2010-09-16
Filiżanka z jeżynami.
Niestety tylko jedna i nie za duża. Na cały duży rynek pełen rolników z okolicznych terenów tylko jeden pan miał jeżyny. I tylko jeden mały koszyczek - tyle ile udało mu się zebrać z własnego ogrodu. Żałując, że nie mam ogrodu i chociaż jednego krzaczka jeżyn oraz że do Seattle jest tak daleko***, połowę jeżyn zjadłam, a drugą połowę przeznaczyłam na wypieki. Co upiekłam - już wkrótce :)
***Więcej o tym co ma Seattle do jeżyn przeczytacie tutaj.
Etykiety:
jeżyny
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
Misiu! A moje krzaki jeżyn uginają się od owoców - chociaż wirtualnie posyłam Ci pełne miski:)
ReplyDeletePozdrowienia!
filiżanka jest piękna. a zawartośc pyszna, kilka dni temu zbierałam najpyszniejsze jeżyny w naszym ogrodzie.. całe pudełko. wiele jeszcze zielonych, za kilka dni pewnie zerwę i je.
ReplyDeletea ja dostałam ostatnio u pani na targu 600g za 6zł!Uwielbiam jeżyny. Ciekawe jaka miejscowość jest Polską jeżynową stolicą :)
ReplyDeletejeżyny to jedne z moich ulubionych owoców :) najbardziej lubię je zjadać surowe
ReplyDeleteprzepiękna fotografia...
ReplyDeleteja wieki nie jadłam jeżyn i oddałabym królestwo za miseczkę tych owoców, uwielbiam je !
ReplyDeleteJadłam ostatnio jeżyny w hiszpańskim miasteczku Letur, ich krzaki rosły tuż obok drzew figowych i splecione z nimi wyglądały jak jedna roślina.
ReplyDeletePs. Podałam w swoim blogu link do Twojego w zabawie "To lubię" ale widzę, że już Cię wywołano do tablicy:)Pozdrawiam serdecznie Ania T.
www.caramba.bloog.pl
Ha, proszę - dla mnie Seattle to przede wszystkim grunge, potem źródło korporacji i wampirów ;) A że jeżyna to chwast w teorii (i trochę ze wspomnień z UK) wiem i mam nadzieję, że jak moje mazurskie przestaną zachowywać się anemicznie, będę miała obfite plony - bo takie z krzaczka to debeściaki :)
ReplyDeleteOj Misiu to ja miałam więcej szczęścia dostałam całą kankę i ciasto upiekłam a nawet dwa. I liczę w tym tygodniu na kolejną. I to z Pomorza. Może kiedyś wpadnę do waszej kawiarni, ciągle planujemy wyprawę łodzią lub rowerem do malborka. A Seattle jak jak Ptasia, no i Bezsenność.
ReplyDeleteale jaka to piękna filiżanka :)
ReplyDeleteAnna-Maria: z wielką chęcia przyjmę każdą ilość :)
ReplyDeleteAsieja: zazdroszczę :) I ogrodu i jeżyn.
Zielenina: szczęściara! :)
Paula: ja też, ale tylko wtedy, gdy są słodkie i dojrzałe. Te kwaśniejsze wolę upiec.
Ania T.: jeżyny... figi... w jednym miejscu. Ach, Hiszpania naszym późnym latem/ wczesną jesienią to raj. Baw się wspaniale!
Ptasia: Może są anemiczne bo im za ciemno? one bardzo lubią nasłonecznione miejsca... A Seattle + grunge + wampiry to też jedne z moich pierwszych skojarzeń.
Karmel-itka: dziękuję!
Aga-aa: dla mnie to były pierwsze jeżyny od trzech lat... czyli prawie też wieki...
Gospodarna narzeczona: Widziałam kankę na Twoim blogu... ach, cudo! No patrz, ja niby na Pomorzu a jeżyny już się nie pojawiły po raz kolejny na rynku :(
ReplyDeleteDo kawiarni zapraszam - tylko daj znać to coś fajnego Wam upiekę! :) Ostatnio szaleję z sernikiem dyniowym i różnymi szarlotkami...
Amarantka: dziękuję! :) Dostałam w prezencie urodzinowym...