniu zbiorowym" w przeciwieństwie do culinary arts). Dlatego upieram się przy używaniu terminu "szef kuchni" a nie "kucharz" - gradacja tych funkcji jest potrzebna (np. Nigella mówi o sobie, że jest cook, a nie chef). Ja jeszcze dodałabym słowo gourmand, czy też foodie, bo to więcej niż smakosz, to osoba, która dużo wie o jedzeniu, produktach, a nie tylko lubi jeść i chodzić do restauracji:-)
    Mam nadzieję, że ktoś kiedyś napisze historię kuchni polskiej, ale do czasów obecnych, obejmującą też straszliwy upadek kultury kulinarnej za komuny.

    ReplyDelete
  6. Gdy na widok potrawy, która ci podano wydajesz okrzyk zachwytu,gdy już po pierwszym kęsie czujesz "niebiański " smak , ktory zapamiętujesz i myslisz o nim czule - to na pewno było coś niezwykłego - GOURMENT :)

    ReplyDelete
  7. W jezyku francuskim gourmet i gourmand maja okreslone znaczenia, smakosz i lasuch i inaczej sie tych terminow nie uzywa. W j.angielskim funkcjonuja jako zapozyczenia i zakres ich znaczen jest znacznie rozszerzony. Natomiast znajomi kiedys bardzo sie zdziwili, gdyz w jezyku francuskim istnieje termin "restaurant gastronomique". Po angielsku bysmy pewnie powiedzieli restaurant gourmet...
    A Laure Zavan bardzo sobie cenie, i czesto rowniez o niej pisze. Serdecznie pozdrawiam.

    ReplyDelete

Related Posts with Thumbnails